[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- W takim razie, dlaczego nie mielibyśmy zrobić tego badania?
- Ponieważ Piper mówi prawdę - stwierdził Kyle. - Czemu miałaby kłamać?
- Dlaczego? - Do rozmowy wtrącił się Walker Hunters. - Wesley był naszym
jedynym synem. Pana żona nie ma nic do stracenia, a za to wiele do zyskania.
- To niesmaczne. - Piper z trudem usiłowała powstrzymać złość.
Margeurite Hunters zerwała się na równe nogi.
S
R
- Myślałaś pewnie, że uda ci się wmówić Wesleyowi, że to jego dziecko, aby
dobrać się pózniej do jego pieniędzy!
- To nieprawda - powiedziała cicho Piper.
- Nie wiem, co mój Wesley kiedykolwiek w tobie widział - ciągnęła pani
Hunters, nie kryjąc nienawiści - ale fakt, że obwiniasz go o ojcostwo, podczas gdy w
rzeczywistości wskakiwałaś do łóżka każdego napotkanego mężczyzny...
- Pani Hunters. - Prawnik cicho przywołał ją do porządku.
- Proszę powiedzieć swojej klientce, aby uważała, co mówi o mojej żonie -
ostrzegł Kyle.
Piper opadła na krzesło, zbyt zdumiona, by cokolwiek powiedzieć.
- Spotkanie jest skończone - oznajmił Walker Hunters. - Chodz, Marg,
wynośmy się stąd. - Ruszył w kierunku drzwi.
- Czy to oznacza, że porzucają państwo zamiar wystąpienia o przyznanie praw
rodzicielskich? - spytał Kyle.
- Dokładnie tak. Mam szczerą ochotę oskarżyć was.
- O co? - Głos Kyle'a był zimny jak stal.
Walker milczał. Przepuścił żonę, która bez słowa pożegnania wybiegła z
pokoju i wyszedł za nią.
Piper wypuściła powietrze, które mimowolnie przetrzymywała w płucach.
Poczuła się, jakby ogromny kamień spadł jej z serca.
Kyle zwrócił się do pana Johnsona.
- Dziękuję za poświęcenie nam swego czasu, panie Johnson. Czy słusznie
zakładam, że cała sprawa nie będzie miała dalszego ciągu?
- Wątpię, żeby państwo Huntersowie jeszcze kiedykolwiek się do państwa
odezwali, jeśli o to panu chodzi - odparł prawnik.
Kyle spojrzał na Piper.
- Idziemy?
Już na ulicy Piper rozejrzała się dookoła, nie do końca pewna, że rzeczywiście
wygrali i mają wszystko za sobą.
S
R
- Nie wiem jak ty, ale ja umieram z głodu - powiedział Kyle. - Widziałem za
rogiem restaurację. Co ty na to? Pójdziesz ze mną na lunch, żeby uczcić wygraną?
- Z ochotą - oznajmiła Piper, która również nagle poczuła wilczy apetyt.
- Jak to zrobiłeś? - spytała, kiedy kelner wskazał im stolik pod oknem.
- Co takiego? - spytał, biorąc do ręki menu.
- Jak sprawiłeś, że uznali, iż Wesley nie był biologicznym ojcem
Timothy'ego? On naprawdę był jego ojcem.
- Ja to wiem, ty to wiesz i oni prawdopodobnie też, choć do końca w to nie
wierzyli. Co więcej, myślę, że po prostu nie chcieli w to wierzyć. Dałem im tylko
wymówkę, której szukali. - Skoncentrował swoją uwagę na zawartości menu.
Piper nie była pewna, co o tym myśleć. Kyle powiedział prawdę. Huntersowie
bardzo chcieli uwierzyć, że ktoś inny jest ojcem dziecka. Kyle po prostu podsunął
im rozwiązanie, którego szukali.
- Dlaczego powiedziałeś im, że nie zgodzimy się na badanie krwi
Timothy'ego?
- Sam fakt, że o to prosili, dowodził, że mają wątpliwości.
- Naprawdę nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Poszło nam zbyt łatwo.
- Piper! Niech mnie licho, to naprawdę ty! - rozległ się za ich plecami kobiecy
głos.
Piper obejrzała się i ujrzała elegancko ubraną kobietę.
- Nie mów mi, że mnie nie pamiętasz.
- Oczywiście, że pamiętam! - wykrzyknęła z uśmiechem Piper. - Kto mógłby
zapomnieć Celeste Robinette, naczelną redaktorkę  Mystique", jednego z
najbardziej prestiżowych magazynów w kraju?
Celeste uśmiechnęła się.
- Przedstaw mnie swojemu przystojnemu towarzyszowi - powiedziała,
uśmiechając się do Kyle'a.
- Kyle Masters. Jest moim...
- Bardzo mi miło - przerwała Celeste i od razu zwróciła całą uwagę na Piper. -
S
R
Kochanie, słyszałam, że mieszkasz teraz w Stanach. To prawda?
- Tak, ale...
- Dla kogo pracujesz?
- Aktualnie dla nikogo - odparła Piper. - Ale nie zamierzam...
- To dobrze, bo chcę, żebyś pracowała dla mnie.
Zdumiona Piper milczała. Przez minione miesiące nie myślała wiele o pracy,
zajęta myślą o dziecku i czekającej ją rozprawie z Huntersami.
Zwiadomość, że Celeste Robinette zaproponowała jej pracę, mile połechtała
jej ego. Ale przecież nie mogła przyjąć tej propozycji, mając męża i dziecko, czyż
nie?
- Pomyśl o tym, dobrze? - ponagliła ją Celeste.
ROZDZIAA JEDENASTY
- Celeste! Nie wiem, co powiedzieć. - Piper rzeczywiście była zaskoczona.
Propozycja pracy dla  Mystique" była naprawdę bardzo pochlebiająca.
- Na początek powiedz  tak" - odparła ze śmiechem Celeste. - Posłuchaj,
muszę wracać do biura. Zostawię ci wizytówkę. Zadzwoń do mnie, umówimy się na
lunch i porozmawiamy, dobrze?
Piper uśmiechnęła się.
- Zadzwonię z pewnością. Dziękuję. Miło było znów cię zobaczyć.
Celeste odwróciła się i wyszła z restauracji, nie oglądając się za siebie.
Przez dłuższą chwilę Piper patrzyła na wizytówkę, oszołomiona spotkaniem.
- Przepraszam - powiedziała. - Celeste jest trochę... Cóż, po prostu jest Celeste
- roześmiała się. Wyraz twarzy Kyle'a pozostał nieodgadniony. - Kilka razy robiłam
dla niej jakieś reportaże i zawsze, kiedy widziałyśmy się w Europie, zapraszała
mnie, żebym dla niej pracowała. Nigdy jednak nie traktowałam jej propozycji
poważnie.
- Ta brzmiała bardzo poważnie - skomentował Kyle.
S
R
Zanim Piper zdążyła coś powiedzieć, kelner przyniósł zamówione dania.
Upiła łyk mleka, wzięła do ręki widelec, ale w jednej chwili cały apetyt gdzieś
zniknął. Czuła się jak balonik, z którego ktoś nagle spuścił powietrze. Cała radość z
odniesionego nad Huntersami zwycięstwa ulotniła się bez śladu.
- Niedaleko stąd jest sklep, w którym sprzedają dziecięce meble - powiedział
Kyle, kiedy znalezli się z powrotem w samochodzie. - Nadal masz ochotę na
zakupy?
- Tak. Chyba że ty chcesz już wracać - odparła. Przez cały lunch Kyle był
milczący. Miała wrażenie, że oddziela ich niewidzialny mur i zupełnie nie
wiedziała, czemu to przypisać.
- Nigdzie się nie spieszę. Poza tym, rzeczywiście nie powinniśmy wracać do
domu bez zakupów - dodał, otwierając drzwi od strony pasażera.
Następną godzinę spędzili, oglądając zawartość pobliskiego sklepu. Piper
nigdy przedtem nie była w takim magazynie. Zdumiała ją mnogość przedmiotów i
gadżetów do pielęgnacji niemowląt. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •