[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czas na ustach wszystkich. Triumf jego i upadek przypominały dolę bohatera,
nieszczęsnego bohatera ni to z tragedii, ni to z krotochwili.
Francuzi, jak wiadomo, przybyli do Ameryki Północnej jako handlarze skórek, więc
natychmiast zaprzyjaznili się z pierwszymi napotkanymi nad Rzeką Sw. Wawrzyńca
szczepami, Algonkinami i Huronami. Przyjazń ta miała niestety dla przybyszów
fatalne skutki; sprowadziła im na kark nienawiść Irokezów, zwalczających, od
dawna Algonkinów i Huronów. Również wiadomo, że Anglicy, a w pewnej mierze i
Holendrzy, przybyli do Ameryki w poszukiwaniu ziemi, dlatego potrzebowali wolnej
przestrzeni i zaczęli tropić natychmiast i niemiłosiernie pierwsze napotkane
szczepy Indian, Pekodów, Na-ragansetów, Wampenoagów. Szczepy te żyły również na
stopie wojennej z Irokezami i stąd wynikła przyjazń między Iro-kezami a
Anglikami.
Feralny dla Francuzów był rok 1609. Kilka miesięcy po ich przybyciu nad Rzekę
Sw. Wawrzyńca Champlain, gubernator kolonii, dał się nakłonić przez
zaprzyjaznionych Indian Huronów i Algonkinów do wzięcia udziału w ich wyprawie
wojen-. nej przeciw wrogom. Przedzierał się z nimi na południe i nad jeziorem,
nazwanym pózniej jego imieniem, przyszło do starcia z Irokezami. Wróg posiadał
liczebną przewagę, a Champlain miał tylko dwóch Francuzów przy sobie, ale gdy
rozgorzała bitwa i dwóch wodzów irokeskich padło od strzałów muszkietowych,
broni dotychczas nie znanej w tych lasach, wojownicy
6 Krnaća pachnąca tywicą
81
Tej hańbiącej klęski Irokezi ponoć nigdy, a co najmniej przez sto lat nie
zapomnieli i nie wybaczyli Francuzom. Z niewiarygodną, nienasyconą nienawiścią
napadali bez ustanku na ich osiedla, krwią zbraczali brzegi Rzeki Sw. Wawrzyńca,
przez sto lat tamowali rozwój francuskiej kolonii i tępili jej indiańskich
sojuszników. Oni to w znacznej mierze rozstrzygnęli historię Ameryki na korzyść
Anglii, a na niekorzyść Francji, chociaż z początku ani Francuzi, ani Anglicy
wcale się nie domyślali, jaką potęgę stanowił ten niezwykły, ukryty w lasach
naród.
A potęgę stanowił niewątpliwą. Irokezi wybili się ponad wszystkich sąsiednich
Indian i lepszą organizacją państwową, i fizyczną sprawnością, a przede
wszystkim przerażającą walecznością. Historycy nadali im przydomek Rzymian
puszczy" i Indian wśród Indian".
Irokezi mieszkali na południe od jeziora Ontario, lecz ich okrzyk wojenny
rozlegał się od wybrzeża Atlantyku aż do Mississippi. Budowali wielkie osiedla i
zajmowali się rolnictwem, lecz mimo to wojownicy spędzali większą część życia na
koczowniczym rozbójnictwie. Byli wrogami wszystkich, którzy nie chcieli im się
podporządkować, nikogo nie oszczędzali, spadali jak grom szerząc paniczną
trwogę. Wszystkich uważali za swoją zdobycz. Trawieni żądzą walki, dążyli do
jednego celu: do zdobycia skalpów i sławy.
W chwili przybycia białych najezdzców Irokezi podbili
wszystkie sąsiednie szczepy i stwarzali wielkie państwo. Lecz
nie zdążyli go rozbudować i utrzymać, biali im przeszkodzili.
Małomówni, opanowani, łączyli w sobie ponurą dostojność
puszczy z żarem i pragnieniem spełniania wielkich czynów.
Mieli twarze surowe i nie pozbawione dumnej urody, ciała
wspaniałych atletów, wysmukłe i silne. Ich to postać i srogie
obyczaje zabarwiły romantyczną wyobraznię Europy XVIII
wieku i wytworzyły tu pojęcie o czerwonym wojowniku.
Irokezi nie zawsze byli silni i bitni. Zachowane tradycje
Wawrzyńca. W pewnym okresie ulegli tam przemocy Algonki-' nów, którzy ich sobie
podporzÄ…dkowali, bÄ…dz też częściowo ¦wyparli na poÅ‚udnie.
Po tych smutnych doświadczeniach Irokezi okrzepli. Pamięć1 niedawnej niedoli
wlała w nich nowego ducha: rzemiosło wojenne stało się ich ideałem i pierwszą
troską. Równocześnie rozum nakazywał im łączyć się. Powstała słynna federacja,
pięciu, pózniej sześciu irokeskich szczepów, Pięciu Narodów"* jak ich szumnie
nazywali Anglicy mocny i mądry organizm państwowy, zapoczątkowany w celach
obronnych, a wnet przeradzający się w nieposkromnioną potęgę zachłanności
i podboju.
Niezwykła zaciekłość Irokezów przeciw francuskiej kolonii i uporczywe ich napady
na osiedla nad Rzeką Sw. Wawrzyńca - kto wie, czy nie tłumaczą się głównie tym,
że Francuzi usadowili się w dawnej ojczyznie Irokezów. Może chcąc odzyskać
utracone siedliska Indianie ci tyle krwi przelewali na północy, tępiąc niemal
doszczętnie Huronów i Algonkinów i doprowadzając do rozpaczy Francuzów.
Pomimo przejmującej grozą bitności Irokezi nie byli prymitywnymi dzikusami.
Stali na wyższym stopniu kulturalnym:, niż otaczające ich szczepy i odznaczali
się przenikliwszym umysłem. Najlepszym tego dowodem był ów związek kilku
szczepów, świadczący o ich zdolnościach organizacyjnych i o dość wyrobionym
jak na owe czasy i poziom mieszkańców leśnych zmyśle politycznym.
Liga irokeska, powstała mniej więcej w połowie XVI wieku,. umiejętnie kierowana,
do ostatniej chwili niepodległości indiańskiej spełniała swe zadanie. Losami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]