[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Fotografujesz ludzi! - Chwyciła go za koszulę. - Na przykład mężczyzn,
którzy byli na rynku, zanim wepchnąłeś mnie do kałuży!
- W przyszłym tygodniu lecę do Barcelony, ale potem będę siedział w
domu i zajmę się tymi zdjęciami. Od razu wyślę ci odbitki, jeśli tylko
chcesz.
- Nie mogę czekać tak długo - powiedziała smutno. - Do lego czasu
rodzina uzna, że znów zawiodłam, a mężczyzni wrócą do Włoch, czy skąd
tam przyjechali. Muszę je mieć zaraz. - Zauważyła, że stoi za blisko
Barriego. Cofnęła się, straciła równowagę i musiała oprzeć się o niego. -
Przepraszam.
Zaśmiał się i ponownie oparł ją o ścianę.
- Nie możesz utrzymać rąk z dała ode mnie, co? Zacisnęła pięści, czując,
jak jej twarz płonie.
- W ogóle nie chcę cię dotykać! Nie jesteś w moim typie. I co ty
wyrabiasz?! Dlaczego się rozbierasz?
- Muszę wyżąć koszulę. Nie bój się, ty też nie jesteś w moim typie.
- I dobrze! - powiedziała z gniewem. - Jesteś chudy jak tyka! Gdzie ci do
smukłych, ciemnych Włochów - i spojrzała na jego obnażony tors.
Przecież ten Szkot ma idealne ciało! jęknęła w duchu. Smukły i
sprężysty, toż to facet z jej snów...
- A mnie podobają się wysokie, szczupłe, małomówne blondynki, bez
aspiracji do małżeństwa i innych...
RS
25
- Nie mów! - Patrzyła na niego z zaciśniętymi ustami i wysuniętym
podbródkiem.
- ...głupot.
- Aaa! No to w porządku!
- W porządku.
Pragnęła wyczytać coś w chmurnych, niebieskich oczach, lecz gdy jego
spojrzenie przeniosło się na jej usta, poczuła się dziwnie nieswojo. On
uważa, że romanse to głupoty... pomyślała ze smutkiem, a po chwili
szepnęła:
- Dlaczego tak stoisz?
- Mam dziwną ochotę pocałować cię i usiłuję to sobie wyperswadować.
W jego oczach zalśniły słabiutkie iskierki, ale mówił poważnie.
- Pomogę ci. Nie jestem w twoim typie.
- Prawda.
- A ty nie jesteś w moim.
- Też się zgadza.
- A... a ja bym cię nigdy nie pocałowała.
- Jesteś tego pewna? - zapytał, szukając w jej oczach... czegoś.
- Bardzo. No... prawie. - Jej wargi były miękkie i ciepłe, jak tuż przed
pocałunkiem, krew pulsowała w żyłach, a dłonie drżały. yle! Tak miała się
czuć przy tym właściwym mężczyznie, a nie przy jakimś szkockim
przybłędzie.
- Uważasz, że gdybym cię pocałował, niczego byś nie poczuła, tak?
- Czy to rani twoją męską dumę? Trudno, ale mam tylko jeden cel, muszę
znalezć mojego ukochanego.
- A gdybym jednak cię pocałował, stałabyś bez ruchu? Jak pozbawiony
czucia słup?
- Jasne, że tak!
- Kłamiesz.
- Nie kłamię! Jako mężczyzna w ogóle dla mnie nie istnie... W tym
momencie Barri ją pocałował. Starała się być jak
martwy, nic nie czujący słup... Jej wargi wcale nie były rozchylone, nie
przymknęła oczu... Tylko dlaczego nagle zrobiło się ciemno, a ziemia
zawirowała?
Otworzyła oczy i stwierdziła, że Barrie się jej przygląda. Kiedy jej
ramiona owinęły się tak wokół jego szyi?
RS
26
- Czy przed chwilą było trzęsienie ziemi? - zapytała niepewnie.
Jego uśmiech był zdecydowanie zbyt promienny jak na kogoś, kto
właśnie przeżył kataklizm.
- W pewnym sensie.
- Widzisz, żadnej reakcji. - Odsunęła się. - Tętno w normie - oznajmiła,
czując szalony łomot swojego serca - i wcale nie brak mi tchu - wysapała. -
A zachwiałam się dlatego, że naprawdę wyczułam wstrząsy.
- Rozumiem. - Zgodził się, lecz był bardzo zadowolony z siebie. - No,
przyznaj się, że ten pocałunek zrobił na tobie wrażenie.
- Wcale nie!
- W takim razie za mało się starałem. Ale to da się nadrobić...
- Nie! - wyciągnęła rękę. - Po prostu uznaj, że nie każda kobieta mdleje
w twoich ramionach... co zresztą wcale mnie nie dziwi. - Odchrząknęła. -
Wracajmy do najważniejszej sprawy, czyli jak uratować moją godność.
Lecz Barrie mruknął z ledwie hamowaną złością:
- Zaraz, zaraz, chwileczkę! Zaczekaj. Możesz powtórzyć, co ciebie nie
dziwi?!
Zachichotała na widok jego urażonej miny, a potem pstryknęła palcami -
i rozwiązanie zjawiło się w tej samej chwili.
- Mam!
- Co?
- Wiesz, co sobie pomyślałam?
- Wolę nie wiedzieć, co w twojej szalonej głowie...
- Masz rację, że się boisz. - Zmrużyła groznie oczy. - Za chwilę spotka
cię coś naprawdę strasznego. - Ta dziewczyna nie żartowała i MacKenzie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]