[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niektórzy z jej przyjaciół, ani nie zachęcał do błyskotliwych rozmów.
Nie był też najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego w życiu spotkała.
No i na pewno nie miał najbardziej pogodnej natury.
Co takiego ją w nim fascynowało? Dlaczego myślała, że jest tym
jedynym, w którym mogłaby zakochać się po raz pierwszy i być
może ostatni raz w życiu?
Nasłuchując, czy nie nadchodzi, oddała się marzeniom.
Bezsenne noce dały o sobie znać i w końcu zapadła w drzemkę.
Nie słyszała, jak Kyle wchodzi do pokoju i zamyka za sobą drzwi.
Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że nie jest sama, i uniosła
powieki.
Kyle stał przy stole i przyglądał się jej z namysłem. Z toreb,
które położył na stole, rozchodziły się apetyczne zapachy.
Potarła oczy, próbując odzyskać jasność myślenia.
Zdaje się, że przysnęłam.
Przepraszam, że cię obudziłem.
Uniosła się i podparła na łokciu.
Nie zamierzałam spać. Ależ pięknie pachnie!
Podszedł do niej i wyciągnął rękę, żeby pomóc jej wstać.
Już się podnosiła, gdy jego palce zacisnęły się na jej dłoni i
nagle zamarła. Kyle również znieruchomiał. Oboje spojrzeli na swoje
złączone dłonie.
Może to ona go pociągnęła. Możliwe, że on się pochylił. Zanim
Molly zdołała się zorientować, co się dzieje, Kyle był już obok niej na
łóżku, a ona leżała w jego ramionach.
123
RS
Rozdział 9
Molly wsunęła palce w wilgotne włosy Kyle a. Jego skóra wciąż
pachniała deszczem. Ten zapach wydał jej się bardziej pociągający
niż najwytworniejsza woda toaletowa. Przytuliła się do niego mocno,
upajając się bliskością ich ciał.
Niech to diabli mruknął nagle prosto w jej usta.
Była tak zaskoczona, że parsknęła śmiechem. Nie spodziewała
się, że Kyle zacznie szeptać czułe słówka, ale to przeszło jej
oczekiwania.
Nie chciałem, żeby to znów się stało powiedział, choć nadal
nie wypuszczał jej z objęć.
Otoczyła dłońmi jego twarz i pocałowała w czubek brody.
Wiem.
Rzucił jej oskarżycielskie spojrzenie.
Nie bardzo mi pomagasz.
Jeszcze mocniej się do niego przytuliła.
Skąd ci przyszło do głowy, że chcę temu zapobiec? spytała
bez cienia skruchy.
Poruszył się niespokojnie.
Jedzenie stygnie.
Nic mnie to nie obchodzi.
Molly... Uniósł się na łokciu i zajrzał jej w oczy. Nie
zamierzam cię przekonywać, że mnie nie pociągasz.
Uśmiechnęła się, zadowolona, że chociaż tyle przyznał.
Wiesz, że ja...
124
RS
Ale wpadł jej w słowo, zanim powiedziała za dużo to nie
może się wydarzyć.
Kusiło ją, żeby zwrócić mu uwagę, że leży na jej łóżku i trzyma
ją w ramionach. Chyba coś już się wydarzyło? Uznała jednak, że
lepiej będzie wysłuchać go do końca.
Zawiozę cię na ranczo, a potem wrócę do Tennessee.
Wiem. Miałam nadzieję, że zmienisz zdanie i wyjedziesz
dopiero po przyjęciu, ale oczywiście rozumiem, że chcesz szybko
wracać do domu.
No właśnie, więc... Sprawiał wrażenie, jakby stracił wątek.
Z uśmiechem podniosła dłoń. Przesunęła palcami po bliznie na
policzku.
Podejrzewałeś, że zechcę cię odwieść od powrotu?
Skrzywił się.
Prawdę mówiąc, nigdy nie wiem, czego się po tobie
spodziewać. Ani też czego ty ode mnie oczekujesz.
Niczego nie oczekuję, Kyle. Bardzo cię lubię. Cieszę się, że
mogę być z tobą. Tak się składa, że bardzo mnie pociągasz, co
chyba nie jest dziwne, bo przystojny i seksowny z ciebie mężczyzna.
To jednak nie znaczy, że spodziewam się czegoś więcej, niż sam
zechcesz mi zaoferować.
Rozbawiło ją, że jej niewyszukane komplementy wywołały na
jego twarzy rumieniec zażenowania. Wysunął dłoń z jej włosów i
mimowolnie dotknął szramy na twarzy.
Mimo to...
Mimo to wciąż się boisz, że złamiesz mi serce dokończyła z
westchnieniem.
Zaczerwienił się jeszcze bardziej.
125
RS
Tego nie powiedziałem.
Nie musiałeś. Aatwo zgadnąć, co myślisz.
Mówisz tak, jakbym był zarozumiałym draniem.
Nie. Raczej kolejnym mężczyzną z nadmiernie rozwiniętym
poczuciem odpowiedzialności, który uważa, że musi decydować, co
jest dla mnie najlepsze.
Znów mnie porównujesz do swojego brata? zdumiał się.
Nawet w tej chwili?
Brata, ojca, wujków, kuzynów i przyjaciół. Każdemu wydaje
się, że trzeba mnie chronić przed samą sobą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]