[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pozbyć. Ale tymczasem zrobi z niego zakładnika i zmusi w ten
sposób starego, żeby go zawiózł w bezpieczne miejsce.
Tak, to się uda. Ale najpierw musi się pozbyć Slatera
Roxtona.
Mówisz poważnie o współpracy? zapytał.
A po co bym tu przychodził? Mogłem już zabrać skrzynie z
narkotykiem. Nigdy nie dowiedziałbyś się, kto je ukradł.
Ale jednak tu jesteś. I proponujesz układ. Zaczynam
wierzyć w to, co powiedział o tobie Fulbrook że jesteś wariatem.
Podobno pomieszało ci się w głowie po roku spędzonym na
bezludnej wyspie.
Znam te plotki. Może jest w nich ziarno prawdy. W końcu
człowiek sam nie wie, czy jest wariatem, prawda? Ale jeśli chodzi
o arogancję, to bijesz mnie na głowę, Cobb.
O czym ty mówisz?
Slater wyszedł z ciemności, stając o krok od kręgu światła.
Nie miał broni. Cobb odetchnął z ulgą.
Roxton od niechcenia chwycił jedną z lin zwisających ze
strychu.
Są tacy, którzy twierdzą, że zamordowanie dżentelmena z
wyższych sfer, takiego jak Fulbrook, to już szczyt arogancji
oznajmił.
Zabicie Fulbrooka było bardzo łatwe przyznał Cobb z
uśmiechem.
Doprawdy?
Czekałem na niego przed domem na Mapstone Square.
Gdy wyszedł, udałem się za nim i podciąłem mu gardło.
Rozumiem. A wolno wiedzieć, po co mi to teraz mówisz?
Bo nie potrzebuję wspólnika w interesach.
Cobb uniósł broń i położył palec na spuście.
Ale Slater pociągnął z całej siły linę zwisającą ze strychu.
Cobb, skoncentrowany wyłącznie na akcie zabijania, nie
zauważył ciężkiej liny, który spadła na niego z góry. Stracił
równowagę i zachwiał się, gubiąc z oczu Roxtona.
Krzyknął i odruchowo pociągnął za spust. Rewolwer wypalił,
ale kula nie dosięgła celu. Cobb szamotał się w potrzasku. Zdało
się to tylko na tyle, że jeszcze bardziej zaplątał się w sieci grubej
liny.
W magazynie zaroiło się nagle od funkcjonariuszy policji,
którzy wyłonili się z wnętrza kilku skrzyń i zeszli ze strychu. Do
Cobba podszedł jeden z nich, ubrany w garnitur i krawat.
Czy to panu wystarczy, inspektorze? zapytał Slater.
W zupełności odparł detektyw. Sięgając pod linami, wziął
rewolwer. Mamy wielu świadków tych wyznań. Panie Cobb, jest
pan aresztowany pod zarzutem zamordowania lorda Fulbrooka i
Amerykanina Hubbarda. Będą również inne zarzuty. Ktoś musi
odpowiedzieć za śmierć Rosemonta, Wyatt i Anne Clifton.
W drzwiach powstało nagle zamieszanie i wniknęło trochę
światła.
Co się tam dzieje?! krzyknął woznica. Tom. Tom, nic ci
nie jest? Gdzie jesteś, synu?
Slater podszedł do miejsca, gdzie kilka minut wcześniej ukrył
się chłopak.
Możesz wyjść z kryjówki, Tom odezwał się. Nic ci nie
grozi.
Tom skoczył na równe nogi. Z nabożnym lękiem rozejrzał się
po magazynie, a potem pobiegł do ojca.
Ten gość, no ten, co nam chciał zapłacić za przeniesienie
skrzynki na statek, podobno poderżnął komuś gardło mówił z
przejęciem.
Woznica przygarnął syna.
Już dobrze, już dobrze, synku, policja go złapała.
Slater przeszedł przez krąg światła latarni i zatrzymał się o
krok od Cobba.
Ty draniu wysyczał Amerykanin.
Witaj w Londynie odpowiedział Slater.
52
Lady Fulbrook ukryła się na wsi. Otford zajrzał do notatek.
Powiedziała, że jest zrozpaczona po śmierci męża.
Zdaje się, że jest w tym stwierdzeniu trochę przesady
zauważyła Ursula. Jestem pewna, że określenie wielce
zadowolona, że ma go z głowy lepiej by oddało stan jej uczuć.
Po raz kolejny siedzieli w bibliotece Slatera, słuchając
najnowszych wiadomości, które przekazywał im bardzo
podekscytowany Otford. Ursula rozsiadła się na sofie obok Lilly,
która nalewała herbatę. Slater zajął miejsce za biurkiem. Ursula
pomyślała, że jest dziwnie spokojny jak na kogoś, kto przed
kilkoma godzinami stanął oko w oko z groznym przestępcą. Jej
samej daleko było do takiego chłodnego opanowania. Musiała
jednak przyznać, że aresztowanie Cobba sprawiło jej sporą
satysfakcję i przyniosło pewne ukojenie.
Otford przerzucił kartkę w notesie.
W domu Fulbrooków na Mapstone Square udało mi się
znalezć tylko jedną osobę, ogrodnika. Zamieniłem z nim kilka
słów przez bramę na tyłach. Powiedział, że lady Fulbrook zwolniła
całą służbę oprócz niego. Według ogrodnika lady Fulbrook tuż
przed północą wsiadła do wynajętego powozu i odjechała do domu
na wsi.
Ursula wzięła filiżankę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]