[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyczynom Becky w wodzie. - Wrodziła się w ojca - dodała.
- Może - mruknęła Kirstie.
- Ty także pływasz?
- Owszem, ale nie tak dobrze, jak Becky.
- Nie ulega więc kwestii, że odziedziczyła talent po ojcu -
apodyktycznym tonem oświadczyła Bonita Masterton.
Kirstie postanowiła się z nią nie spierać. Matka Lucia miała
niezłomny charakter i stanowiła przeciwieństwo męża, łagodnego
Anglika, rzadko wtrącającego się w kłótnie wszczynane przez żonę.
Kirstie bardzo go lubiła, zresztą z wzajemnością.
79
anula
ous
l
a
and
c
s
Pamiętała ich pierwsze spotkanie, kiedy Lucio zawiózł ją do
domu rodziców. Jego matka zmierzyła ją od stóp do głów taksującym
wzrokiem i natychmiast zadecydowała, że nie jest odpowiednią
dziewczyną dla jej syna.
- Jesteś za młoda i za ładna - oświadczyła, kiedy na moment
zostały same. - Przeszkodzisz Luciowi w osiągnięciu sukcesu. Będzie
chodził z głową w chmurach, zamiast koncentrować się na nauce.
%7łądam, żebyś z nim zerwała.
Tymczasem Becky dopłynęła do krawędzi basenu i wyszła z
wody.
- Cudowny. Najlepszy basen, jaki... -zawołała, ale widząc, że
Kirstie nie jest sama, zamilkła.
- Kochanie, poznaj swoją... - Kirstie cierpiała katusze, musząc
przedstawić córkę tej oschłej kobiecie - swoją babcię - dokończyła.
Zaskoczona Becky milczała chwilę, lecz zaraz odzyskała
kontenans. Uśmiechnęła się i wyciągając rękę, rzekła:
- Nie wiedziałam, że pani tutaj mieszka. Tata nic mi nie
powiedział, że panią poznam.
Bonita Masterton nie wahała się. Ujęła dłoń wnuczki w obie
dłonie, z miejsca okazując dziewczynie więcej sympatii niż
kiedykolwiek okazała jej matce.
- Cieszę się, że cię widzę, moja droga. Bardzo żałuję, że nie
poznałam cię wcześniej.
80
anula
ous
l
a
and
c
s
- Ja również - odparła Becky, ku zaskoczeniu Kirstie. - Często
zastanawiałam się, kim jest mój ojciec, ale jakoś nigdy nie
pomyślałam o jego rodzicach. Czy mam też dziadka? - spytała.
Bonita Masterton skinęła potakująco głową.
- Chciałabyś go poznać, córeńko? Jeśli tak, to chodz ze mną.
- Bardzo chętnie - ucieszyła się Becky i dopiero potem spojrzała
na Kirstie, jak gdyby chciała zapytać, czy się do nich przyłączy.
Kirstie zmusiła się do uśmiechu, miała nadzieję, że
entuzjastycznego, i we trzy udały się do mniejszego domu.
- Dlaczego mi o niej nie powiedziałaś? - szeptem spytała Becky,
zwalniając kroku i zostając w tyle za babką.
- Bo nie wiedziałam, że tutaj mieszka. A poza tym
- dodała - muszę cię lojalnie uprzedzić, że nie przepadałyśmy za
sobą.
- Mnie się wydaje sympatyczna. Och, taka jestem szczęśliwa, że
mam rodzinę!
Kiedy weszły, Bonita przedstawiła Becky mężowi.
- George, twoja wnuczka chciałaby cię poznać
- rzekła.
- Moja wnuczka - rozczulił się George i oczy mu zwilgotniały. -
Bałem się, że już nigdy nie będę miał wnuków. Podejdz, dziecko,
niech ci się przyjrzę.
Kirstie zmartwiła się, widząc, że ojciec Lucia postarzał się i
wygląda na schorowanego. Pamiętała wysokiego, pełnego wigoru
81
anula
ous
l
a
and
c
s
mężczyznę, teraz zaś zobaczyła go przygarbionego, siwego, z twarzą
naznaczoną cierpieniem. W rogu pokoju dostrzegła wózek inwalidzki.
Becky podeszła do niego, zarzuciła mu ręce na szyję i ucałowała
go.
- Cześć, dziadku - odezwała się, lekko stremowana. George
uśmiechnął się i ujął jej dłoń w swoje dłonie,
podobnie jak wcześniej zrobiła to jego żona. Kirstie zastanawiała
się, czy nie powinna wyjść i zostawić ich na pewien czas samych,
żeby mogli lepiej się poznać. George wyciągnął jednak rękę i do niej.
- Miło cię znowu zobaczyć, Kirstie - rzekł. - Wcale się nie
zmieniłaś, jesteś tak samo piękna jak zawsze. I masz piękną córkę.
Dziękuję ci, że ją do nas przywiozłaś.
Bonita natomiast wcale nie wyglądała na wdzięczną.
Wpatrywała się w Kirstie z otwartą wrogością i dlatego ona
zdecydowała się jednak wyjść.
82
anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA PITY
Chociaż minęła już pora lunchu, Kirstie wcale nie czuła się
głodna.
- Może pózniej - rzekła do Marietty, która przygotowała lekką
przekąskę.
Nie mogła zebrać myśli. W uszach wciąż jej brzmiały jadowite
słowa Bonity Masterton na temat Becky, a wspomnienie propozycji
małżeństwa złożonej jej przez Lucia potęgowało tylko zamęt w jej
głowie.
Poszła do swojej sypialni, położyła się, zamknęła oczy, starała
się wyciszyć, lecz to okazało się niemożliwe. %7łałowała, że w ogóle
skontaktowała się z Luciem. Przyniosło jej to tylko cierpienie.
Nagle poczuła, że nie jest sama. Gwałtownie otworzyła oczy i
ujrzała Lucia, stojącego nad nią i przyglądającego się jej.
- Co tutaj robisz? - zażądała wyjaśnień.
- Mieszkam tutaj - odparł, a kąciki jego ust uniosły się w
nieznacznym uśmiechu.
- Co robisz w moim pokoju? - odparowała. Naprawdę nie
widziała w tym nic zabawnego, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •