[ Pobierz całość w formacie PDF ]
falnie, niby pieśń marszowa wyruszających o brzasku nowego dnia na szlaki.
%7łołnierzu, nie pytaj, ni jutro, ni dziś,
Dokąd idą na wojnę sztandary. . .
Gdy odjeżdżałem, śpiew szedł w moje ślady. A gdy dzieliła nas już nieco
większa odległość, głosy zdawały się zlewać nawzajem, póki wreszcie nie za-
brzmiały niczym jeden samotny, śpiewający z mocą głos. Przede mną rozstępo-
wały się chmury. Prześwitujące przez nie słońce sprawiało, iż skrawki błękitne-
go nieba przypominały powiewające jasne flagi, sztandary armii, maszerującej
wiecznie naprzód w nieznane kraje.
Jadąc dalej, ujrzałem wreszcie, jak łączą się w jedno czyste niebo i jeszcze
przez długi czas podążając w stronę portu kosmicznego i oczekującego tam na
mnie w blasku słonecznym statku, który miał zabrać mnie na Ziemię do Lizy,
słyszałem za sobą śpiew.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]