[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obok niego.
" Co pan złapał?
" Leszcza. Dobry, wielkości patelni. Biorę tylko to, co mogę zjeść.
- Powiedział, podziwiając swoją zdobycz.
" Ma pan niezły sprzęt. Kiedyś, tam gdzie dorastałam, łowiliśmy
pstrągi w jeziorach. W centralnej Tasmanii.
Oczy mu zalśniły.
" Zawsze chciałem tam łowić. - Przez chwilę patrzył na Anyę,
jakby próbując ją ocenić.
" To daleka droga, żeby przyjechać i pogadać o łowieniu.
" Chciałabym - zaczęła Anya, czując ulgę, że może przejść do
rzeczy - dowiedzieć się, co stało się w nocy, gdy znaleziono
Eileen Randall. Był pan tam?
Wiatr rozwiewał jej włosy.
" Jedna z najgorszych nocy podczas moich trzydziestu ośmiu lat
pracy. - Powiedział, obskrobując rybę z łusek począwszy od
końca ogona. - Zobaczyć córkę kumpla zabitą w taki sposób, a
potem iść do niego z taką wiadomością. Ale nie po to mnie
pani tu znalazła, żeby o tym słuchać.
" Czy na miejscu zbrodni było coś, co wydawało się dziwne?
" W jaki sposób? - Zmarszczył brwi.
" Czy możliwe, z ktoś zabił ją gdzieś indziej i potem przywlókł na
plażę?
" Na pewno była zabita na plaży - Charlie przekręcił rybę na
drugą stronę i usuwał pozostałe łuski. - Willard został złapany z
ciałem. Bydlak zgwałcił ją i jeszcze miał w rękach jej figi. -
Ostatni raz skrobnął rybę. - Jak rybę na haczyku. - Wpatrywał
się w Anyę z denerwującą intensywnością.
" Dlaczego chcę pani teraz to badać? Willard wyszedł z wiezienia
i nic już nie można zrobić. Emily Randall straciła tamtej nocy
nie tylko córkę. Straciła chęć do życia. - W oddali słychać było
dzwięk przewracanej deski surfingowej. - Umarła wkrótce po
procesie. Jej mąż również, kilka lat pózniej.
Surfer odwrócił deskę, mężczyzna sprawiał wrażenie zrelak-
sowanego.
- Cieszę się, że nie dożyli czasu jego zwolnienia.
154
" Czy miała jeszcze jakąś rodzinę?
" Po co to pani? - Przecząco potrząsnął głową i stuknął nożem o
deskę.
Anya rozejrzała się po molo. Rybacy pakowali swoje poranne
połowy i wracali do domów. Mewy skrzeczały. Latały wkoło nad
resztkami wyrzuconymi do wody po oczyszczeniu ryb.
" Badam kilka starych spraw i porównuję je z nowymi. Stare
metody kontra nowe technologie.
" Powinna pani być jakimś cholernym politykiem.
Anya uśmiechnęła się, wydawało się, że mężczyzna odwzajemnił
jej uśmiech pod brodą. Wymienił nóż. Ten był miękki i kroił rybę
od skrzeli aż po koniec ogona. Posługiwał się nożem niezwykle
fachowo. Anya wolała mieć rybę czystą i przygotowaną do
jedzenia.
- Czy wie pani, ile razy dziewczyna została pchnięta nożem?
- Spytał, nie podnosząc wzroku.
" Czytałam raport Carneya.
" Ach - Charlie wyciągnął wnętrze ryby palcami. - Alf Carney -
jeden z najlepszych.
Kolejny fan Carneya, pomyślała. Tylko, że tym razem był po
stronie oskarżenia, a nie obrony.
- Trzeba wielkiej siły, żeby tak głęboko wbić nóż tyle razy.
- Powiedział. - Willard to silny sukinsyn. Można powiedzieć, że
to rekompensata od natury.
" Raport nie wspomina o tym, czy Willard przyznał się do
zamordowania i zgwałcenia Eileen.
" Oczywiście, że tak. A potem spanikował i opowiedział nam
jakieś pierdoły o oglądaniu telewizji. Był jak chodzący program
telewizyjny. Nauczył się na pamięć programu telewizyjnego i
opowiadał o programach, które oglądał. Nie wierzyłem w ani
jedną rzecz, którą nam tamtej nocy opowiedział.
" W każdym razie opowiadał, że po czymś, co to było, chyba
program pod tytułem Jedenasta Godzina", wziął rower i
postanowił się przejechać. Zobaczył coś w wodzie. Potem, jak
twierdził, zdał sobie sprawę, że to człowiek i wniósł ją na
plażę. Powiedział, że myślał, że dziewczyna cały czas żyje,
dlatego ubierał się, kiedy zobaczyła ich przyjaciółka Eileen
Siobhan.
155
Anya przypomniała sobie mokre ubrania. Istniała szansa, że ciało
zostało zanurzone.
" Czy aresztowano go na miejscu przestępstwa?
" Tego tchórza? Nie. Znalezliśmy go w sypialni. Schował się w
szafie. Cały czas był we krwi Eileen.
Do Charliego podbiegło kilku chłopców sprawdzić jego kosz.
- Proszę pana, co pan złapał?
- Dwa leszcze. Prawdziwe ślicznotki. Chcecie poznać mój sekret?
Nagle Charlie rzeczywiście zaczął jej przypominać świętego
Mikołaja. Chłopcy przytaknęli z zapałem.
- Tutaj - powiedział, sięgając do słoika na dnie kosza.
- Powąchaj to.
Jeden z chłopców zawahał się, ale powąchał zawartość słoika.
- Pachnie jak lukrecja!
Charlie mrugnął do chłopca.
" No właśnie. Rozcieńczam ciecz z cukrem, wodą i solą i
zarzucam krewetki na przynętę. I teraz tajemnica. - Nakłonił
widownię do podejścia bliżej. - Do środka wrzucam kilka kropli
olejku anyżkowego. Tylko uwaga, nie więcej niż kilka kropli, bo
to bardzo mocne świństwo. Ryby to uwielbiają.
" Ojej! Dziękuję panu. Powiem to tacie.
" Więc ryby w rezultacie smakują anyżkiem? - Uśmiechnęła się
Anya.
" Według mnie nie.
Anya sceptycznie podeszła do tajemnicy, ale postanowiła jej nie
kwestionować.
" Więc mówi pan, że Willard się pózniej przyznał?
" Tak. Skretyniały bydlak poddał się po przesłuchaniu. Przyznał
się do wszystkiego. Uznał, że go strasznie wkurzyła i zasłużyła
na to, co dostała. - Odciął rybie głowę i wrzucił ją do wody.
Willard zawsze był aspołeczny. Podglądał dziewczyny w
szatniach, kradł bieliznę ze sklepów. Tego typu rzeczy.
Gdybym to ja miał decydować, zamknąłbym go na długo
wcześniej, zanim poszarpał Eileen Randall.
Staromodne podejście, pomyślała. Nie było większego sensu w
angażowaniu Charliego w poszukiwanie nieścisłości w raporcie
Carneya.
- Czy myśli pan, że zaplanował to morderstwo?
156
- Nie sądzę, żeby był na tyle sprytny, żeby coś mógł zaplanować.
Sądzę, że dała mu kosza, powiedziała coś, co mu nie pasowało i
wpadł w szał.
Ponowny powiew wiatru sprawił, że Anya zadrżała.
" Czy w tamtym czasie pojawiały się jakieś inne doniesienia na
temat napaści na tle seksualnym?
" Musi pani zrozumieć, że to małe miasteczko. Młodzi ludzie nie
mają tu zbyt wiele do roboty. Jest tu klub piłki nożnej i
dziewczyny traktują graczy jak bohaterów. Zawsze są jakieś
plotki na temat napaści gangów, niektóre dziewczyny biorą w
tym udział z własnej woli. Proszę mi wierzyć. Czasami
dziewczyna oskarży kogoś, kto odrzucił jej uczucia, ale żadna z
nich nie przeciągała tego dalej. Patrząc w przeszłość, sądzę, że
mogły tu być jakieś gwałty, których nie zgłoszono. Albo w które
nie uwierzono.
Anya z niedowierzaniem patrzyła na mężczyznę, któremu
niegdyś powierzono ochronę społeczeństwa. Jaki z niego święty
Mikołaj?
Nie rozumiała kultury broniącej sportowców, nawet nienależą-
cych do elity. Podejrzewała, że niewiele się zmieniło w tym
miasteczku przez ostatnie dwadzieścia lat.
- Była tu seria poważnych napaści - przypominał sobie
Charlie. - Miejscowa kobieta zidentyfikowała Willarda jako
gwałciciela, ale nigdy nie został za to skazany. Nie chciała
zeznawać. Za bardzo się bała, kiedy się dowiedziała, że zamor-
dował dziewczynę.
Anya wiedziała, że jeśli Willard był seryjnym mordercą,
prawdopodobnie były inne ofiary. Wstała i otrzepała szorty z
piachu.
" Czy jest jakieś zeznanie w sprawie jej napaści, które mogłabym
zobaczyć?
" Już nie, ale sprawdzę, czy byłaby gotowa z panią porozmawiać,
biorąc pod uwagę to, że jest pani lekarzem i tak dalej.
" Dziękuję za pański czas, Charlie. Muszę zabrać się teraz do
pracy. - Odeszła kilka kroków i zawróciła. - Jeszcze jedna rzecz.
Zastanawiam się, czy ktokolwiek w miasteczku popierał
Willarda, wstawiał się za nim?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]