[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zauważyła, która to była klatka. Zirytowała się na swoją głupotę. Nic by się przecież nie stało,
jakby zapłaciła mandat. Pozostało jej siedzieć w aucie i czekać. Wyjęła telefon i zadzwoniła
do Katariny.
- Witaj, kochanie. Wrócę dziś trochę pózniej. W lodówce masz potrawkę z kurczaka. Ugotuj
sobie tylko ryż i zrób sałatkę... Aha. Zjadłaś kanapkę? Dobrze. Ale może zrobisz to sobie
pózniej?... No dobrze. Rozumiem. Ale Sammie'emu możesz chyba dać coś zjeść i
wyprowadzić go, zanim pójdziesz do Anny. Dobrze. Dzięki! Bądz w domu około dziesiątej.
Jutro rano musisz iść do szkoły. Pa - zakończyła i zaczęła wypatrywać Jenny.
Ale to było długie czekanie. Dochodziła dziewiąta i w aucie było potwornie zimno. Jenny
wreszcie się pojawiła. Nie była sama. Razem z nią szło jeszcze sześć osób. Trudno było
rozpoznać, czy to były dziewczęta, czy chłopcy. Wszyscy, oprócz Jenny, mieli ciemne kurtki
z kapturami naciągniętymi na głowy. Młodzi podeszli do starego volvo 240 w nieokreślonym
kolorze. Przeważały różne odcienie rdzy. Jedna osoba, najprawdopodobniej chłopak,
otworzyła bagażnik. Dłuższą chwilę grzebał w nim, wreszcie znalazł to, czego szukał.
Podał coś Jenny, która zdjęła kurtkę i nałożyła przez głowę otrzymane przebranie. Mimo
zimna Irenę ścisnęło mocno w żołądku. Była to kurtka z kapturem, którym Jenny zakryła
twarz. Teraz wtopiła się w całą grupę. Wszyscy wskoczyli do auta, które nie chciało ruszyć z
miejsca. W końcu z piskiem opon i chmurą spalin gruchot wystartował. Kłęby dymu zasłoniły
siedzącą w swoim aucie Irenę. Mogła jechać za nimi bez obaw. Volvo skręciło w ulicę
Radiovagen i wzięło kurs na Mólndal. Staruszek, postękując, wyciskał maksymalnie
siedemdziesiąt kilometrów na godzinę. Przy tej zawrotnej dla niego prędkości silnik brzmiał
jak stara maszyna do szycia nastawiona na przerywany zygzak. Minęli Radiomotet i po
krótkiej chwili Irenę zaskoczyła ich decyzja skrętu w lewo. Ruszyli w górę ulicy
Hasselbladsgata. Irenę zwiększyła odległość. O tej porze ruch na terenach przemysłowych był
niewielki. Jadący przed nią samochód ledwo dyszał.  Co zamierzają robić?!" - zaczęła
zastanawiać się Irenę. Jej najgorsze przeczucia sprawdziły się, gdy kichające volvo wjechało
w boczną ulicę. Nacisnęła na pedał gazu i wolno ich minęła. Zdążyła przeczytać na
neonowym szyldzie  Nisses chark och Delika-tesser"-. Z wyłączonymi światłami skręciła w
jedną z bocznych ulic. Wyszła z auta i ostrożnie zamknęła drzwi. Postanowiła wrócić na tyły
budynków przemysłowych położonych wzdłuż ulicy Viktora Hasselbladsgata. Byłoby jej o
wiele łatwiej, gdyby wyszła na główną arterię. Ale tam grupa Jenny zostawiła obserwatora.
Nie było jej łatwo odnalezć się w plątaninie uliczek. Wreszcie ukazała jej się tylna strona
neonu z reklamą wędlin u Nissego. Podeszła do wysokiego ogrodzenia, otaczającego duży
parking za budynkiem. W rogu rosły gęste krzewy. Irenę, ukryta wśród gałęzi, zaczęła
wypatrywać co się dzieje. Dojrzała jedynie trzy samochody-chłodnie. Stały zwrócone w
stronę pomostu, który znajdował się przed budynkiem. Zarówno pomost, jak i fasadę domu
oświetlały
Wyroby wędliniarskie i delikatesowe u Nissego.
mocne reflektory. Irenę stała mniej więcej dwadzieścia metrów od ciężarówek. Wokół
panowała cisza, przerywana metalicznym zgrzytem dochodzącym z równymi przerwami.
Znała ten dzwięk - obcęgi przecinające metalową siatkę. Nagle pojawiły się ciemne sylwetki
krążące pomiędzy ciężarówkami. Naliczyła ich pięcioro. Wszystko się zgadzało. Szósta osoba
stała na ulicy. Zaczęła przesuwać się wzdłuż siatki. Zakładała, że gdzieś musi być jakaś
dziura. Dotykała jej ostrożnie koniuszkami palców, aż znalazła miejsce przecięcia. Wycofała
się, aby ukryć się w ciemnościach przy ścianie. Grupa figur-cieni zebrała się na krawędzi
światła padającego z oświetlenia fasady. Stali ukryci za przodem najbliższej ciężarówki.
Najwyższy z nich trzymał rękę ponad głową i wymierzył cios potężnymi obcęgami. W głowie
Irenę pojawiły się inne obcęgi uniesione do góry. Wszystko to działo się zbyt szybko.
Wyłowiła z kieszeni swoją komórkę i wybrała numer alarmowy 112, dosłownie w tej samej
sekundzie, gdy usłyszała odgłos tłuczonego szkła. W czasie, gdy lont z bomby benzynowej
zapalił się, odezwała się centrala telefonów alarmowych, którą Irenę poinformowała jednym
tchem:
- Podłożona bomba pod ciężarówkę w terenach przemysłowych w Hógsbo, ulica Viktora
Hasselbladsgata. Pali się. Wojujący weganie zaatakowali sklep z wędlinami i delikatesy u
Nissego. Sprawcy podjechali rozwalającym się volvo 240, całym zardzewiałym. Numery
rejestracyjne N... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •