[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twarda dziewczyna, naprawdę. Wydaje się krucha, jednak jest bardzo
twarda.
Zach nigdy nie widział Dylana tak poruszonego, a na pewno nie z
powodu kobiety.
Czy coś jest między wami? To znaczy oprócz sprawy oczywistej?
Co masz na myśli?
Zach starannie dobierał słowa, nie przywykłszy do takich rozmów.
Związek... fizyczny?
Ach, to.
Jest coś więcej, prawda?
Dylan posłał mu takie spojrzenie, jakby wątpił w jego zdrowe zmysły,
ale Zach nie umiał tego zinterpretować. Czy Dylana i Lindsay łączy coś
poważnego? Czy może znów okropnie ją rozgniewał?
Muszę cię ostrzec powiedział. Ciotka Ginny właśnie
przekonuje Lindsay, że powinna zacząć z tobą sypiać.
Słucham? Dylan omal nie zakrztusił się whisky.
Lepiej uważaj, bo jeszcze zostaniesz wplątany w małżeństwo.
Nie wiem, kto tu powinien uważać.
Jakoś się nie przejąłeś. Gdy Dylan wzruszył ramionami, Zach
dodał: Poważnie, czy coś was łączy?
Tego nie mówię.
Wobec tego zaprzeczasz?
131
R
L
T
A czy ciebie łączy coś z Kaitlin?
Nie skłamał gładko Zach. Nie był na razie gotów o tym
rozmawiać, nawet z Dylanem.
Sypiasz z nią.
Zach nie odpowiedział. Fałszywe małżeństwo, batalia o projekt
renowacji i pociąg fizyczny do Kaitlin splątały się w nierozwiązywalny
supeł.
To tylko seks? zasugerował Dylan.
To nie ma nic do rzeczy bronił się Zach.
A renowacja? Czy to ma coś do rzeczy? Nie zapomniałeś chyba,
dlaczego Kaitlin się tu znalazła, co?
Nie zapomniałem.
Czyli mój chytry plan zadziałał?
I to bez pudła odparł Zach z udawanym ożywieniem.
Poprosiła mnie o projekt Rosche a. Chyba pojęła, że Sadie była
tradycjonalistką. A o to nam przecież chodziło.
Można zatem uznać, że ocaliłem ci skórę.
To prawda. Choć nie wydawało się to już dłużej istotne. W
gruncie rzeczy żałował, że nie może przeznaczyć nieograniczonego
funduszu na wymarzony projekt Kaitlin.
Chyba dość już usłyszałyśmy. Zimny głos Lindsay przeciął ciszę.
Zach odwrócił się szybko, rozlewając odrobinę szkockiej. Twarz
Lindsay była ciemnopurpurowa. Dylan zamienił się w słup soli.
Ty mały podstępny piracie warknęła gniewnie, celując w niego
palcem. Odwieziesz nas teraz na Manhattan!
132
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Przez cały następny dzień Kaitlin starała się zapomnieć o weekendzie.
Bajkowe przeżycia na wyspie były równie realne jak dziecięce fantazje o
kochającej rodzinie, która ją do siebie zabierze. Ta myśl przynosiła ulgę.
Zach złamał jej serce.
Pracowała w swoim mieszkaniu. Powróciła do pierwotnego projektu,
ignorując podszepty umysłu, że Sadie i Ginny nie byłyby zachwycone tak
radykalną zmianą wyglądu budynku Harperów. Teraz liczyła się dla niej
tylko kariera. Choć Sadie sprzeciwiłaby się zapewne koncepcji
dobudowania trzech pięter, palm w pięciopiętrowym holu i olbrzymiego
akwarium, Kaitlin nie zamierzała z tego rezygnować. Dodała też lądowisko
dla helikopterów. W końcu Dylan często odwiedza swego kumpla.
Zastanawiała się również nad zastąpieniem fontann w głównym holu
dwupiętrowym wodospadem.
Wstała od komputera, by rozprostować nogi. Poszła do kuchni i
pochłonęła kolejnego pączka. Będzie musiała intensywniej ćwiczyć, jeśli nie
przestanie się tak obżerać.
Słysząc pukanie do drzwi, odłożyła pączka do pudełka i otarła usta.
Przez ułamek sekundy pragnęła, żeby to był Zach. Potem obiecała sobie, że
jeśli tak, to mu nie otworzy. Nie miała mu nic do powiedzenia.
Wyjrzała przez wizjer. Przed drzwiami stała Lindsay z wielkim
pudłem pizzy i butelką tequili w rękach.
Salami i pepperoni oznajmiła bez wstępów. Mam nadzieję, że
kupiłaś zapas cytryn.
Było dopiero wpół do czwartej. Trochę za wcześnie na tequilę, ale kto
133
R
L
T
by się tym przejmował?
Jak się trzymasz? zapytała Lindsay.
Doskonale odparła Kaitlin z nieco sztucznym ożywieniem.
Nie umiesz kłamać orzekła Lindsay.
Owszem, ale Kaitlin wyznawała zasadę, że jeśli coś się często i głośno
powtarza, z czasem zaczyna się w to wierzyć.
To był chytry podstęp wypowiedziała na głos słowa, które
wcześniej po wielekroć obracała w umyśle. Mogłyśmy się tego
spodziewać. Zach walczył o pieniądze, a ja o karierę. Nie mamy wspólnego
interesu. Choć przyznam, że rozegrał to perfekcyjnie.
Otworzyła lodówkę i gmerała w niej, usiłując stłumić drżenie głosu.
Wykazałam się straszną naiwnością.
Nie podejrzewałam, że ten drań posunie się tak daleko mruknęła
Lindsay.
A ja powinnam była to przewidzieć. Wyjęła kilka cytryn z
pojemnika. Cały czas próbował wykorzystać seks dla swoich celów.
Straciła czujność i oddała się idiotycznym rojeniom. W ciągu kilku dni
Zach przeprowadził swój sprytny plan, podczas gdy ona co noc odwiedzała
jego łóżko.
Wczoraj była wściekła. Rano miała złamane serce. Teraz po prostu się
wstydziła.
A ty? spytała, by zmienić temat. Co z tobą i Dylanem?
Ostrym nożem zaczęła kroić pizzę na trójkąty.
Dla mnie facet nie żyje oznajmiła Lindsay.
Podoba mi się to powiedziała z zazdrością. To było takie chłodne
i ostateczne.
Czy Zach się odzywał?
134
R
L
T
Kaitlin zajęła się mieszaniem koktajlu.
Jak zobaczę jego numer na ekranie, to nie odbiorę. A jeśli tu
przyjdzie, to go nie wpuszczę.
A co z projektem?
Realizuję wszystkie poprzednie pomysły plus wodospad i lądowisko
dla helikopterów. To będzie czysty obłęd. Czuję, że wygram nagrodę.
W kuchni roznosił się kojący zapach ciepłej pizzy. Kaitlin wyjęła
wysokie szklanki.
Nie do wiary, że obaj okazali się tacy podli mruknęła Lindsay.
Kaitlin w milczeniu pokiwała głową. Dlaczego zdecydowała się zaufać
Zachowi? Czy wyobrażała sobie, że będzie ją kochał, ożeni się z nią
naprawdę i będą mieli gromadkę dzieci? Ona jest sierotą, a takie rzeczy
sierotom się po prostu nie zdarzają.
Lindsay odgryzła duży kawał pizzy.
Myślałaś, że jest tym jedynym, co?
Jestem głupia, wiem.
Oszukał cię.
A ja mu na to pozwoliłam, nawet go zachęcałam. Teraz została mi
tylko zemsta, a tego nie chcę. Mam zresztą wrażenie, że mszczę się na Bogu
ducha winnej Sadie, a nie na Zachu.
Wiedziała, że nie zdoła wydać pieniędzy Harperów na renowację,
która nie spodobałaby się babce Zacha. Jej śmiech zabrzmiał jak szloch.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]