[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Taka gratka jak ślub Michaela Fortune'a wart jest kilku słów nagany szefowej. To wydarzenie
roku i wielka forsa.
Julia wzięła od niego wizytówkę i spojrzała na Faith.
- Masz jeszcze jakieś pytania?
- Wybraliście już pierścionek? - spytała dziennikarka. Michael ocknął się z letargu i
sięgnął do kieszeni. Wyjął safianowe pudełeczko i otworzył je.
- Dostałem go od babki dla mojej żony - wyjaśnił. - Trzeba go było dopasować do
palca Julii - skłamał gładko - ale jest już gotowy.
Ken zrobił zbliżenie i Michael wsunął pierścionek na palec  narzeczonej . Faith
zadała jeszcze kilka pytań i wywiad się skończył. Julia odprowadziła gości do windy, a Mi-
chael ograniczył się do chłodnego pożegnania i został w mieszkaniu.
- Teraz, kiedy już nie nagrywamy - rzekła Faith do Julii, kiedy czekały na windę -
chciałam cię prywatnie o coś spytać. Zamierzacie tutaj mieszkać po ślubie?
- Chyba tak. - Julia była zbyt wyczerpana, by na poczekaniu opracować jakieś
efektowne kłamstwo, dotyczące całkiem nierealnego miejsca ich wspólnego zamieszkania.
Faith wzniosła oczy do nieba.
- Radzę ci wyrzucić wszystko na śmietnik i urządzić to po swojemu. Nigdy nie
widziałam równie koszmarnego wnętrza, a możesz mi wierzyć, że widziałam już niejedno.
Najlepsza jest ta klatka na ptaki w jadalni! Spal to paskudztwo jeszcze przed ślubem.
Julia zrobiła skromną minkę. Nie mogła się powstrzymać, żeby znowu sobie nie
 ulżyć .
- Mam na to wielką ochotę, ale nie mogę. Michael jest do niej bardzo przywiązany...
Faith, niby taka przebiegła i sprytna, gładko przełknęła jej wyznanie.
- Rozumiem - oświadczyła ze współczuciem. - Tak to bywa. Można mieć wielkie
pieniądze, ale za grosz gustu.
- Zwięte słowa - z powagą przytaknęła Julia. Nadjechała winda i ekipa telewizyjna
weszła do środka.
- Nadamy ten wywiad jutro o wpół do szóstej. Zawiadom znajomych, niech oglądają
nasz program! - zdążyła jeszcze krzyknąć Faith, zanim zasunęły się drzwi.
Jednocześnie otworzyły się drzwi apartamentu Michaela. Czyżby stał za nimi i
podsłuchiwał, czekając aż tamci sobie pójdą? No właśnie.
- Ja jestem niezwykle przywiązany do tej klatki? - Skrzywił się z niesmakiem. -
Bardzo to nieładnie z twojej strony, moja droga.
- Nie mogłam się powstrzymać. - Julia wśliznęła się do mieszkania, starannie unikając
kontaktu ze stojącym w progu Michaelem. - Zostawiłeś mnie z nią sam na sam, więc
musiałam jakoś się odegrać.
- Przez cały czas sobie używałaś.  Michael na pewno zaprosiłby tłumy, przyjęcie w
ogrodach, orkiestra, może nawet loty balonem ! Szkoda, że nie powiedziałaś, że tańczące
słonie są też w moim stylu.
Julia o mało nie parsknęła śmiechem.
- Zupełnie zapomniałam! Nie podzielał jej rozbawienia.
- To wcale nie jest śmieszne. Nigdy by mi nie przyszło do głowy organizować lotów
balonem. - Mimo to lekko się uśmiechnął. - Co do orkiestry...
- Miałam powiedzieć, że chodzi o damską orkiestrę, taką, jakie bywały w ubiegłym
stuleciu w Wiedniu...
- Na szczęście nie zdążyłaś. Już sobie wyobrażam, jak po tym programie zaczną się
telefony od tych wszystkich speców od przyjęć weselnych, ze specjalnym uwzględnieniem
baloniarzy i muzyków. A to wszystko przez ciebie... - Ostatnie zdanie powiedział dziwnie
łagodnie i objął ją w pasie.
- Ale za to uratowaliśmy nasze biurowe faksy i komputery - powiedziała zmieszanym
głosem, próbując wysunąć się spod jego ramienia. - Ilu może być tego rodzaju specjalistów w
Minneapolis? Przecież nie tak znowu wielu?
Zbliżył ku niej twarz.
- Zawsze byłaś taka poważna. Nie przypuszczałem, że tak lubisz żartować.
Wiedziała, że zaraz ją pocałuje, i bardzo tego pragnęła.
- Ja też nie. Podziałał tak na mnie rozwój sytuacji.
- Na mnie rozwój sytuacji też podziałał. Zaczął ją całować tak gorąco, jakby wejście
Faith wcale im nie przerwało i nadal znajdowali się w oku cyklonu, który ogarnął ich w
kuchni. Zupełnie jakby spotkali się po wielu latach poszukiwań i musieli się sobą nasycić.
Jakby dwie połówki tej samej istoty odnalazły się, by odtąd stanowić jedno.
Michael rozpiął jej bluzkę i dotknął piersi. Widziała, jak traci panowanie nad sobą i
czuła jego podniecenie. Sama znajdowała się w podobnym stanie. Pędzili ku spełnieniu i nic
nie mogło ich powstrzymać...
Nagłym ruchem wyrwała się z jego ramion i stała teraz przed nim, ciężko oddychając.
Co ona robi? Przecież jeszcze chwila, a skończą w łóżku! Ale czy nie tego właśnie pragnie?
Resztkami świadomości przywołała się do porządku. Przypomniała sobie ostatnio
wypożyczoną z biblioteki książkę. Nosiła tytuł:  Dwanaście najgłupszych rzeczy, jakie może
zrobić kobieta, żeby sobie zmarnować życie . Nie zdążyła jej jeszcze przeczytać, ale była
pewna, że romans z szefem znajduje się na jednym z pierwszych miejsc wspomnianej listy.
Sfingowane narzeczeństwo też pewnie byłoby wysoko ocenione przez autorów książki, gdyby
oczywiście ktoś wpadł na coś podobnego.
Spojrzała na rubin na swoim palcu i wydał jej się symbolem dwuznacznej sytuacji, w
której się znalazła. Oszukiwać telewizyjną dziennikarkę i wszystkich widzów programu
trzeciego - to jedno, a oszukiwać samą siebie - to zupełnie co innego.
Erotyczne zabawy z fałszywym narzeczonym - bez świadków i kamer - to bardzo
niebezpieczny eksperyment; tym bardziej jeśli się wie, co  narzeczony myśli o  narze-
czonej . A ona dobrze to wie. Gdyby przypadkiem zapomniała, ma przecież kopię umowy i
zawsze może sobie odświeżyć pamięć.
Ponadto w księgarniach nie brakuje książek o mężczyznach ogarniętych obsesją, że
każda kobieta dybie na ich pieniądze i próbuje ich oskubać. Nigdy nie szukała takich
publikacji, bo nigdy nie miała do czynienia z kimś takim. Nie musiała brać do ręki książek,
które radziły  Jak kochać mężczyznę organicznie niezdolnego do odwzajemniania uczuć .
Michael patrzył na nią bez zmrużenia powiek.
- Chodz tutaj - zażądał.
Mało brakowało, a posłuchałaby jego rozkazu i znalazłaby się znowu w jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •