[ Pobierz całość w formacie PDF ]
naruszenie jakiegoś dziwacznego punktu etykiety.
Z tego, co słyszałam powiedziała Theoli
Katarzyna w Wiedniu damy noszą rękawiczki nawet podczas posiłków.
Ależ to śmieszne! wykrzyknęła Theola. Trudno wyobrazić sobie
coś bardziej niewygodnego. Musiała to wymyślić jakaś królowa, która miała
brzydkie dłonie.
Podobno to samo powiedziała cesarzowa Elżbieta odrzekła Katarzyna
i zszokowała swoją uwagą cały dwór. .
Cóż mam nadzieję, że nie wprowadzisz tutaj takiej innowacji
westchnęła Theola. W takim upale nie byłoby to zbyt mile przyjęte.
Zastanowię się odpowiedziała oschle Katarzyna. Z dnia na dzień
stawała się coraz bardziej wyniosła, coraz lepiej wczuwała się w swoją przyszłą
rolę. W osobie króla miała doskonałego nauczyciela.
Za każdym razem, gdy Theola widziała króla, sprawiał na niej wrażenie
pompatycznego nudziarza, który ma na swój temat niezwykle wysokie
mniemanie. Czasami me bez rozbawienia obserwowała księcia. Z trudem znosił
sposób w jaki traktował go przyszły zięć. Król ignorował wszystkie jego uwagi,
jakby nie miały dla niego żadnego znaczenia. .
Wszyscy dworzanie bali się króla Ferdynanda i Theola była przekonana, że
rządził twardą ręką. Jego stosunek do służby i niższych urzędników świadczył
o skłonnościach do autokratyzmu. Nie dbał o to, co czuli inni. Interesowała go
tylko jego własna osoba.
Theoli żal byłoby kuzynki, gdyby nie widziała, ze Katarzyna podziwia
zachowanie króla Ferdynanda.
Wchodząc do sypialni, Theola często znajdowała pokojówki we łzach.
Nigdy tego nie widziała, ale najwyrazniej Katarzyna biła je. Szczotką do
włosów, czymkolwiek, co znajdowało się akurat pod ręką, tak jak księżna
zwykła bić w zamku Theolę.
Katarzyna, zbyt niecierpliwa, by nauczyć czegokolwiek pokojówki,
spodziewała się, iż Theola będzie jej usługiwać przez cały czas. Tak więc
Theola miała w pałacu jeszcze mniej wolnego czasu niż kiedyś w zamku.
Z drugiej strony, niebezpieczeństwo powrotu z wujem do Anglii po
uroczystościach ślubnych było niewielkie. Nie wyobrażała sobie, by Katarzyna
potrafiła się bez niej obejść. Ta świadomość sprawiała jej ogromną ulgę.
Zaczęła się tylko obawiać, że nigdy nie będzie .miała możliwości wyjścia
poza piękne, pokryte stiukami komnaty pałacu i otaczające go ogrody. A tak
bardzo pragnęła zwiedzić kraj, w którym przyszło jej żyć.
Czy dwór nigdy nie wyjeżdża na miasto lub poza granice Zanthos?
spytała kiedyś kapitana Petlosa.
Bardzo rzadko odparł i nie o tej porze roku. Panie uważają, że jest
na to zbyt gorąco.
Chciałabym przejechać się konno za miasto powiedziała z uśmiechem
Theola.
Może będzie pani miała taką okazję po uroczystościach ślubnych. Jeśli
jednak mógłbym coś zasugerować, radziłbym na razie poniechać tej myśli,
gdyż spowodowałoby to wiele nieprzychylnych uwag pod pani adresem. Nikt
tutaj nie jezdzi konno.
Theola westchnęła i zauważyła:
Pewnie zabrzmi to, jakbym była strasznie zepsuta, ale czuję się jak w
więzieniu, bo nigdy nie opuszczamy pałacu.
Sam czuję się podobnie wyznał kapitan Petlos. Wyjeżdżam jednak,
kiedy marszałek polny przeprowadza inspekcję wojska w innych częściach
kraju.
Tyle chciałabym zobaczyć rzekła z rozmarzeniem Theola.
Myślała o górach i kwiatach, o dolinach i wielkich lasach, w których
podobno żyły niedzwiedzie, rysie i żbiki.
Będzie pani musiała przekonać swoją kuzynkę, kiedy już zostanie
królową, aby wyjeżdżała na pikniki, a może też na wycieczki zasugerował
kapitan.
Z pewnością zdawał sobie sprawę z tego, że Katarzyna nie życzyłaby sobie
ani pikników, ani wycieczek. Wystarczyło jej rządzenie niewielkim dworem,
intrygi i ploteczki oraz uczestniczenie w przygotowywanych codziennie
rozrywkach.
Nie powinnam narzekać, mówiła sobie Theola. Mam szczęście, że w ogóle
tu jestem, z dala od zamku wuja.
Wuja widywała rzadko. Wielu panów pragnęło go zabawiać. Jednak dwa dni
przed uroczystościami nagle posłał po nią. Oczekiwał na nią w salonie
królowej. Szła pełna obaw, czy nie postanowił zabrać jej ze sobą do domu.
Chcę z tobą pomówić, Theolo zaczął, gdy weszła niepewnie do
salonu.
Tak, wuju Septimusie?
Wyjeżdżam stąd w dzień po ślubie oznajmił a ponieważ Katarzyna
ciągle znajduje ci jakieś zajęcie, może zabraknąć czasu, bym mógł
porozmawiać z tobą przed wyjazdem.
Tak, wuju Septimusie.
Nie wyglądało na to, aby zamierzał zabrać ją ze sobą. Czekała, co wuj powie
dalej. Nie bała się już tak bardzo.
Zostaniesz w Kavonii tak długo, dopóki Katarzyna będzie cię
potrzebowała powiedział książę ale chcę jedno wyjaśnić.
Cóż takiego, wuju?
Masz zachowywać się właściwie i w żadnym wypadku nie wolno ci
interesować się mężczyznami, ani też pozwolić, by jakikolwiek mężczyzna
interesował się tobą.
Theola patrzyła na wuja szeroko otwartymi ze zdumienia oczami.
Nie rozumiem.
A więc powiem to jaśniej. Bez względu na to, czy mieszkasz w Kavonii,
czy w Anglii, jesteś wciąż pod moją kuratelą i nie wolno ci wyjść za mąż bez
mojej zgody, Theolo. A ja nie zamierzam udzielić zgody na woje małżeństwo.
Dopóki tu jestem, wuju Septimusie?
Gdziekolwiek będziesz odpowiedział książę. Jak ci już mówiłem,
twoja matka zniesławiła nasze nazwisko.
Theola nie odezwała się i wuj ciągnął dalej twardo:
Nie zamierzam tłumaczyć jakiemukolwiek mężczyznie, który
zapragnąłby wziąć cię za żonę, że moja siostra, moja jedyna siostra, w której
żyłach płynęła błękitna krew wielu pokoleń, zhańbiła się wychodząc za mąż za
człowieka, stojącego na drabinie społecznej niewiele wyżej niż zwykły służący!
Obrzydzenie w głosie wuja było jeszcze gorsze do zniesienia niż słowa,
które wypowiadał. Theola zacisnęła dłonie i z trudem powstrzymała się, by nie
stanąć w obronie swego ojca.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]