[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powinna się najpierw upić?
– Chodź, pokażę ci apartament.
Oprowadził ją po wszystkich pomieszczeniach. Każde z nich porażało
rozmiarem i luksusem. Gdy zatrzymali się przed łazienką, Cruz zasugerował:
– Zostawię cię samą, żebyś się odświeżyła.
– Chwileczkę. A gdzie jest mój pokój?
– Twój pokój? – zdziwił się.
– Chcesz powiedzieć, że... – Wbiła w niego ostre spojrzenie. – Mam mieszkać
razem z tobą?
– Spokojnie się zmieścimy – odparł z szelmowskim uśmieszkiem. – Kolacja
będzie za dwadzieścia minut. Zjemy na balkonie – oznajmił i odszedł.
Aspen była tak zdenerwowana, że nie potrafiła rozkoszować się pysznym,
meksykańskim posiłkiem, który wcale nie składał się ani z tacos, ani z enchiladas.
Cruz zauważył jej brak apetytu.
– Źle się czujesz?
– Nie, wszystko w porządku – odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.
– Dlaczego więc prawie nie tknęłaś swojego jedzenia? – zapytał, upijając łyk
wina.
– Najadłam się na przyjęciu urodzinowym twojej mamy.
– Nieprawda. Zjadłaś tylko mały kawałek tortu.
Czuła się niekomfortowo ze świadomością, że obserwował każdy jej ruch.
– Nie muszę dużo jeść – wyjaśniła.
– Ciągle jesteś zakochana w Andersonie?
Gdyby akurat nie siedziała, to pytanie ścięłoby ją z nóg.
– Słucham?
– Słyszałaś.
– Nie, nie jestem. Nasze małżeństwo było katastrofą. Od samego początku.
– A więc nie tęsknisz za nim?
– Nie. -Mogłaby powtórzyć to słowo tysiąc razy.
– Dlaczego to była katastrofa? – drążył dalej.
– Nie pytaj.
– Za późno.
Westchnęła ciężko.
– Wolałabym o tym nie rozmawiać.
Pytanie o Chada zupełnie ją oszołomiło. Rzadko o nim myślała. Prawie nigdy o
nim nie mówiła.
– Podejdź do mnie.
Słysząc ten rozkaz, wypowiedziany aksamitnym tonem, poczuła w piersi
gwałtownie rosnącą panikę. Wiedziała, że Cruz próbuje nią sterować. Jak prawie
każdy mężczyzna, którego znała. Odrzuciła dłonią włosy na plecy i odparła:
– Nie. Jeśli chcesz, to sam podejdź.
Wpatrywał się w nią swoimi czarnymi oczami, tak intensywnie, jakby usiłował
ją zahipnotyzować. W końcu się podniósł. Serce podeszło jej do ściśniętego gardła.
Stanął za jej plecami. Siedziała nieruchomo, jakby była przywiązana do krzesła.
– Masz wspaniałe włosy – mruknął łagodnie, zanurzając w nich dłonie.
Czuła na ramionach ciepło, jakim emanowały jego mocne uda. Nie dotykał jej,
ale otaczał swoją intensywną aurą, która przy takim natężeniu zupełnie ją
paraliżowała. Nie, nie przeżyję tej nocy! – jęknęła w duchu. Ze strachu już
zaczynała się zamieniać w bryłę lodu. Przerażała ją każda kolejna sekunda.
– Do diabła, Aspen. O co ci chodzi? – zapytał rozdrażnionym tonem.
Nagle wstała z krzesła, podeszła do balustrady i zacisnęła dłonie na poręczy.
Spojrzała w dal, na ciemny ocean. Cruz znowu stanął za jej plecami.
– Dlaczego to jest dla ciebie takim problemem? Chodzi o pieniądze czy o fakt, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •