[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdybym miał pewność&
Nie dokończył. Nagle odwrócił się na pięcie i spojrzał ze złością na Lucjanę.
Dlaczego milczysz jak zaklęta? Co starasz się ukryć? Powiedz prawdę, dobrze ci radzę!
Niczego nie ukrywam, Grady! zapewniła go szlochając. Niczego, przysięgam!
Wymknęłaś się z domu, by z kimś się spotkać?
Nie.
Byłaś sama?
Tak, Grady!
Nie wiem, czy mogę ci uwierzyć. Proszę cię, wierz mi, Grady!
Jeśli mnie okłamujesz, dojdę prawdy, możesz być tego pewna! Znacznie lepiej na tym
wyjdziesz, jak powiesz mi prawdę, póki nie będzie za pózno!
Powiedziałam ci prawdę! Szczerą prawdę, Grady!
Patrzył na nią przez chwilę, po czym nagle odwrócił się do Brada.
A ty co tutaj robisz? Dlaczego nie pracujesz na polu? Tam jest twoje miejsce.
Brad spojrzał na ojca, bez słowa prosząc, by pozwolił mu się odezwać. Will potrząsnął głową i
stanął między Bradem a Gradym.
Grady powiedział dopilnuję, by Brad odrobił stracony czas. Byłbym niepocieszony,
gdybyś pomyślał, że któryś z nas uchyla się od pracy.
No to dlaczego on nie pracuje teraz na polu?
Całe rano naprawialiśmy traktor. Wczoraj póznym wieczorem zepsuł się na polu. Pete wraz z
wujem Jeffem Davisem przyholowali ten traktor tutaj, żeby Brad go naprawił.
A skąd mam wiedzieć, co on robił w nocy? O to pytam.
Niech się pan nim nie przejmuje odparł Will. Biorę za niego odpowiedzialność. A poza
tym to porządny chłopak.
Znacznie bardziej by mi odpowiadało, gdybyś go wyrzucił z domu. Poślij go do roboty gdzie
indziej. Nie chcę, żeby mi tu się szwendał. On mi się coraz bardziej nie podoba.
Ależ, Grady, to mój syn i ja&
Chcesz kłócić się ze mną?
Nie, Grady pokornie odparł Will. Skądże by znowu! Sam pan wie, że zawsze starałem
się pilnie spełniać pańskie polecenia.
No to wypędz go z domu.
Podszedł do łóżka, chwycił Lucjanę za ramię i brutalnie ją szarpnął tak, że usiadła na brzegu
łóżka.
Wstawaj i jazda do domu!
Proszę cię, Grady, nie zmuszaj mnie do tego! błagała szlochając. Oczy miała pełne łez.
Proszę, Grady! Nie chcę wracać!
Czego nie chcesz?
Nie chcę wracać do domu, Grady.
A to co znowu, do ciężkiej cholery!
Poważnie, Grady! Tak jest! Nie chcę wracać!
Czy zdajesz sobie sprawę, coś powiedziała?
Doskonale!
Uderzył ją na odlew w twarz, aż przewróciła się na bok.
Dostałaś nauczkę! krzyknął. Gówno mnie obchodzi, czy chcesz wracać, czy nie
zrobisz, co ci każę!
Lucjana spojrzała błagalnym wzrokiem na Sarę. Zanim jednak Sara zdążyła zrobić krok w jej
stronę, Will ją przytrzymał. Potrząsnął głową.
Nie, Sara cicho powiedział. Zostaw.
Ależ, Will& próbowała zaprotestować.
Will znów potrząsnął głową i odepchnął żonę od Lucjany. Grady wyciągnął ją z łóżka, chwycił
suknię i rzucił jej. Płakała bezradnie.
Włóż buty, i to prędko. I żebym już nie słyszał ani słowa o tym, czy chcesz wracać, czy nie.
Jesteś moją żoną i zrobisz, co ci każę.
Will nie powstrzymał Sary, gdy uklękła i pomogła Lucjanie włożyć pantofle. Dał głową znak
Bradowi i wyszedł na werandę. Podeszli do balustrady i przez chwilę stali nasłuchując, co się
dzieje w pokoju.
Ojcze, jak możesz pozwolić, by on ją tak traktował! wybuchnął Brad. Czy ty nie
widzisz, że ona nie chce wrócić? Sam też nie powinieneś pozwolić, żeby tobą pomiatał.
Zawsze starałem się robić, co Grady mi kazał, i nigdy się wobec niego nie zapomniałem.
A mnie on nie kupił na własność odparł Brad wolno kiwając głową. I nikt mi nie będzie
rozkazywał.
Nie mogę tego słuchać, synku. Prędzej czy pózniej takim gadaniem narobisz sobie kłopotu.
Jak ty się boisz otworzyć usta, ja nie będę milczał. Grady Dunbar nie doprowadzi do tego,
żebym się bał własnego cienia.
Może masz rację, synu z powagą powiedział Will Ale w żadnym razie nie mamy prawa
wtrącać się do jego prywatnych spraw.
Mam prawo zrobić, co uznam za stosowne ze złością odparł Brad. Jeśli jeszcze raz ją
uderzy, będzie miał ze mną do czynienia.
Na werandę wyszli Grady i Lucjana, a za nimi spłoszona Sara. Grady chwycił Lucjanę za ramię,
pociągnął ją przez werandę i po schodkach na podwórze. Lucjana szlochała.
Grady odwiązał konia i odwrócił go szarpiąc uzdą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]