[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czym odchylił ją do tyłu i na bok, jakby mówiąc  W porządku, wariatko, skupiam uwagę.
Mów .
Serio, jakby to nie było dla jego dobra.
- Ani trochę nie obchodzi mnie Amos  powiedziałam chyba po raz milionowy. 
Naprawdę nie obchodzi mnie co się z nim teraz stanie. I mam cholerną nadzieję, że w to
wierzysz.
James znowu westchnął.  Lily, to nie ma zna&
- Ma!  krzyknęłam znowu, gotowa go udusić.  To ma znaczenie, bo ja nie miałam
znaczenia i o to chodzi w tym całym emocjonalnym załamaniu  nie moje cholerne uczucia
do Amosa Diggory ego!
Merlinie, jak tępym można być?
James zamrugał tępo, jakby wyrosło mi kilka głów.
- Nie miałaś znaczenia?  powtórzył James, mrużąc oczy.  Co masz na myśli  bo ja nie
miałam znaczenia ?
- Dla Amosa  wyjaśniłam, czując się nagle mała i bezwartościowa.  Nie liczyłam się dla
Amosa i nie liczyłam się dla Julie  nie romantycznie  wyjaśniłam prędko, gdy James spojrzał
na mnie znacząco.  Jako osoba  jako człowiek! Byłam dla nich tym głupim,
bezwartościowym obiektem, który mogli wykorzystać i rzucić sobie w twarz bez najmniejszej
troski na świecie. Jak myślisz, co to za uczucie, ta świadomość, że ludzie mają tak mało
szacunku do ciebie i twoich uczuć, że mogą używać cię, jako pionka w ich brudnej gierce i
mieć to w dupie?
- Lily&
- Nigdy nie czułam się tak nieistotna  szepnęłam, opuszczając wzrok na stopy, twarz
znowu mi się zaczerwieniła.  Nigdy nie czułam się, jak taka maleńka, bezwartościowa
drobinka dziewczyny. Dlatego byłam taka zdenerwowana, dobra?
56
Posortowałam sobie to wszystko w głowie dziesięć minut temu, ale jakoś wymówienie
tego na głos sprawiło, że to było jeszcze gorsze. Nie wiedziałam czy to dlatego, że przyznanie
tego głośno czyniło to bardziej realnym, czy po prostu dlatego, że było to bardzo
upokarzające i James to wszystko słyszał, ale nagle czułam, że nie przeszkadzało mi ponowne
szlochanie, jak żałosne dziecko. Była to prawdopodobnie brzmiąca opcja.
Nie potrafiłam spojrzeć na Jamesa, przełykając z trudem kadz pełną szybko
konsumujących nieszczęsnych uczuć, licząc na to, że cała ta niedola szybko zniknie.
Próbowałam wymyśleć coś do powiedzenia, jakiś żart albo nawet cholerny dzwięk, ale nic nie
wychodziło. Wciąż próbowałam to rozgryzć, gdy nagle poczułam pod brodą palec Jamesa
unoszący moją twarz do góry, a wtedy tą samą ręką objął delikatnie mój policzek. Powoli
opuścił czoło na moje czoło, jego oczy płonęły.
- Ty  szepnął szorstko  jesteś możliwie najistotniejszą rzeczą w całym moim życiu.
Wiesz o tym, prawda?
Serce uderzyło mocno o moje żebra, oddech utknął mi w gardle, a tętno szalało, kiedy
zamknęłam oczy, myśląc nad słowami Jamesa.
Najistotniejszą rzeczą.
Powiedział, że jestem najistotniejszą rzeczą.
To znaczy możliwie. Ale i to wezmę.
Nagle znowu zechciało mi się ryczeć, ale z całkiem innego powodu.
- Tak  odpowiedziałam w końcu ochrypłym głosem, unosząc rękę, by nakryć dłoń, która
wciąż tkwiła na moim policzku. Spojrzałam na Jamesa i uśmiechnęłam się, czując się lekko. 
Ale widzisz, mam kompleks niższości. Czasami potrzebuję przypomnienia.
James roześmiał się, po czym nachylił się, by mnie pocałować; raz delikatnie, drugi raz
mocno, oba pocałunki równie oszałamiające.
Wtedy chciałam powiedzieć jakieś milion rzeczy, od absolutnie przyziemnych po
przerażająco wesołe i nieprzyzwoite. Było milion rzeczy do powiedzenia, ale tylko jedna,
którą powinnam była powiedzieć  chciałam powiedzieć  ale jednak nie potrafiłam. Kiedy
bowiem facet zamienił możliwie jedną z twoich najokropniejszych nocy w życiu w noc, którą
być może będziesz chciała zapamiętać na zawsze, mówi coś takiego, jak  Jesteś możliwie
najistotniejszą rzeczą w całym moim życiu , musisz być cholernie durna, żeby nie
odpowiedzieć coś równie cudownego, bo dobry Boże, ty to czujesz. Ale  serio, jakie to
szokujące  chyba naprawdę jestem cholernie durna, bo zamiast powiedzieć tego, co
powinnam (chciałam!), kiedy James oderwał się od drugiego pocałunku, spoglądając na mnie
z większą, cholera, emocją niż na to zasługuję, mogłam tylko roześmiać się, jak małolata i
wymamrotać: - Jesteśmy najgorszymi przyjaciółmi z potencjałem na świecie.
57
Ta.
Wiem.
Powinien mnie ktoś zrzucić z najbliższego klifu. Po prostu dla zasady.
Lecz jeżeli James spodziewał się odpowiedzi, którą powinnam (CHCIAAAM) dać, to tego
nie pokazał. Zamiast tego zaśmiał się, westchnął dramatycznie i rzekł: - Próbowałem ci
powiedzieć, ale czy ty słuchałaś? Pewnie, że nie.
A to kolejny przykład dlaczego nie zasługuję, by całować ziemię, po której chodzi ten
chłopak.
Psh.
Sama westchnęłam, bardziej z czystej frustracji na samą siebie niż czegokolwiek innego.
A chociaż nie było to bliskie połowy rzeczy, które powinnam powiedzieć, zdołałam wydusić z
siebie: - Przypuszczam, że dzisiaj będziemy musieli być bardziej potencjalni, a mniej
przyjaciółmi.
- Albo  odparł James  można powiedzieć, że jesteśmy w nieokreślony sposób mniej
więcej przyjaciółmi z potencjałem, a procent pozostawimy na inny dzień. Być może na dzień
z deszczem.
- To Anglia. Tutaj zawsze pada. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •