[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W chwilę pózniej, jakby protestując, przebudził się do życia. Nie palił się jednak
tak mocno jak w próżni, słabiej nawet niż w podziemnym pomieszczeniu, gdzie leżał
koło innych, podobnych kamieni. Jego blask nie był bladoniebieski jak zwykle, lecz
żółtawy. Hory wpatrywał się w klejnot tak intensywnie, że zapomniał, po co wyciągnął
spawarkę.
Przytwierdz go... szybko! zażądał Eet. Machał ogonem, jakby ponaglając mnie
do działania. Wyciągnąłem rękę, żeby Hory dał mi spawarkę. Hory wstał, sam przystawił
koniec urządzenia do miejsca, w którym pierścień stykał się z powierzchnią pudełka,
i połączył je razem.
Patrzcie... Eet nie zdążył jednak dokończyć. Hory błyskawicznie odwrócił się
i zamachnął spawarką. Tylko cud sprawił, że jej rozżarzony koniec nie trafił Eeta. Ale cios
był celny i mój towarzysz potoczył się na posadzkę z taką siłą, że padł nieprzytomny.
Byłem tak zaskoczony, że przez chwilę nie mogłem się ruszyć. I to mnie zgubiło. Gdy
rzuciłem się w stronę Hory ego, prawie się nadziałem na rozpalony czubek spawarki,
którym machał mi przed oczami. W jego twarzy zobaczyłem taką determinację, że nie
odważyłem się ruszyć dalej.
Cofnąłem się więc i starałem podejść do Eeta. Hory rzucił się do przodu, odganiając
mnie. Cały czas wymachiwał spawarką. Jeszcze parę kroków i oparłem się plecami
o ścianę. Nie miałem już dokąd uciekać.
Dlaczego? spytałem.
Stałem teraz pod ścianą z rozłożonymi rękami. Przed oczami miałem rozżarzony
koniec spawarki.
Hory, trzymając spawarkę w jednej ręce, grzebał w kieszeniach swej tuniki. Po chwili
wyjął tubę, z której wyciągnął gumową sieć podobną do tej, którą skrępowali go ludzie
Cechu. Ta jednak była o wiele mniejsza i nadawała się świetnie do związania rąk.
Dlaczego? powtórzył moje pytanie. Bo wiem, kim jesteś. Zdradziłeś się sam
lub zdradziło cię to zwierzę, gdy pokazaliście mi pierścień. Co tu się wcześniej działo?
Czy nie zgodziłeś się na warunki Cechu? Tropimy cię od miesięcy, Murdocu Jernie.
Z jakiego powodu? Przecież nie jestem człowiekiem Cechu...
115
W takim razie jesteś na tyle głupi, żeby planować coś na własną rękę. Albo liczysz
za bardzo na pomoc tego stwora. Bez niego niewiele jesteś wart.
Kopnął bezwładne ciało Eeta, które potoczyło się pod ścianę. Próbowałem desperacko
nawiązać telepatyczny kontakt z Eetem, ale bezskutecznie. Po raz drugi już uwierzyłem,
że nie żyje; tym razem jednak ciało mojego towarzysza było tego niezbitym dowodem.
Oskarżasz mnie o jakieś gierki. Próbowałem ujarzmić narastający gniew.
Wiedziałem, że łatwo mogę popełnić niewybaczalny błąd. Być może nie doprowadziłem
do perfekcji sztuki panowania nad uczuciami, co powinien umieć każdy, kto chciał
zyskać przewagę nad innymi, ale pilnie słuchałem rad, udzielanych mi przez ojca
i miałem zamiar wcielić je teraz w życie. O co ci chodzi?
Twój ojciec przez całe życie utrzymywał kontakty z Cechem. Hory zachowywał
się jak nauczyciel, który zwraca uwagę uczniowi na ważny punkt wyświetlany
na planszy w czasie wykładu. Zamiast wskaznika jednak używał rozgrzanej do
czerwoności spawarki. Jeśli nawet nie jesteś jednym z nich, to musisz mieć z nimi
powiązania dzięki byłym znajomościom ojca. Hywela zamordowano prawdopodobnie
z powodu informacji, jakie posiadał tu wskazał na pierścień na temat tego
przedmiotu. Byłeś w tym czasie na Angkor. Zaraz potem zniknąłeś, zrywając wszelkie
kontakty z rodziną. Gdy mordowano Vondara Ustle, w okolicznościach, które jasno
wskazywały na zaplanowany zamach, również byłeś w pobliżu. Czy to nie dziwny zbieg
okoliczności? Czy przypadkiem nie odkrył, że miałeś ze sobą pierścień i nie zagroził,
że zawiadomi o tym władze? Cokolwiek się stało, sytuacja rozwinęła się nie tak, jakbyś
sobie tego życzył. Nie mam racji? Nie udało ci się wprawdzie uciec ze skarbami, jakie
uzbierał twój nauczyciel, ale mimo to bez trudu wydostałeś się z Tanth... Statek, którym
uciekłeś, od dawna jest podejrzewany o kontakty z Cechem. Zostawili cię tutaj. Potem
pokłóciłeś się z przełożonymi. Powinieneś był wiedzieć, że w walce z Cechem nie masz
szans. Nie myślałeś chyba, że uciekniesz jedynie przy pomocy tego stworzenia? I tak
wydobędziemy od ciebie prawdę, gdy użyjemy wykrywacza kłamstw...
Jeśli uda ci się mnie dostarczyć do bazy!
O! Nie sądzę, żebyś miał teraz szansę ucieczki. Sam przygotowałeś wszystko. Ale
o ile sobie przypominam, nie masz doświadczenia w lataniu. Nie czujesz tego. Gdybyś
czuł, już dawno zorientowałbyś się, że uwolniliśmy się od fal ściągających. A teraz...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]