[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ale marzę nie tylko o Chinach - zawiesił głos. Zadrżała.
- Zimno ci?
- Trochę. Wyciągnął rękę.
- Więc chodz, ogrzeję cię.
Podała mu dłoń. Tę noc i tak miała zapamiętać do końca życia. Na jedną krótką
chwilę odzyskała tożsamość. I pełnię. A jutro... Cóż, jutro musi się rządzić własnymi
prawami.
- 176 -
S
R
Rozdział 15
Obudził się o świcie z twarzą wtuloną w jej włosy. Spała tak spokojnie, że
musiał przesunąć ręką po żebrach, by się upewnić, czy oddycha. Odsunął jej włosy z
nosa i uśmiechnął się sennie. Kiedy przed dwudziestoma laty po raz pierwszy spędzili
razem noc, ocknął się nagle zlany zimnym potem, sądząc, że Kate umarła w jego
ramionach.
Dzięki temu przypływowi paniki uświadomił sobie jednak, że nie wyobraża
sobie życia bez niej. Zresztą, czuł się tak samo długo pózniej, nawet wówczas, gdy
jedyne informacje na jej temat zdobywał z wycinków prasowych.
Dlaczego nigdy nie potrafił jej powiedzieć, ile dla niego znaczy? Czyżby po
prostu nie potrafił z siebie wykrztusić tak prostych słów jak  kocham cię", co mu
wczoraj wytknęła? Jeśli tak, był idiotą. Nie, gorzej. Kate sądziła, że odgrywał przed
nią gwiazdę niezbyt skorą do obdarowywania otoczenia swymi łaskami.
A tak naprawdę to Kate był gwiazdą, wyjątkową kobietą, której on uczepił się
jak tonący. Oboje natomiast nie chcieli odkryć przed sobą własnej bezbronności i
wrażliwości. %7ładne małżeństwo nie ma szans na przetrwanie w sytuacji, gdy partnerzy
kurczowo trzymają się fikcji.
Widział, jak jego matka zwracała się przeciw ojcu, ilekroć zdarzało się mu
okazać jakąkolwiek słabość. Gdy stracił pracę, zachowywała się tak, jakby ją zdradził,
a ojciec znosił to wszystko z pokorą. David nie odznaczał się jednak tak silnym
charakterem. Wolałby skłamać, niż dopuścić do sytuacji, w której Kate okazałaby mu
wzgardę.
Nie był zresztą pewien, czy postąpił wówczas niewłaściwie. Kate, rzecz jasna,
uważała, że na pewno udzieliłaby mu wsparcia, niezależnie od sytuacji. Ale mówiła
tak z perspektywy czasu. A on nie mógł pozwolić sobie na klęskę, a już tym bardziej
nie mógł dopuścić do tego, by ktokolwiek się o tej klęsce dowiedział.
Ta sytuacja nie zmieniła się zresztą aż do tego dnia. Nie chciał, by Dub bądz
jego syn zrozumieli, jaką katastrofą było dla niego małżeństwo z Melbą, nie życzył
sobie, by ktokolwiek się do niego zbliżył. Chwycił się swojej samotności, jakby był to
- 177 -
S
R
ostatni skarb, jaki mu pozostał. %7łył głupio, a teraz zachowywał się jeszcze bardziej
głupio, ponieważ myślał o takich sprawach, podczas gdy Kate leżała w jego objęciach.
Gdy ją pocałował, westchnęła cicho i znów zaczęli się kochać.
- Dzień dobry - powiedziała potem, uśmiechając się lekko.
- To lepsze niż kawa - odparł, gładząc ją po włosach.
- Ale wywiera przeciwny efekt. Znowu chce mi się spać.
- Aż nie mogę uwierzyć, Katie, że tu jesteś - powiedział cicho.
Odetchnęła głęboko i usiadła.
- Ja też! Czy ja oszalałam?
Otworzył oczy, objął ją w talii i znów położył na łóżku.
- Jeśli to jest szaleństwo, wykorzystajmy je jak najlepiej. - Pocałował ją, a ona
odwzajemniła pocałunek.
- Naprawdę nie możemy spędzić całego dnia w sypialni. Mam masę pracy. -
Rozszerzyła oczy z przerażenia. - Boże! Arnold! Przyśle tu pewnie zaraz szeryfa, żeby
zobaczyć, czy nic mi się nie stało. - Ześliznęła się z łóżka, postawiła sobie telefon na
kolanach i wybrała numer.
- Arnoldzie, to ja. Uspokój się. Wszystko w porządku.
- Słuchała jeszcze przez chwilę. - Spędziłam noc u Davida.
Popatrzył na nią i zobaczył, że na jej twarz występuje rumieniec.
- Nie twoja sprawa - warknęła do słuchawki. - Naprawdę przestań się tym
wszystkim aż tak bardzo przejmować. Nie widziałeś nigdzie żadnego mściciela w
masce? To dobrze.
Pochłonięta rozmową, odgrodziła się od Davida tak całkowicie, jakby wyszła z
pokoju. Postanowił ułatwić jej sytuację i wyniknął się do łazienki, szybko ogolił i
wszedł pod gorący prysznic. Stał w kabinie z przymkniętymi oczami, woda spływała
mu po twarzy, gdy nagle otworzyły się drzwi. Kate wsunęła się pod prysznic i objęła
go w pasie.
- Też chcesz pachnieć jak drzewo sandałowe? - Włożył jej do ręki kostkę
mydła.
- To twój znak rozpoznawczy.
- No cóż, innego nie mam. Zachichotała.
- 178 -
S
R
- Jeżeli umyjesz mi plecy, to może ci się zrewanżuję.
Skończyła suszyć włosy, poprawiła naprędce zrobiony makijaż i otworzyła
drzwi od łazienki. Z dołu dochodził do niej zapach świeżo parzonej kawy i świeżego
pieczywa. Ogromne łóżko Davida, które jeszcze przed chwilą stanowiło obraz nędzy i
rozpaczy, było teraz porządnie zasłane. Ubranie Kate leżało w nogach, buty stały na
podłodze.
Pożałowała, że nie przywiozła z sobą świeżej bielizny. W ten sposób
przyznałaby się jednak sama przed sobą, że wie, co się wydarzy. Pochwyciła swoje
odbicie w lustrze wiszącym nad biurkiem Davida i przesunęła palcami po policzku.
- Męski zarost zamiast peelingu - mruknęła. - Pomysł do wykorzystania przez
kosmetyczki.
- Wciąż mówisz do siebie przed lustrem?
Opierał się o drzwi sypialni, w dłoni trzymał filiżankę kawy. Uwodzicielski
uśmiech, uwodzicielskie oczy.
- Tylko wtedy, kiedy jestem na siebie wściekła - mruknęła, sięgając po
filiżankę. Gdy usiłować ja objąć, natychmiast się cofnęła. - Zostaw.
Usiadł na łóżku.
- Wyrzuty sumienia? - spytał z fałszywą troską, nie zdołał się jednak
powstrzymać od szelmowskiego uśmiechu.
Przez chwilę miała ochotę dać mu prztyczka w nos, lecz zamiast tego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •