[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znaczeniu, tj. czuwanie nad podstawami organizacji narodowej, zachowanie porządku i
bezpieczeństwa wewnętrznego, wreszcie gospodarka ogólnonarodowa; 2/ obrona
interesów narodu na zewnątrz czyli polityka zewnętrzna; 3/ zastosowywanie form
politycznych praw i systemu gospodarki do zmieniających się potrzeb narodowego życia,
czyli reforma, rozumiana jako inicjatywa do zmian, jako nacisk w kierunku osiągnięcia
ich, wreszcie jako sama twórczość polityczna.
Zajmując się polityką, mówiąc o jej przedmiocie, zbyt często zapominamy o
pierwszym dziale, o rządzie, który jest głównym i najtrudniejszym jej przedmiotem.
Ażeby móc pracować dla postępu narodu na wewnątrz i bronić jego interesów lub czynić
zdobycze na zewnątrz, trzeba przede wszystkim, żeby sam naród istniał, żeby miał trwałe
podstawy bytu, żeby te pierwiastki, które nam przeszłość w spuściznie zostawiła, które
stanowią o bycie narodu, jego żywotności i potędze, nie rozkładały się, ażeby zostały w
całości przekazane przyszłym pokoleniom. O tym zadaniu polityki, które zdrowe ludy
odczuwają instynktownie, ale dla którego zrozumienia należytego trzeba głęboko
wmyśleć się w istotę zbiorowego życia, szersze koła społeczne zwykle zapominają i
dlatego, że nie mają danych do oceny jego doniosłości, i dlatego, że posiadają
zorganizowany rząd, do którego ono przede wszystkim należy. Niemniej przeto, im naród
jest zdrowszy, żywotniejszy i zarazem dojrzalszy, im więcej jest narodem, tym większe
współdziałanie pod tym względem napotyka rząd we wszystkich żywiołach społeczeństwa.
Naród w naszym położeniu, który swego państwa i swego rządu nie ma, wśród
którego obce rządy systematycznie pracują nad rozłożeniem tradycyjnych podstaw jego
bytu, prowadząc jednocześnie gospodarkę na jego koszt z punktu widzenia obcych i
wrogich mu interesów, oraz utrzymując porządek w nim czysto mechanicznymi środkami,
drogą obcego i stąd nienawistnego przymusu fizycznego  naród taki powinien w
polityce stokroć większy od innych kłaść nacisk na to zachowawcze i organizatorskie
zadanie. Położenie wszakże narodu politycznego a pozbawionego samoistnego bytu
państwowego jest tak trudne i skomplikowane, że przy największym wysiłku myśli trudno
byłoby ująć je wszechstronnie. Tymczasem myśl, tam, gdzie nie ma szerokiego pola do
życia i działalności politycznej, rozleniwia się, traci zwykle zdolność do samoistnego
mierzenia się z życiem i zadowalnia się powierzchownym naśladownictwem tego, co gdzie
indziej widzi. Stąd dwa zjawiska chorobliwe i niesłychanie niebezpieczne w naszym
politycznym życiu.
Szerokie koła społeczne, utożsamiając bezwiednie swój stosunek do spraw
politycznych i do rządu ze stosunkiem, panującym u narodów niezawisłych, a
nienawidząc rząd jako obcy, szukają mimo woli natchnień politycznych i wzorów do
naśladownictwa w tych żywiołach innych krajów, które zajmują ostre stanowisko
opozycyjne lub nawet rewolucyjne. Skutkiem tego powierzchownego naśladownictwa w
umysłach kół szerokich następuje jednostronne wypaczenie pojęcia polityki: rozumieją ją
one wyłącznie jako reformowanie społeczeństwa, jako przewracanie wszystkiego do góry
nogami, nie zdając sobie sprawy z tego, że przede wszystkim trzeba ocalić byt społeczny,
narodowy, zachować jego najistotniejsze tradycyjne podstawy, ażeby drogą właściwych
zmian na tych podstawach móc osiągać trwały, istotny postęp. Polityka ta polega na
najradykalniejszych planach reformy społeczeństwa, bez myśli o tym, czy będzie co
reformować, czy samo społeczeństwo istnieć będzie, czy straciwszy moralne podstawy
narodowego bytu, zatomizowane, rozbite w proch, nie stanie się bezwładnym żerem dla
innych, nie spodleje tak, że i dla niego samego, i dla ludzkości lepiej będzie, gdy zginie,
gdy zostanie wchłonięte przez obce ustroje i użyte za materiał do jakiejś trwalszej
budowy. Bo los narodu, nie ratującego swej wewnętrznej spójni  to los ruin i zamczysk
wiekowych, które, nie przykryte dachem, rozsypują się pod wpływem deszczu i wiatru w
gruzy i z których okoliczni mieszkańcy roznoszą cegły i kamienie, używając ich na
budowę swych domów i obór.
Natomiast żywioły, które zdają sobie nieco sprawy z tego, że społeczeństwo
samym burzeniem wszelkiego porządku istnieć nie może, które ze swego stanowiska
społecznego mają wstręt do radykalizmu, które dalej za leniwe są, za bojazliwe, zbyt
przywiązane wreszcie do swych dóbr materialnych i zaszczytów, by się rządowi na
jakikolwiek sposób przeciwstawiać  ten rząd obcy chcą zrobić wyłącznym stróżem
podstaw społecznego bytu i porządku, to znaczy  wszystkie podstawy tradycyjne,
wszystkie najważniejsze pierwiastki narodowe, jako nienawistne rządowi, skazać na
zagładę, czyli, co na jedno wychodzi, moralnie naród zdezorganizować, a byt jego
zbiorowy uczynić zależnym prawie wyłącznie od fizycznego przymusu obcej władzy, tej
obcej władzy chcą pomagać one i pomagają do pozyskania wpływu moralnego na
ludność, co się równa przerabianiu rodaków politycznie i moralnie na część składową
obcego narodu.
Jeden tedy i drugi sposób myślenia, ów radykalny, ten rzekomo konserwatywny,
usuwa z zakresu polityki samoistną działalność narodu w zakresie zachowania swych
tradycyjnych podstaw bytu, swego ładu wewnętrznego, oraz w zakresie swej gospodarki
ogólnonarodowej, odrzuca, że się tak wyrazimy, organizację wewnętrznego rządu
moralnego. Jeden ignoruje ten przedmiot polityki, drugi oddaje go obcemu rządowi,
prosząc go niemal, żeby niszczył to, co jest najświętszą spuścizną przeszłości, spuścizną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •  
     
    p") ?>