[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wzniesione w uwielbieniu. Zdecydowałem się regularnie modlić o Lydię. W ciągu kilku godzin, które
spędziłem w jej domu, zauważyłem, jak wielkie ciężary musiała nosić, nie mając żadnej pomocy z
wyjątkiem jednaj arabskiej pokojówki. Poza tym skąd miała pieniądze, aby wyżywić i ubrać wszystkie
te dzieci? Wspomniała przecież, że nie została wysłana przez żadną misyjną organizację.
Pewnego dnia, będąc sam pośród długich rzędów pojemników zawierających lekarstwa,
poczułem szczególne pobudzenie do modlitwy o Lydię. Przez chwilę modliłem się po angielsku,
później Duch Święty przejął inicjatywę i dał mi jasną silną modlitwę w nieznanym języku. Po krótkiej
przerwie przyszło tłumaczenie na angielski. Ponownie, jak pierwszej nocy, to Bóg mówił do mnie
przez moje własne usta: „Połączyłem was… pod tym samym jarzmem i zaprzęgiem…”
Przyszło więcej, ale były to słowa, które się mnie uchwyciły. Co one oznaczały? Te słowa
musiały się odnosić do Lydii, bo o nią się właśnie modliłem. Czy Bóg połączył nas oboje razem? Jeśli
tak, to w jaki sposób i w jakim celu?
Kilka miesięcy później armia przeniosła mnie jeszcze raz – tym razem do prawdziwego szpitala
w hospicjum Augusta Victoria na Górze Oliwnej, na wschód od Jerozolimy. Stąd bardzo łatwo można
było dojechać do Ramallah autobusem. Moje wizyty w domu dziecka stały się częste, a moja przyjaźń
zarówno z Lydią, jak i z dziećmi stała się głębsza.
Do końca mojej służby w armii pozostał już tylko niecały rok. Zacząłem być coraz bardziej i
bardziej przekonany, że Bóg kierował mnie do zakończenia służby wojskowej w Palestynie i
rozpoczęcia tutaj służby dla Niego na pełen etat. Ale jakiego typu służby – i z kim?
Były dwa kościoły Pełnej Ewangelii w Jerozolimie, z których przywódcami się zaprzyjaźniłem.
Czy powinienem zaoferować któremuś z nich swoją służbę? Oczywiście był jeszcze dom dziecka w
Ramallah. Tam właśnie miałem najbliższe relacje. Ale kim miałbym być w domu dziecka?
Oprócz tego było jeszcze pytanie dotyczące mojego zaopatrzenia finansowego. W Wielkiej
Brytanii, zanim poznałem Pana, nawet nie chodziłem do kościoła, tym bardziej nie usługiwałem.
Chrześcijanie mnie tam nie znali, więc z jakiego powodu mieliby mnie zaopatrywać?
Miałem przyjaciela-chrześcijanina o imieniu Goeffrey, pracującego w jednostce medycznej w
Jerozolimie, o którego pomoc zabiegałem w modlitwie. Wiedziałem, że Goeffrey jest czuły na głos
Pana. Był również zaprzyjaźniony zarówno z oboma kościołami Pełnej Ewangelii, jak i z domem
dziecka. „Potrzebuję wiedzieć, do którego z tych kościołów Pan chce, abym się przyłączył” –
powiedziałem mu.
Goeffrey sam pracował blisko z jednym z kościołów Pełnej Ewangelii i oczywistym dla niego
było to, że będzie to również dobre miejsce dla mnie. Był jednak gotów modlić się ze mną i po tym,
jak modlił się o każdy z kościołów Pełnej Ewagnelii, zaczął modlić się o Lydię i dom dziecka.
„Panie”, powiedział, „pokazałeś mi, że ten mały dom będzie jak mały strumień, a ten strumień
[ Pobierz całość w formacie PDF ]