[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pnego dnia miałeś wyjechać.
W jej głosie było coś, czego się nie spodziewał. %7łal?
- Może dlatego namówiłem cię do ucieczki ze mną - przy
znał. - Ale wierz mi, Allie, gdybym nie zakochał się w tobie
po uszy, odszedłbym, nie oglądając się za siebie. - Przecież
robił to już wcześniej. Wiele razy. Leżąc wśród kwiatów,
Mitch uświadomił sobie, że odejście od Allie nie byłoby łatwe.
A ponieważ szybko podejmował decyzje, uznał, że jedynym
rozwiązaniem jest małżeństwo.
- Cieszę się, że tego nie zrobiłeś - powiedziała szczerze.
Wiedziała, że na zawsze zachowa w sercu szczęśliwy, choć
trudny rok, który spędziła jako żona Mitchella Cantrella. Nie
zależnie od tego, co zdarzyło się potem.
Właśnie to chciał usłyszeć.
- Ja też.
Przyciągnął ją bliżej. Zbyt blisko. Przez chwilę jej ciało
- i jej umysł - odpowiadały na ten niegdyś znajomy do
tyk. Ale kiedy poczuła wargi Mitcha na policzku, pomyślała
o Jonasie.
- Mitch. - Nie wiedziała, jak delikatnie odmówić.
72 " TEN TRZECI
W jego oczach znów pojawiły się pytania, nie krył iryta
cji. Usiłując go ułagodzić, uniosła drżącą dłoń do jego po
liczka.
Jego skóra była gorąca. Płonęła, i to nie z pożądania.
- JesteÅ› chory!
Mitch wdychał nieznany aromat perfum Alanny, mroczny,
uwodzicielski zapach, który zdawał się emanować z jej skóry.
Nie miał pojęcia, co pulsuje bardziej: jego głowa czy napięta
męskość.
- To tylko jakaś infekcja - powiedział z udanym lekcewa
żeniem. - Chyba złapałem to w Niemczech.
- Byłeś u lekarza?
- Tak. - Jego dłonie błądziły po jej ramionach. Ciekawe,
kiedy zaczęła nosić żakiety z poduszkami. Przypominała mu
Joan Crawford w starych filmach o kobietach sukcesu.
- I? Co powiedział?
Odsunęła się zaledwie odrobinę, ale czuł, jak dystans mię
dzy nimi się zwiększa.
- Nic.
- Jak to?
Mitch nie chciał rozmawiać. Miał wrażenie, że od chwili
uwolnienia nie robił nic innego. Teraz chciał tylko kochać się
ze swą żoną.
- Kiedy robiono mi badania w szpitalu wojskowym, jesz
cze tego nie miałem.
Alanna przyłożyła dłoń do jego czoła.
- NaprawdÄ™ masz gorÄ…czkÄ™. ZadzwoniÄ™ do Alexa Hayne-
sa. On sprowadzi lekarza.
Nie dając za wygraną, Mitch przejechał dłońmi po jej
ramionach.
- Nic mi nie będzie. Naprawdę.
- Naturalnie - uspokajała, odrywając się od niego i pod
chodzÄ…c do telefonu. - Jak tylko zajmie siÄ™ tobÄ… lekarz.
TEN TRZECI " 73
Przypominała mu żandarma w spódnicy. Kiedy stała się
taką denerwująco upartą kobietą? - zastanawiał się Mitch,
wspominając czasy, kiedy Allie zdawała się na niego w każ
dej, nawet najdrobniejszej sprawie. Uświadomił sobie, że zo
stał pokonany, i zniechęcony opadł na sofę.
- Nareszcie w domu - mruknÄ…Å‚ pod nosem.
Rozdział
6
Kiedy Alannie udało się wymknąć, dochodziła północ.
- Nareszcie - powiedział Jonas na jej widok. - Czy masz
pojęcie, że ja tu wariuję na myśl o tym co, u diabła, dzieje się
na dole? - Postanowił nie wspominać o scenach, które podsu
wała mu rozgorączkowana wyobraznia.
Był wściekły. Poznała to po jego oczach. Sama u kresu
wytrzymałości, opadła na sofę.
- Dla mnie to też nie była majówka, Jonas - zauważyła
cicho.
Chciał nią potrząsnąć za to piekło, przez które przechodził
w ciągu ostatnich godzin. Chciał także tulić ją i pocieszać.
A przede wszystkim wziąć ją do łóżka. I co dalej? Udowodnić
swoje prawa do niej?
Tak, do diabła. Może to śmieszne, ale właśnie pragnął tego.
Wzdrygnął się, uświadomiwszy sobie, co Alanna pomyślałaby
o tak prymitywnym męskim rozumowaniu.
Opanował się i spojrzał uważnie na Alannę, usiłując do
ciec, jak przebiegło jej spotkanie z Mitchem. Była wykończo
na, to jasne. Jej oczy pociemniały ze zmęczenia, a napięcie,
którego tak dawno u niej nie widział, rysowało głębokie zmar
szczki na czole.
- Przepraszam. Zachowałem się jak brutal. Chcesz drinka?
TEN TRZECI " 75.
- Ale małego, proszę.
Obserwowała, jak nalewa alkohol. Sam prawie nie ruszył
brandy. To takie typowe dla niego, pomyślała. W przeciwień
stwie do impulsywnego Mitcha, Jonas nie tracił zimnej krwi
bez względu na okoliczności. Inny mężczyzna w tej sytuacji
pewnie by się upił. Ale nie Jonas.
- Proszę. - Kiedy podawał jej kieliszek, ich palce się zetk
nęły. Alanna mimo wyczerpania poczuła falę podniecenia wy
wołaną tym przypadkowym gestem. Jonas przysiadł na porę
czy sofy. - No więc, jak on się czuje?
Alanna upiła łyk brandy.
- Jest w szpitalu.
- Co? Jak to się stało?
- Dostał jakiejś dziwnej wysypki. Lekarze mówią, że naj
prawdopodobniej przez te pięć lat stracił odporność na niektó
re wirusy, ale postanowili zatrzymać go na obserwacji.
- To chyba ma sens. - Jonas pogładził ją po głowie. - Czy
jest w bardzo złym stanie?
- Ma gorączkę. Zaproponowałam przełożenie jutrzejszej
uroczystości na inny termin, ale Mitch nawet nie chciał o tym
słyszeć.
A czy kiedykolwiek słuchał? - zamyśliła się. Mitch był
ekscytującym, romantycznym, energicznym mężczyzną, któ
ry potrafił sprawić, że czuła się najpiękniejszą, najbardziej
upragnioną kobietą na świecie. Ale czy kiedykolwiek kierował
się jej życzeniami?
- Cóż, przynajmniej nie stracił werwy.
- Na pozór wydaje się taki sam jak dawniej. Ale rozum
mówi mi, że to niemożliwe.
- Tak ciężkie przeżycia musiały zostawić jakieś ślady.
- Też tak myślę. - Westchnęła głęboko, próbując się od
prężyć. - Wiesz, spodziewałam się, że on będzie...
Urwała i przeczesała palcami włosy. Jonas zauważył, że
" 76 " TEN TRZECI
zamieniła brylantowy pierścionek, który jej podarował, na
szeroką złotą obrączkę. Poczuł nagły chłód, ale postanowił
cierpliwie czekać, aż Alanna skończy.
- Właściwie nie wiem - ciągnęła. - Chyba sądziłam, że
będzie po prostu wściekły. Nie tylko na terrorystów, ale
pewnie również na nasz rząd. - W jej oczach zapłonął
ogień.
- To by było całkiem normalne.
- Też tak sądzisz, prawda? Ale jeśli Mitch był wściekły,
z pewnością nauczył się opanowywać swoje emocje.
- To mnie specjalnie nie dziwi - zauważył Jonas. - To
inteligentny facet, Alanno. Najwidoczniej szybko doszedł do
wniosku, że czasem opłaca się milczeć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]