[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Erica, nie opuszczało jej erotyczne napięcie. Ukorono-
waniem dnia był liścik od Zakochanego.
Więc Neil Powers był fanem fantastyki? Myśl, że
może opisywać ją jako piękną wróżkę w skąpym stroju,
była bardziej zabawna niż podniecająca. Ale cóż, kobieta
pracująca w przemyśle zabawkarskim mogła trafić gorzej.
Była świadoma, że ta korespondencja, by trwała
nadal, wkrótce będzie musiała przerodzić się w bar-
dziej osobiste wyznania. Kate mogła się wycofać,
próbować zwodzić Zakochanego albo poddać się roz-
wojowi wydarzeń. Położyła dłonie na klawiaturze.
Gdy już miała zacząć pisać, usłyszała pukanie do
drzwi. Zmarszczyła brwi. Wstała, zacisnęła poły szlaf-
roka i wyjrzała przez wizjer.
Gdy zobaczyła stalowobłękitne oczy otoczone deli-
katną siateczką zmarszczek, gwałtownie wciągnęła
powietrze. Co robi tu Eric McDaniels?
ROZDZIAA ÓSMY
Dumie dobrze robi popełnianie głupstw.
John Updike
Znów zapukał. Dzwięk był tak głośny, że aż
podskoczyła.
 Kate, to ja, Eric. Otwieraj.
Jeszcze raz upewniła się, że jest szczelnie okryta
szlafrokiem, przeczesała dłonią wilgotne włosy i uchy-
liła drzwi.
 SÅ‚ucham?
Eric objął ją spojrzeniem od włosów aż po bose stopy.
 Ja... och.
Kate odebrała to jako komplement. Nic nie mogła na
to poradzić, przecież była kobietą. Jednak wyraz jej
twarzy nie uległ zmianie.
 Czego chcesz?
Zanim skończyła mówić, już chciała cofnąć dwu-
znaczne słowa. Eric z lubością wykorzystywał okazje
do żartów.
74 Stephanie Bond
 Oj, Kate, raczej byś się nie ucieszyła, gdybym
zdradził, na co mam teraz ochotę.
Poczuła, że zdradziecki rumieniec wypełza na jej
policzki. Niemal zaczęła żałować, że Eric nie wybuch-
nął śmiechem lub nie rzucił jakiegoś grubego żartu.
Wtedy łatwiej by gozniosła. Zamiast tegostał i patrzył
na nią wygłodniałym wzrokiem. Rozchylił usta i wy-
glądał, jakby miał zamiar chwycić ją w objęcia. Wie-
działa, że chętnie spędziłby z nią noc. Tylko czekał na
zapraszajÄ…cy gest.
I copotem?  pomyślała. Zamrugała, jakby obudziła
się ze snu i głęboko odetchnęła.
 Eric, co tu robisz?  powtórzyła szorstko.
Odwrócił spojrzenie. Dobrze wiedział, że właściwa
chwila minęła. Sięgnął do kieszeni i wyjął z niej kartę
kredytowÄ….
 Zostawiłaś ją w restauracji. Gdy goście wyszli,
przyniósł mi ją szef sali. Sądził, że jesteśmy... razem.
 Dziękuję. Mogłeś wsunąć mi ją pod drzwi.
 Nie byłem pewien, czy to twój pokój.
 Mogłeś spytać w recepcji.
 Cóż, wolałem sam się o tym przekonać.  Uśmiech-
nął się, a potem zerknął na świecący ekran.  Spraw-
dzasz pocztÄ™?
 Próbuję nadgonić pracę.  Zastanawiała się, czy
z tej odległości można odczytać słowa.
 Czy już ci mówiłem, że jesteś najpiękniejszą
szefową, jaką miałem?
 JesteÅ› pijany?
 Czy koniecznie muszę być pijany, żeby powie-
dzieć ci komplement?
Tajemniczy wielbiciel 75
 Niby nie, ale skoro dotąd miałeś za przełożonych
łysych, starzejących się grubasów, twój podziw dla
mojej urody nabiera nieco innego znaczenia.
 Zaufaj mi, to był komplement.
 Zaufać ci?  powtórzyła ze śmiechem.  Prze-
stałam liczyć kolejne osoby, które podchodziły dziś do
stolika, by pośmiać się z żartów, które im kiedyś
zrobiłeś!
 Toprawda, jestem żywą legendą  wyznał z wi-
docznÄ… dumÄ….
 Więc dobrej nocy, legendo.
 Och, jeszcze jedna sprawa. Jutro umówiłem się
na golfa z chłopakami z Lincoln Toys. Jacksonville to
miłe miasteczko, więc jestem pewien, że znajdziesz
sobie coÅ› do roboty.
 Oczywiście.  Zmarszczyła brwi.  Będę z wami
grała.
 Grasz w golfa?  zdumiał się niepomiernie.
 Od czasu doczasu. O której jesteśmy umówieni?
 O ósmej w holu  przyznał niechętnie.  Ale będą
sami faceci.
 Też mi nowina  odparła z uśmiechem.
Eric zrobił taką minę, że niemal żałowała, że musi
zamknąć drzwi. Nim jednak zdążyła przekręcić klucz,
powiedział:
 Kate?
 Tak?
Uchyliła odrobinę drzwi, a Eric wcisnął się w po-
wstałą szparę.
 Powiedz mi jeszcze raz, dlaczego nie możemy być
razem.
76 Stephanie Bond
Był tak blisko, że czuła ciepło jego oddechu i lekki
zapach wina. Oblał ją żar, a ciałosamoprzesuwałosię
ku Ericowi. Mocniej zacisnęła dłonie na drzwiach.
 To, że o to musisz pytać, wystarczy za od-
powiedz. Dobranoc.
Zatrzasnęładrzwi i o parłasięo ichchło dnąpo wierz-
chnię. Musiała odczekać, aż uspokoi się jej rozszalałe
serce. Eric stawał się dla niej zabójczo grozny.
W drugim końcu pokoju dostrzegła monotonne
światło ekranu. Potrząsnęła głową. Im szybciej znaj-
dzie lekarstwo na swojÄ… chorobÄ™, tym lepiej. Z im-
petem usiadła przy komputerze i zaczęła pisać jak
oszalała:
Zakochany,
twoje zainteresowania pobudziły moją wyobraznię, ale
musimy się spotkać, by je dokładniej omówić. Chętnie
dowiem się, co więcej nas łączy. Napisz, kiedy wreszcie
możemy się zobaczyć?
K.
Jej liścik był śmielszy, niż początkowo zamierzała.
Wiedziała, że to przez Erica. Mimo wszystko wysłała
wiadomość. Zaraz poczuła, że uszło z niej całe powiet-
rze. Usiadła w fotelu z książką, ale wciąż zerkała na
drzwi. Wspomniała niedawną wizytę Erica i swoje
pragnienie, by wpuścić go do pokoju. Miała tylko
nadzieję, że nie wyczuł jej słabości.
Potem pomyślała o jutrzejszym dniu i na jej usta
wypłynął uśmiech. Na razie Eric miał przewagę, ale to
siÄ™ zmieni, gdy tylko dotrÄ… na pole golfowe.
Tajemniczy wielbiciel 77
Eric z mieszanymi uczuciami patrzył, jak Kate
podchodzi do miejsca startowego. Zaproponowali jej
dziesięć punktów przewagi, ale nie chciała ich przyjąć.
Pewnie uznała, że jej nie wypada, pomyślał. A jednak
nie chciał, by zrobiła z siebie pośmiewisko. Teraz tylko
mógł się przyglądać, jak przymierza się do uderzenia.
Miała na sobie obcisłe, zielone szorty, które ukazywały
zgrabne, opalone nogi. Nagle Eric uznał, że to może być
całkiem przyjemny dzień.
Zdziwił się, gdy poprawnie ujęła kij i wykonała
idealny wymach. Naszłogoprzeczucie tego, co stanie
się za chwilę. Uderzyła piłeczkę, która wznosiła się
coraz wyżej i wyżej. Osłupiały Eric zsunął okulary
przeciwsłoneczne. Piłeczka upadła dokładnie w poło-
wie drogi do dołka. Nie mógł uwierzyć własnym
oczom.
 To chyba najdłuższy dystans, jaki widziałem
 wymamrotał.
Shep Lightly i Tom Atlas z Lincoln Toys spojrzeli na
niego ze złością.
 Niech cię szlag, McDaniels! Znów trzymają się
ciebie żarty.
 To ma być twoja szefowa? Przecież ona musi grać
zawodowo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •