[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ko cha nia się. To się już do ko na ło. Ko cha ła Lea bez pa mię ci.
Leo, ja& Jak za re agu je, je śli mu po wie? Chy ba do brze. Chy ba jemu też na niej
za le ży. Ich mał żeń stwo jest cał kiem inne, niż z po cząt ku za kła da li.
Za bra kło ci słów? To bie? Ro ze śmiał się. Nie do wia ry.
Dan nie przy po mnia ła so bie lek cje udzie la ne jej przez Eli se i zdu si ła swo ją Scar -
lett. Nie wy zna ła mę żo wi mi ło ści. Bądz co bądz Leo nie po wie dział, że ją ko cha.
Może za ich mie sią cem mio do wym krył się wy łącz nie seks? Z dru giej stro ny je śli nie
chciał, by się w nim za ko cha ła, nie po wi nien być tak czu ły i wspa nia ły.
Na rzu cił na sie bie szla frok i znikł za drzwia mi, a po chwi li wró cił z bu tel ką i dwo -
ma kie lisz ka mi. Pili w łóż ku szam pa na, roz ma wia jąc o wszyst kim i o ni czym.
Za wsze ma rzy ła o ta kim mał żeń stwie. Po ślu bi ła czło wie ka, któ ry da wał jej ra -
dość, a jej mat ce za pew niał tro skli wą opie kę. Był jak sek sow ny dżinn speł nia ją cy ży -
cze nia. Cze ka ła na od po wied ni mo ment, by mu to wy znać. Ale ten mo ment nie nad -
szedł. Leo nie rzu cał jej peł nych mi ło ści spoj rzeń. Gdy wy pi li szam pa na, od sta wił
kie lisz ki na bok i znów do pro wa dził ją do fan ta stycz ne go or ga zmu, lecz ani razu nie
szep nął, że ją ko cha.
Za snął, a ona le ża ła w ciem no ściach. Ob jął ją moc niej przez sen, przy tu lił, ale nic
nie po wie dział. W ich wy pad ku mi łość była jed no stron na, przy naj mniej na ra zie.
Miał jesz cze jed ną fan ta zję. Kie dy po ran ne pro mie nie wpa da ją ce przez okno go
zbu dzi ły, po sta no wił ją zre ali zo wać. Przy cią gnął Dan nie, tak by jej po ślad ki do ty ka ły
jego człon ka, na stęp nie za czął de li kat nie ma so wać jej pier si. Za mru cza ła ci cho.
Leo& Otwo rzy ła oczy i szyb ko je za mknę ła. Jest szó sta dwa dzie ścia trzy.
Wiem. Po tarł no sem jej szy ję. Za spa łem.
Mó wi łeś, że nie idziesz do pra cy. Po ru szy ła zmy sło wo bio dra mi. %7łe w ten
week end&
Wsu nął się po mię dzy jej po ślad ki i za mknął po wie ki. W noz drza ude rzył go za pach
róż. Wy ko ny wa li po wol ne jed no staj ne ru chy. Byli ide al nie zgra ni. Ona pierw sza
szczy to wa ła, on tuż po niej.
Spodo ba ło mu się wa ga ro wa nie. Przed sobą mie li jesz cze dwa peł ne dni, dwa dni
na ero tycz ne za ba wy i fa jer wer ki. Z prze ra że niem my ślał o po nie dział ku. Czy zdo ła
sku pić się na pra cy, nie my śleć o Da niel li?
Po ja kimś cza sie wsta li z łóż ka. Dan nie za pro po no wa ła, że przy rzą dzi śnia da nie.
Pu szy ste na le śni ki były o nie bo lep sze od ba to ni ków pro te ino wych, któ ry mi zwy kle
się ży wił. Kawa też była wy śmie ni ta. Wspól nie kawę na śnia da nie wy pi li tyl ko raz,
ale Dan nie za wsze szy ko wa ła mu do pra cy ku bek ter micz ny. Opróż niał go po dro -
dze. Po tem pu sty ku bek stał na biur ku, a on na jego wi dok się uśmie chał.
Co ro bi my z tym po ży czo nym cza sem? spy tał, na bie ra jąc na wi de lec ka wa łek
na le śni ka.
Po ży czo nym? Przyj rza ła mu się znad fi li żan ki.
Po nie kąd. Coś w jej nie ru cho mej po sta wie uzmy sło wi ło mu, że stą pa po grzą -
skim grun cie. Te wszyst kie pro jek ty, któ ry mi się zaj mu ję, nie znik nę ły. Odło ży łem
je do po nie dział ku.
Ro zu miem.
Je steś za wie dzio na stwier dził. Wie le rze czy po tra fił znieść, ale nie wy raz roz -
cza ro wa nia na twa rzy Da niel li.
Po trzą snę ła gło wą, wło sy jej za fa lo wa ły.
Nie, po pro stu& Po ży cza nie ko ja rzy mi się z ko niecz no ścią zwro tu. Czy li znów
bę dziesz zo sta wał w pra cy po go dzi nach.
Pod ją łem de cy zję, że spę dzę week end z tobą.
Je steś jak żon gler, a ja czu ję się jak pi łecz ka, któ rą aku rat zła pa łeś.
Ja kie mam wyj ście? Wzdy cha jąc, od su nął ta lerz z nie do je dzo nym na le śni kiem.
Pro wa dzę fir mę. Ale sta ram się, cały week end bę dzie my mie li dla sie bie.
Po rów na nie z żon gle rem było traf ne. Tego się za wsze bał: że upu ści pił kę. Go rzej,
że upu ści wszyst kie. Nie miał po dziel nej uwa gi.
Wiem, ale chy ba żad ne z nas nie prze pa da za żon gler ką. Na praw dę nie mo żesz
ja koś temu za ra dzić? Ogra ni czyć licz by pi łek? Albo za trud nić do dat ko wych pra cow -
ni ków?
Zro bi ło mu się sła bo na myśl, czym by to się mo gło skoń czyć. Fir my typu ven tu re
ca pi tal były ni czym wie że z kloc ków: usu nie się je den nie wła ści wy ele ment i cała
kon struk cja się za wa la.
Nie znam się na tym cią gnę ła Dan nie ale chy ba ja kieś roz wią za nie ist nie je.
Mu sisz je tyl ko zna lezć. A wte dy z two je go słow ni ka znik nie po ję cie po ży czo ne go
cza su.
Czyż by? Na ra zie miał wra że nie, że znik nę ła wy ro zu mia ła żona, któ ra wy ba cza
mę żo wi jego pra co ho lizm. Po to się oże nił, po to w biu rze ma try mo nial nym po dał
swo je wy ma ga nia. Oka za ło się jed nak, że Da niel la prze szła na stro nę ko biet, z któ -
ry mi wcze śniej się uma wiał.
Rey nolds Ca pi tal to ja. Dzie sięć lat bu do wa łem fir mę, za czy na jąc od zera i&
urwał. Nie ma sen su się de ner wo wać. Daj ko bie cie pa lec, a ona wez mie całą rękę.
Prze pra szam, Leo. To ty po wie dzia łeś, że chcesz zmian, więc dla te go&
Uśmiech nę ła się, za ci ska jąc rękę na jego dło ni. Ale go nie oszu ka ła. Mia ła wię cej
siły w ma łym pa lusz ku niż fa ce ci w bi cep sach. Chcia łam je dy nie zwró cić ci uwa gę
na fakt, że wszy scy co dzien nie do ko nu je my wy bo ru. Nie mu si my ob sta wać nie -
zmien nie przy jed nym.
Ja sne mruk nął.
Zo staw my ten te mat i ciesz my się week en dem. Okej?
Zgod nie z obiet ni cą Leo ani razu nie zer k nął na te le fon i nie włą czył kom pu te ra.
Cze kał, aż po ja wi się u nie go drżącz ka, jak u nar ko ma na, któ ry nie do stał dział ki.
O dzi wo, nic ta kie go się nie sta ło. Z dru giej stro ny był zbyt za ję ty in ny mi spra wa mi.
Bar dzo przy jem ny mi. Na przy kład za ba wą w ja cuz zi. Za nu rzył się w wo dzie i wy nu -
rzał do słow nie na mo ment, by na brać po wie trza.
Dla te go za sko czy ła go Da niel la, kie dy wie czo rem usiadł obok niej na ka na pie, by
wspól nie obej rzeć film, a ona oznaj mi ła:
Po wi nie neś za dzwo nić do Tom my ego Gar ret ta.
Do Tom my ego? Co? Dla cze go? Po sta wiw szy na sto li ku bu tel kę wina, któ rą
przy niósł z piw nicz ki, wy jął z kie sze ni kor ko ciąg.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]