[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Czarujesz - roześmiała się i przyciągnęła jego głowę ku sobie.
Ale podobało jej się to, co mówił. Podobało jej się, że uważa ją za cudowną i wzbudzającą
pożądanie. Czuła, jak jej brodawki ściągnęły się i stwardniały, tak wrażliwe na jego dotyk, i
objęła Olę za szyję.
- Całuj mnie po całym ciele - syknęła. - Zrób to, Ola! Nie dał się prosić. Jej ciało
naprężyło się z rozkoszy pod jego ruchliwym językiem. Dorbet uderzyło to, że Ola całkiem
dobrze sobie radzi w łóżku. Dotknęła jego męskości, a on aż się poderwał. Jęknął głośno.
Kolejny raz doznała szoku - był taki ogromny! Dreszcz przeszedł jej ciało, nie mogła
opanować pożądania.
- Chodz - jęknęła i rozłożyła nogi. - Chodz!
Kiedy w niej eksplodowało, zapomniała o całej reszcie: o smutku, pogrzebie i czekającym
ją ślubie. Istniały tylko światło, rozkosz i brak tchu.
Długo leżeli w milczeniu, przytuleni. Dorbet czuła się ociężała i odprężona. Przysunęła się
bliżej Oli. Ciepło jego mocnego ciała przyjemnie rozchodziło się po jej własnym. Westchnęła
zadowolona, mruczała jak duży kot.
- Jesteś moja - musnął oddechem jej ucho. - Tylko moja! Trochę się odsunęła Dlaczego
musi to mówić właśnie teraz? Nie podobało jej się, że ciągle o tym przypomina. Wtedy
zawsze przychodziła jej na myśl klatka, w której niczym w koszmarze sennym zostanie
zamknięta, gdy tylko powie w kościele sakramentalne, tak". Nie dawało jej spokoju, że Ola i
inni oczekują od niej, że zrezygnuje z siebie i będzie należeć - tak, tylko do niego. Młoda pani
Granvold. Ale ona pragnęła również pozostać sobą, pomyślała z uporem, decydować sama o
sobie. W tym sensie, zachowując własną niezależność, mogłaby również należeć do niego.
Jednak nie zwierzyła się Oli ze swoich obaw, wiedziała, że nie zrozumie, o co jej chodzi.
Próbowała już kiedyś, a wtedy poczuł się urażony.
- Musimy wstać i zejść na dół - odezwała się i wymknęła z jego ramion. - Twoja matka
wkrótce będzie gotowa.
- Musimy? Możemy chyba zostać tutaj - mruknął, próbując ją zatrzymać.
- Nie możemy - rzekła, starając się wyswobodzić. - Idziemy razem zobaczyć maleństwo.
Westchnął głęboko i niechętnie wypuścił Dorbet z objęć.
Marit nie szczędziła jedzenia, które zabierała w odwiedziny do młodej matki.
Naszykowała malowany w róże pojemnik z ciastem i duży wiklinowy kosz smakołyków.
- Czy widziałaś już nową sypialnię, która będzie należała do was, kiedy się tu
przeprowadzisz? - spytała Marit i zerknęła na Dorbet.
- Nie...
Dorbet spojrzała szybko na Olę, który zaczerwienił się po czubki uszu wystające spod
czapki.
- Zapomniałem o tym - przyznał zawstydzony. - Ale pokój nie jest jeszcze całkiem
gotowy - usprawiedliwił się.
- To co, u licha, tyle czasu robiliście? - zdziwiła się Marit, a wtedy Dorbet również oblała
się rumieńcem. - Tyle mieliście spraw do omówienia?
Przełożyła pudło z ciastem do drugiej ręki i wzięła Olę pod ramię. Droga była śliska.
- Dostaniecie dużą i najładniejszą sypialnię w całym domu - nie czekając na odpowiedz,
szczebiotała dalej Marit. - Niczego wam nie będzie brakowało - zwróciła się do Dorbet. -
Wysprzątaliśmy ją i odnowiliśmy, kupiliśmy szafę i nowe łóżko. Najmodniejsze podwójne
łoże, wiedziałaś o tym?
- To miała być niespodzianka, mamo - przerwał jej Ola zrezygnowany. - Aóżko mieliśmy
zachować w tajemnicy.
- Ach tak, rzeczywiście! - roześmiała się Marit niespeszona. - Ale co się stanie, jeżeli
Dorbet już teraz się o tym dowie? Przynajmniej będzie miała jeszcze jeden powód do radości.
Jest takie ładne - dodała z entuzjazmem. - Sama uszyłam nowe zasłonki, mam nadzieję, że ci
się spodobają. Ale to prawda, nie wszystko jest gotowe, Ola miał rację. Brakuje jeszcze
materaca i pościeli.
- Mam w wyprawie ślubnej pościel i ręczniki, i...
Marit roześmiała się.
- Tak, domyślam się, że Mali nie wypuściłaby cię z domu bez skrzyni z wyprawą pełną
tego i owego - uśmiechnęła się. - Ale pozwól, że to ja urządzę wam sypialnię. To, co
przywieziesz ze sobą, będziesz mogła zacząć używać stopniowo po jakimś czasie, nie
zmarnuje się.
Pewnie będzie tak, pomyślała Dorbet ponuro, że Marit zechce decydować o większości
spraw. Ale ona nie zamierza pozwolić sobą dyrygować ani nie zrezygnuje z własnych
upodobań. Powiedziała o tym Oli, a on się z nią zgodził, ale właściwie nie wierzyła, by
zbytnio się nad tym zastanawiał. Dla niego najważniejsze było tylko to, żeby wyszła za niego
za mąż i z nim zamieszkała. Liczył pewnie na to, że wszystko się samo z czasem ułoży.
Dorbet nie była jednak o tym przekonana. Zdawała sobie sprawę, że będzie musiała
pohamować swój upór, ale istnieją pewne granice cierpliwości. Matka radziła jej, żeby
utrzymywała dobre stosunki z teściową, i na pewno miała co do tego rację. Pomyślała, że
teściowa postara się robić wszystko, co w jej mocy, by jej i synowi dogodzić, i spojrzała na
Marit, która wybierała się w drogę wsparta na ramieniu Oli. Na pewno rzeczywiście chciała
dla nich jak najlepiej. Pomysł z podwójnym łożem... Marit bardzo się tym ekscytowała.
Mówiła, że nikt we wsi takiego nie ma, o ile wie. Oglądała zdjęcia takich łóżek w
czasopismach i katalogach i wyglądały bardzo stylowo. I w dodatku jest w nich dużo miejsca,
zachwalała swój zakup. Z powodu tej wygody małżeńskie łoże Dorbet się nawet spodobało.
Postanowiła, że następnym razem, kiedy wstąpi do Granvold, obejrzy nową sypialnię. Miała
nadzieję, że zasłonki, które Marit uszyła, nie będą kłócić się z jej gustem. Wiedziała, że nie
będzie mogła ich od razu wymienić. W każdym razie jeżeli nie chce burzyć domowego
spokoju.
W sypialni Oi i Herborg zapanował uroczysty nastrój, gdy zjawili się goście, mimo że
ponad wszystkim wisiało w powietrzu coś, co kładło się cieniem na radości młodych
rodziców. Obecni mieli jeszcze w pamięci niedawną tragedię. Herborg półleżała na łóżku w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]