[ Pobierz całość w formacie PDF ]
– Proszę… – Harriet spojrzała na niego ze łzami w oczach. – Czy nie może pan go ocalić?
Ma pan posłuch u kalifa i księcia.
– Nie na tyle, by ocalić Malika. Pani mogę pomóc, bo kiedyś uratowałem życie
Hassanowi. Był jeszcze dzieckiem, kiedy wrogowie chcieli go porwać i zabić. Ochroniłem go,
więc kalif w nagrodę uczynił mnie tym, kim do dzisiaj jestem na jego dworze. Obecnie podlega
pani mojej władzy, więc ode mnie zależy, czy poniesie pani karę, czy też nie, jednak Malik tak
naprawdę już jest martwy, tylko moi ludzie muszą go odnaleźć.
– Nie… – Harriet usiadła na posłaniu i ukryła twarz w dłoniach. – Nie mogę pogodzić się
z tą myślą.
– Ostrzegałem panią, że ucieczka jest niemożliwa. Eunuchowie, którzy zaprowadzili
panią do księcia, już zostali ukarani. – Widząc jej przerażone spojrzenie, dodał: – Nie, nie
stracono ich, ale odebrano im przywileje. To samo stanie się z Melliną.
– Przecież nie zasłużyła na karę. Nic nie wiedziała.
– Nie powinna była zostawić was samych. – Kasim spojrzał na nią surowo. – A pani
mogła pomyśleć o tym wszystkim wcześniej.
– Myślałam jedynie o tym, jak bardzo nieszczęśliwa jest Marguerite i jak bardzo się boi
tego, co ma ją spotkać.
– Szybko zapomniałaby i o strachu, i o tym, że jest nieszczęśliwa. Hassan to młody
i hojny książę. Z czasem odczułaby dumę, że została jego pierwszą żoną. Miał spotkać ją wielki
zaszczyt, a to, co pani zrobiła, było wielką obrazą.
Harriet chciało się płakać. Dlaczego Kasim nie pojmował, że wymaga od niej zbyt wiele?
Dlaczego deprecjonował jej uczucia i intencje?
– Marguerite kocha kogo innego, więc nigdy nie byłaby szczęśliwa z księciem Hassanem.
Naprawdę pan nie rozumie, że musiałam jej pomóc? Nie zamierzałam nikogo skrzywdzić ani tym
bardziej obrazić księcia.
– Mellinie kalif szybko wybaczy, bo bardzo ją poważa – powiedział już łagodniej. –
Przyślę tu kilka rzeczy, żeby było pani trochę wygodniej. – Przestąpił próg i drzwi znowu
zamknięto na klucz.
Harriet pożegnała go milczeniem, bo brakowało jej słów. Skoro Kasim nie rozumiał, jak
ważne było dla Marguerite odzyskanie wolności, to nie miało sensu przemawiać mu do rozsądku.
Zajęła się koszem. Znalazła w nim owoce, świeże bułki, kawałki kurczaka na zimno,
miód, nugat oraz słodycze, a w dzbanie wodę. Zabezpieczało ją to przed głodem co najmniej na
dwa dni.
Napiła się orzeźwiającej wody. Dla wyschniętego gardła było to prawdziwe
błogosławieństwo. Potem ugryzła figę i zaczęła upajać się jej smakiem.
W sumie, choć nie doszli do porozumienia, odwiedziny Kasima podniosły ją na duchu, bo
okazało się, że Marguerite nie znaleziono. Oby ucieczka się powiodła! Niestety, za maskaradę
w wykonaniu Harriet i Marguerite ukarano zupełnie niewinnych ludzi. Ją samą potraktowano
dość łaskawie, ale Kasim był na nią zły. Nie miała pojęcia, jaką karę jej wyznaczy.
O zmierzchu drzwi celi otwarto ponownie. Harriet miała nadzieję, że przyniesiono
ubrania lub zobaczy Kasima, jednak w progu stał nieznany jej eunuch. Gdy na nią skinął, serce
podeszło jej do gardła.
– Co się stało? Dokąd idę? – spytała nerwowo.
– Nie gadaj – odparł szorstko.
Harriet wystraszyła się nie na żarty. Najwyraźniej eunuchowi zakazano z nią rozmawiać,
żeby nie mogła go nakłaniać do pomocy, z czego wniosek, że uznano ją za osobę bardzo
niebezpieczną. A to nie wróżyło dobrze! Zebrała się jednak w sobie, by nie okazywać lęku.
Zniesie wszystko, co było jej przeznaczone.
Szli tym samym korytarzem, który poprzedniego dnia przemierzyła w przeciwną stronę,
czyli wracali do pałacu. Tylko czy do haremu, czy w inne miejsce? I co się z nią stanie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]