[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Unikasz mnie - powiedział Matthew z wyrzutem. - Czy ciągle nie możesz dojść do
siebie po tym ... co się wczoraj wydarzyło?
Szybko potrząsnęła głową. - Oczywiście, że nie.
- Więc o co chodzi?
- Matthew, obawiam się ... że to się nie uda.
- Co siÄ™ nie uda?
- My. Ty i ja. To, co wydarzyło się wczoraj ...
- Do diabła, ja także się boję! Ale nie jestem już siedemnastoletnim chłopakiem. Nie
potrafię przerzucać swoich uczuć zjednej dziewczyny,na drugą. .. Zależy mi na tobie ...
Chciałbym spróbować i myślę, że się uda.
- A co będzie, jeśli nic z tego nie wyjdzie? Co będzie, jeśli ja nie będę potraftła ... oddać
ci całej siebie?
- Zastanowimy siÄ™ nad tym kiedy tak siÄ™ stanie!
- Zbyt często walczymy ze sobą - wyszeptała.
- Zaczęło się to, gdy miałaś siedem lat - na jego usta zabłąkał się łobuzerski uśmiech.
- Nie mam już siedmiu lat. Jestem kobietą.
- A ja mężczyzną.
Mówił tak cicho, że ledwie go słyszała. Musiała patrzeć na jego usta i z ich ruchu
odczytywać słowa:
- Matthew, wybacz mi, jeśli skrzywdziłam cię, wychodząc za Willa.
- Dlaczego o tym mówisz? Przecież to nie ma teraz znaczenia. Liczy się tylko to, co do
siebie czujemy. - Potrzebuję czasu, żeby uporządkować swoje uczucia - Nie jestem
pewna siebie, niczego nie jestem pewna
- Kochasz mnie, Livvy?
- Ja .. ja ... tak.
Delikatnie musnął ustami jej wargi. Przylgnęła do niego całym ciałem Cały świat
przestał dla nich istnieć.
- Wyjdz za mnie albo powiedz, że nic nas nie łączy. Nie potrafię żyć w ten sposób.
- Nie proś mnie, bym dokonała wyboru, skoro wiesz, że nie mogę tego zrobić. Nie teraz.
- Livvy, tak bardzo ciÄ™ pragnÄ™.
- Przykro mi, Matthew. Zbyt dużo wydarzyło się w przeszłości. To nas dzieli. Teraz
muszę myśleć tylkoo Mimi.
- Obiecaj, że zrobisz wszystko, byśmy mogli być razem - poprosił po chwili milczenia. -
Oczywiście. To mogę ci obiecać.
- Od tej chwili będę żył tą myślą i nadzieją.
- Matthew! - zawoł.ała, gdy odwr6cił się. Zamierzał odejść.
,,Daj mi trochę czasu - błagała w duchu. - Pozw61 mi wyleczyć córkę ze stresu. Jeżeli
ona o wszystkim zapomni, ja będę twoja".
- Ja r6wnież będę żyła tą myślą - powiedziała Kiwnął głową i dołączył do grupy
wołających go mężczyzn.
- Hej, kochanie, wyglądasz, jakbyś potrzebowała
odrobinę tego! - zawołał Pops do Livvy.
Wzięła od niego kufel piwa
- Dzięki. Czy z Mimi wszystko w porządku?
- Oczywiście, kochanie. Właśnie uczy Buehlerów tańczyć polkę. - Podrapał się po
policzku. - Czy m6j chłopiec przysporzył ci zmartwień?
- Nie więcej niż zazwyczaj - uśmiechnęła się smutno. - On chce się ze mną ożenić.
Pops znowu podrapał się po policzku.
- No cóż, według mnie to nie jest wcale taki zły pomysł. Znam cię lepiej niż ty sarna
siebie.
Westchnęła.
- I w tym właśnie tkwi problem - nie znam siebie. Tak bardzo martwię się o Mimi. Nie
wiem, czy dobrze zrobiłam, przyjeżdżając tutaj. Nie wiem, co jest dla mnie dobre, a co
złe.
- A Matthew nie lubi czekać - podsumował Pops. -Chyba tak.
- No cóż, podszedł do tego bardzo uczciwie. Kiedy zdecydowałem się poślubić jego
matkę, niemal doprowadziłem ją do szaleństwa. Dawała mi do zrozumienia, że przez
ponad czterdzieści lat byłem samotny, a ona boi się związku z takim mężczyzną. Nie
chciała mnie jednak skrzywdzić. Mężczyzni z rodu Barclayów nigdy nie rezygnują.
-Wiem.
- Will powiedział Matthew, że był ze mną szczęśliwy - zawahała się. - Kochałam Willa
Chciałam zapy'tać Matthew, czy jego zdaniem ... czy ciągle uważa, że popełniłam błąd,
poślubiając Willa Nie zrobiłam tego, i dlatego pytam o to ciebie.
Tak bardzo chciała usłyszeć odpowiedz, zanim .zacznie żałować, że zadała to pytanie.
- Powinnaś chyba zapytać o to Matthew.
- Nie mogę. Tak bardzo go wtedy skrzywdziłam. Nie chcę usłyszeć od niego, że
popełniłam błąd. On pewnie myśli, że naprawi go, gdy ożeni się ze mną.,
- Nie popełniłaś żadnego błędu, kochanie - zapewnił ją Pops. Położył jej na ramieniu
ciężką. dużą dłoń. - Tego właśnie wtedy potrzebowałaś. - Spojrzał w kierunku ludzi
stojących wokół rusztu. - Chyba lepiej poszukam Harolda. Kruger zabije go, jeżeli w je-
go oddechu wyczuje kiełbaski.
Odszedł. Livvy zaczęła szukać wzrokiem Mimi. Nagle usłyszała Pop sa.
- Livvy! - Złożył ręce wokół ust. - Matthew nigdy nie chowa długo urazy. Mężczyzni z
rodu Barclayów wierzą w terazniejszość!
- Dziękuję- szepnęła
Kiwnęła głową i pomachała do niego ręką.
ROZDZIAA ÓSMY
W poniedziaÅ‚ek rano Livvy obudziÅ‚a siÄ™ zdenerwowana. Sama nie' wiedziaÅ‚a dlac·zego.
Dopiero po chwili przypomniała sobie, że Mimi czeka spotkanie z psychologiem.
W domu Matthew córeczka spała dużo spokojniej niż w Pensylwanii.
,,Dlaczego tak się denerwuję?" - zadała sobie pytanie Livvy. Może obawiała-się, że
psycholog zechce przetestować ją jako matkę. A może dowie się od niej, że ona i
Matthew nie powinni być razem.
Na kuchennym stole znalazła wiadomość od Matthew. Wyszedł na lotnisko, miał
załatwić tam kilka spraw. Nie będzie go przez cały dzień.
,,Jeśli będziesz mnie potrzebowała, zadzwoń" - zakończył.
Wiedziała, że miał na mysli wizytę u psychologa Obudziła Mimi około dziewiątej. Przez
kwadrans tłumaczyła dziecku, że czerwona bluzka nie pasuje do kolorowej spódniczki.
Wreszcie udało się jej namówić córkę na białą bluzkę i zieloną spódniczkę. Potem Mimi
zjadła omlet, a Livvy mogła zająć się swoim wyglądem. Rzadko miała okazję wychodzić
w białej, jedwabnej sukience. Nie chciała narażać jej na poplamienie kredą i ołówkami,
nie nosiła więc tej sukienki do szkoły. Była zbyt droga i elegancka
Wyjęła z szuflady małą szkatułkę z biżuterią, nie mogła jednak znalezć nic, co
pasowałoby do sukienki. Wreszcie zdecydowała się na złoty łańcuszek, który w zeszłym
roku dostała od Willa.
- Cholera! - zaklęła głośno.
Nie czuła się w tym stroju zbyt dobrze. Nie było jednak czasu, żeby się przebrać.
- Jesteś gotowa, Mimi?! - zawołała.
- DokÄ…d jedziemy?
- Nie pamiętasz? - zapytała, gdy zeszła na dół. - Jedziemy porozmawiać z pewną panią.
Ona chce się dowiedzieć, jak nam się powodzi w St Louis.
Doktor Larkin podczas rozmowy telefonicznej przypomniała Livvy, by Mimi wzięła ze
sobÄ… ulubionÄ… zabawkÄ™.
- Nam siÄ™ tu bardzo dobrze powodzi, prawda, mamusiu?
- Skoro tak uważasz, Mimi. - Podała jej Pudd1esa. Gdy znalazły się w gabinecie doktor
Larkin, Livvy była mile zaskoczona jego ładnym wystrojem. Znajdowały się tam
pluszowe dywany i duże okna. Młoda kobieta o ciemnych, kręconych włosach
uśmiechnęła się do nich zza biurka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]