[ Pobierz całość w formacie PDF ]
takiego \ycia. Głównie dlatego wstąpił do armii. Pewnie to ten upiorny dzień
wprawił go w taki sentymentalny nastrój.
A mo\e sprawiła to nieszczęsna noc poślubna.
Powietrze było parne. Gabe otarł spocone czoło rękawem zaplamionego
smarem podkoszulka. Do diabła, mę\czyzna ma prawo czuć się zawiedziony, a
mo\e nawet być wściekły, kiedy na jego oczach kobieta, która jest według prawa
jego \oną, zasypia na aksamitnej kanapie a on wie, \e nie wolno mu jej tknąć.
Na samą myśl o tym zaschło mu w gardle. To odwieczna pokusa zakazanego
owocu i tyle, wytłumaczył sobie stanowczo. To dziwne małe stworzenie wcale go
nie pociągało, mimo \e jej usta miały smak miodu i korzeni, a smukłe ciało
doskonale poddawało się jego dłoniom. Zasnęła jak dziecko i, co dziwne, to
podnieciło go jeszcze bardziej. Ale potrafił panować nad sobą, przywykł do
rozczarowań, a ostatnią rzeczą, której w \yciu potrzebował, była \ona.
Co nie znaczy, \e sam jest dobrą partią, pomyślał. Raz ju\ tego próbował, ale
wyjątkowo krótkie mał\eństwo z Andreą wykazało, \e nie nadaje się na mę\a.
Powiedziała mu, \e jest zbyt wielkim samotnikiem, zbyt oddanym pracy, wojsku,
kumplom, wszystkim poza nią. Wreszcie znalazła sobie kogoś innego. Rozstanie z
\oną zabolało, ale w głębi duszy poczuł ulgę.
Zwietnie się zło\yło, \e obecne mał\eństwo jest tylko na niby. Im szybciej
uzyska uniewa\nienie i zapomni o Sarah Ann Dempsey, tym lepiej dla obojga.
Uderzył pięścią w oszklone drzwi. Cisza. Ze zmarszczonym czołem zajrzał do
środka. Przytulny pokój dzienny był pusty, a z głębi domu te\ nie dochodziły \adne
dzwięki.
Nieobecność Sarah Ann była tak denerwująca, jak rozlegające się w oddali
grzmoty. Mo\e coś złego jej się stało?
Wyszedł na podwórze, po czym skierował się na tyły domu. Mo\e zajęła się
jakąś pracą. Mo\e straciła poczucie czasu. Mo\e ma kłopoty i le\y gdzieś ranna.
Nagle do uszu Gabe a dobiegł stukot młotka. Kierując się nim, dotarł do
zrujnowanej, pokrytej blachą szopy. Ujrzał metalową drabinę. Teraz walenie
rozlegało się tu\ nad jego głową. Kiedy drobna kobieca sylwetka uniosła młotek,
by uderzyć po raz kolejny, niebo przeszyła błyskawica.
Błyskawica! Blaszany dach! Metalowa drabina! Młotek! Gabe skojarzył ze
sobą te fakty i krzyknął:
Co ty, do diabła, wyprawiasz?
Sarah Ann drgnęła, odwróciła się i spojrzała na Gabe a. Jej twarz była blada.
Mokre od potu d\insy i rozciągnięty podkoszulek lepiły się do jej ciała.
Ju\ przyjechałeś?
Złaz stamtąd, moja pani. Natychmiast! Spojrzała na niego zaskoczona.
Ale ju\ prawie skończyłam... Gabe zacisnął zęby i wrzasnął:
Szlag cię trafi, jeśli nie będziesz ostro\na. Złaz z tego dachu!
Zacisnęła uparcie usta w znajomym grymasie.
Nie słu\ę pod twoją komendą, kapitanie, więc zrozum...
Dość tego! Wszedł na pierwszy szczebel. Albo zejdziesz natychmiast,
albo ściągnę cię stamtąd osobiście!
W porządku, masz rację powiedziała pospiesznie. Nie denerwuj się.
Kiedy zaczęła schodzić, Gabe miał okazję podziwiać jej kształtny tyłeczek.
Zanim dotarła do połowy szczebli, chwycił ją w pasie i mocno potrząsnął.
Co się z tobą dzieje? wrzasnął. Oszalałaś?
Przestań na mnie wrzeszczeć! Nie masz prawa...
Powiedz to sędziemu, pani Thornton rzucił oschle. Jeśli myślisz, \e
pozwolę ci się zabić tylko dlatego, \e jesteś na tyle głupia, by chodzić po
blaszanym dachu podczas burzy. .. O co chodzi?
Puść mnie. Przeczesała dr\ącą dłonią włosy, oddychając gwałtownie i
płytko. Nie czuję się zbyt dobrze.
Rzeczywiście, nie wyglądasz najlepiej. Zbyt du\o szampana? spytał
złośliwie.
Wynoś się... Zachwiała się i byłaby upadła, gdyby Gabe nie wziął jej na
ręce. Zaprotestowała cicho: Zostaw mnie.
Ju\ kierował się w stronę domu, rozdra\niony.
Nie zachowuj się jak idiotka.
Nic mi nie jest jęknęła.
Bzdura. Szampan ostatniej nocy i początki wyczerpania z powodu upału
zrobiły swoje.
Otworzywszy drzwi kopniakiem, wniósł ją do środka, minął kuchnię i szedł
korytarzem, a\ znalazł staroświecką łazienkę wyło\oną białymi kafelkami.
Postawił Sarah Ann na podłodze, przytrzymał ją jedną ręką, drugą odkręcając
kurek prysznica, po czym dotknął przemoczonego dołu jej podkoszulka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]