[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że widzi dość wyraznie! Wstał i chodzi.
- Ale czy w tej sytuacji nie powinien leżeć? - zapytała niepewnie. - Co będzie, jeśli znowu
mu się pogorszy?
- Wierz mi, lekarze wiedzą, co robią! Zostanie przewieziony do Helsinek i tam poddany
operacji, sam profesor będzie go operował. Wtedy w czasie wybuchu w jego oczach coś
się odkleiło, doktor powiedział co, ale nazywał to po łacinie, nie pojąłem ani słowa. Zaraz
po wybuchu nikt tego nie zauważył, bo przecież Rustan przez kilka lat jeszcze widział. I
nagle doszło do pogłębienia tego, że tak powiem, uszkodzenia i wtedy Rustan stracił
wzrok. Już wtedy wszyscy uważali, że operacja to właściwie dość prosty zabieg. Ale on
nie zgłosił się w odpowiednim czasie, stracił kolejkę, lata mijały i nic się nie działo.
Dopiero teraz od tego ciosu w głowę coś tam znowu się przesunęło, tym razem w stronę
właściwego miejsca, przynajmniej trochę. No, przedstawiłem ci to w bardzo uproszczony
sposób, pewnie żaden lekarz by tego nie uznał, ale jest to coś w tym stylu.
- Rozumiem - rzekła Irsa.
Wysiedli przed szpitalem.
- Jeszcze jedno - powiedziała Irsa. - Czy to ty stukałeś do mojego pokoju dziś przed
południem?
- Ja? Nic podobnego! Słyszałaś coś?
- Nie ja. Ja spałam. Ale sprzątaczka mówiła, że widziała kogoś, kto próbował otworzyć
moje drzwi, szarpał klamką, ale zniknął natychmiast za rogiem, kiedy ona się ukazała na
korytarzu.
- To był mężczyzna?
- Nie była tego pewna, bo na korytarzu panował mrok. W każdym razie ten ktoś miał na
sobie długie spodnie.
Armas wyglądał na przestraszonego.
135
- Czyżby teraz i ciebie ktoś zaczynał tropić? Nie była to w każdym razie Edna, bo ona by
raczej umarła, niż pokazała się w spodniach. Mam nadzieję, że zamknęłaś się na klucz?
To dobrze. Numer pokoju z łatwością mogli znalezć w książce hotelowej.
Zostali skierowani do pokoju dla odwiedzających i tam miał przyjść Rustan. Ale czekała
ich niespodzianka: w pokoju była już Veronika, a towarzyszył jej Viljo. Stali pośrodku
pokoju i rozmawiali.
- Nic nie mów o jego wzroku - mruknął Armas. - Oni o niczym nie wiedzą.
W tej samej chwili wszedł Rustan prowadzony przez pielęgniarkę. Krok w krok za nimi
postępował policjant. Irsa poczuła, że robi jej się gorąco. Jakiż on przystojny! Wysoki,
silnie zbudowany, o mocnych, wrażliwych rękach. I te jego czarne, smutne oczy!
Przypomniała jej się poprzednia noc...
Zrobiła krok do przodu i wtedy wydarzyło się coś potwornego.
- Rustan! - zawołał Viljo, który stał najbliżej drzwi. - No i jak się masz?
Rustan rozjaśnił się w uśmiechu.
- Viljo! - odpowiedział i zatrzymał się przed Veroniką. - Irsa! Zawsze wiedziałem, że
jesteś bardzo piękna! - wykrzyknął. - Wiedziałem!
Irsa jęknęła zdławionym głosem i chciała pójść za pierwszym impulsem, po prostu uciec
z tego pomieszczenia, zostawić to wszystko. Armas trzymał ją jednak mocno za rękę,
słyszała, że zaklął szpetnie pod nosem, i pojęła, że stoi po jej stronie.
Rustan zwrócił głowę ku niej i widziała, jak radość gaśnie na jego twarzy, jakby coś w nim
umierało. Wypuścił Veronikę z objęć, powoli i z bólem, w jego oczach widziała pustkę.
- Na Boga, Rustan - wykrztusił Viljo. - Ty widzisz?
- On widzi! - krzyknęła Veronika. - On widzi! Mamo, Rustan widzi!
Irsa ruszyła ku drzwiom, ale Armas Vuori podbiegł do niej błyskawicznie i nie pozwolił jej
wyjść.
- Co wy tu, do licha, robicie? - syknął z wściekłością. - Halonen, dlaczego ją tu
przyprowadziłeś?
Viljo stał kompletnie oszołomiony, nie wiedząc, co począć.
Azy przesłoniły Irsie wzrok. Widziała, że Rustan idzie ku niej chwiejnym krokiem, i starała
się coś do niego powiedzieć, ale z jej gardła wydobył się jedynie żałosny pisk.
136
- Tak się cieszę z twojego powodu, Rustan - wybąkała w końcu. - Tak się cieszę...
I teraz, kiedy Armas już jej nie przytrzymywał, nie była w stanie dłużej znosić tego
wszystkiego, wybuchnęła głośnym płaczem. Wybiegła z pokoju. Słyszała jeszcze tylko
zrozpaczony głos Rustana:
- O Boże, nie możesz mi tego zrobić! Nie możesz być taki okrutny!
137
ROZDZIAA XI
Ktoś dogonił ją na korytarzu i złapał za rękę.
- Irsa! Zaczekaj!
Przystanęła bezradna. Objął ją i przytulił mocno, wstrząsana płaczem stała przy nim bez
słowa, z twarzą wtuloną w jego marynarkę.
- No, no, już dobrze - powtarzał uspokajająco. - Musisz po prostu wrócić do własnego
życia, zapomnieć o tym. Veronika zawsze go fascynowała, ale przecież sądził, że jest
jego siostrą.
- Nieprawda On już od dawna wiedział, że nie jest.
- Rzeczywiście? Nigdy bym nie pomyślał. No nic, a teraz w końcu dowiedział się, jaka
ona jest piękna, i myślę, ze oboje pragną poznać się nieco bliżej. Irsa, ja...
- Tak? Co chciałeś powiedzieć?
Viljo wahał się przez chwilę.
- Ze względu na Rustana trzymałem się dotychczas na uboczu. Ale... Ja jestem tobą
zainteresowany od pierwszej chwili, kiedy cię tylko zobaczyłem.
Irsa zdołała powstrzymać gwałtowny protest. Jak on może mówić o tym w takiej chwili?
Powoli się uspokajała. A może Viljo mówi prawdę? Nie, to przecież nie do pojęcia, a poza
tym jej własne uczucia...
Z wielką ulgą powitała Armasa Vuori, który przerwał tę niezręczną rozmowę i poprosił, by
wrócili z nim do pokoju.
Irsa poszła z największą niechęcią. Ocierała po drodze oczy i próbowała jakoś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]