[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wzięła krzyż  do ust przywarła na chwilę
11
I poszła   potem, jeszcze raz z daleka
Stanąwszy, oczu cisnęła granatem 
Jam się zatrzymał, jak rycerz, kaleka,
Pod Jeruzalem, gardzący dlań światem,
Rany nie czując, tylko że walk czeka,
I że chorągwi nie wieje szkarłatem
Okop dobyty   stałbym tak wiek chętnie:
To, jeśli szedłem, szedłem obojętnie...
12
A starzec przyjÄ…Å‚ miÄ™ w progu  zaiste,
Trudno napotkać przyjemniejsze wnętrza:
Bez-przymusowo owdzie wszystko czyste,
Zza ściany przyszedł bluszcz i się wypiętrza
W leniwe wieńce, w siatki przezroczyste,
Których latorośl jedna drugiej krętsza 
Aż ledwo oko do białych ścian trafia,
Gdzie malowana świeci litografia...
13
 Dwa są wazony  mówił starzec  które
Pieściła moja N i c-p o t e m, jak dzieci .
 A niekoniecznie Å‚atwÄ… ma naturÄ™ 
Rzekłem  i mawiać nierada... Ktoś trzeci
Wchodził; umilkłem, jak chłopcy ponure,
Gdy zaczną lekcję, lecz którym jest błogi
Krzyk od ulicy, choć smutku lub trwogi...
70
14
Starzec zaś powstał  wyszedł  mówiąc:  Wrócę 3.
Acz zdało mi się, że miał troskę w oku:
 Czyliż mu spokój nieumyślnie kłócę?!
                       
Assunta weszła i, biegła w swej sztuce,
Dwa postawiła kwiaty na widoku 
To heliotropy, co balsamią płuce,
Nieledwie białe jak wełna obłoku,
Wonność oblała nas   po chwilce ciszy:
 Assunto!  rzeknę  tu nikt nas nie słyszy.
15
Mów, jakie zechcesz, słowo, jam mężczyzna 
Nieraz bolałem, lecz boleć nie dałem 
Kto zna mnie, pewno on i to ci wyzna.
Mów! Ona oczy zakryła  ja drżałem;
Myśliłem, że to Anioł, że Ojczyzna,
%7łe to społeczność Ducha z Ideałem 
 Ręce twe piękne jak oczy  rękami
Tyś nie zakryła nic!!... Jesteśmy sami...
16
Jak dwa obłoki jutrzenne i miękkie,
Tak rozsunąłem jej dłonie znad oczu,
Assunta moją uścisnęła rękę,
Jam pocałunek złożył na warkoczu 
I wyfrunęła, że ledwo sukienkę
W bluszczach jak w lekkim dojrzałem omroczu,
I łzę u ciemnych rzęs, co chwilę drżała
I na liść zbiegła młody, i błyszczała...
17
I tylko ten liść ze łzą i ja byłem
Na świecie całym, jak wielki i błogi;
Nieszlachetnościom wszystkim przebaczyłem
I tym, co w przepaść me zmieniali drogi;
Jak wódz, na piersiach ręce założyłem,
Czując tę stałość, co helleńskie bogi 
Tak zacną siłą miłość bywa w chwili,
Gdy ludzie jeszcze jej nie zszkaradzili!
18
Mnie się wydało, że jakieś tysiące
Stów zanuciła i szepnęła w ucho;
71
%7łe skrzące były albo wątlejące,
Lubo nie rzekła nic  i było głucho 
Mniemałem słyszeć bzy rozkwitające,
Z motylem sennym lub zielonÄ… muchÄ….
 Tak jej milczenie ceniłem dziewicze,
Iż mówiąc... sam się gromiłem, że k r z y c z ę?!...
19
Co w rękę wziąłem, co zbliżyłem oku,
Cokolwiek czytać tknąłem (z tej b i b u ł y
P o w i e ś c i o-d a j n e j), nie miało uroku!...
 Byłem jak w k a r c z m i e człek smętny i czuły.
Prócz heliotropów szarego obłoku
Zdawali mi się wszyscy jak gaduły!...
Nie, żebym swym się wysamotnił szałem,
Lecz że dostojniej Ludzkość ukochałem.
20
Rzecz, którą ona przebaczyłaż??... Komu?...
Nie wiem!... umilknąć wolę lapidarnie 
RozsÄ…dna, twardym rozsÄ…dkiem poziomu,
Jak zieleniÄ…ce z wiosnÄ… rok w rok darnie;
Gotowa mniemać, że i łoskot gromu
Rozbija chmury me dość regularnie  
Wielka i płaska jak Sfinksów zagadka,
Najszanowniejsza z Matron, Ludzkość-Matka!...
72
PIEZC III
1
Ponieważ stalą skreślony angielską
Bilet zastałem od szlachetnej pani,
Która być dla mnie z dawna przyjacielską
RaczyÅ‚a byÅ‚a  i ponieważ dla niéj
Toż czułem: przeto, lubo z myślą sielską,
Na czas przybyÅ‚em do niej najstaranniéj,
A długi palec jej dotknąwszy usty
Siadłem  głęboki wewnątrz  zewnątrz pusty!
2
Jak przyzwoity człowiek na tym świecie,
Złożonym z wapna, z mgły i kwasorodu,
Pół-skrzepłym w zimie, pół-ogrzanym w lecie,
Na którym ludzkość z wschodu do zachodu
CoÅ› burmistrzuje w planety powiecie...
Słuszną cześć mając dla swego zachodu;
Poziera nawet w firmament, jak dzieci,
Gdy z Hipodromu w górę balon leci...
3
 Niech lekceważą rozmowę o c z a s i e,
Tudzież o z d r o w i u!... mnie jest zawsze błogo
Wiedzieć, jak z moich przyjaciół kto ma się?...
Czy dojrzy wino ? czy sprzeda siÄ™ drogo ?
Tom mówił.  Dama, wsparta na atłasie
Kozetki swojej, usunęła nogą
Skórę lamparta z oczyma szklannemi,
Jakby szukając, co leży na ziemi?...
4
I głosem rzekła miłym i znudzonym:
 GÅ‚upi interes mam  idzie po prostu
O o ż e n i e n i e... lecz to usłusznionym
Bywa .  Tu, jak kto strzegÄ…cy siÄ™ ostu,
Podjęła fałdy ruchem z-okrąglonym,
Tok ich i wielkość stosując do wzrostu,
I tak mówiła:  Syn mej intendentki
Robi mi kłopot w domu   jest zbyt prędki,
73
5
Jest wariat!  tego nawet nie ukryjÄ™,
Iż wielokrotnie kosztował mię dużo 
Bezładnie trwoni czas  podobno pije.
Mam wzgląd dla osób, co z dawna mi służą:
Ulżyć chcę matce, nim syn ją zabije;
Ożenić chłopca z Marysią lub Różą,
By ustatkował się  to bagatela...
Lecz radz mnie  proszÄ™  radÄ… przyjaciela...
6
Hamując przeto słowa nazbyt szczere,
Skłoniłem ramię i począłem gładzić
Z szklannymi wzroki leżącą panterę.
 Stanowczo temu miałam raz poradzić,
Wziąwszy A s s u n t ę, która ma manierę,
Zwłaszcza iż z n i e m ą ni bić się, ni wadzić!
 Z niemą?!  zawołam.
   Nie, iż tak się rodzi,
Lecz z z a n i e m i a ł ą (mówię) od Powodzi...
7
Z czasu przerażeń i trwóg...
 Szczegół... który...
Był mi nie znanym...  rzekłem i począłem
Grupować myśli, lecące jak chmury,
Klamrować zbroję, którą co tchu wziąłem,
Jak zaskoczone pogaństwem komtury, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •