[ Pobierz całość w formacie PDF ]

go osobliwie i obudził stare wspomnienia, zaraz mu się bowiem przypomniało, jak to wiele
lat temu, w czasach studenckich, Erwin miał zwyczaj w ten sposób właśnie od czasu do czasu
powracać w myślach i pamięci do sentencji jakiegoś myśliciela lub wiersza poety. Wstał i
podszedł do ściany, by przeczytać kartkę.
Znajdowały się na niej wypisane ładnym pismem Erwina te oto słowa:  Nic nie jest
poza nami, nic nie jest w nas, bo to, co jest poza nami, jest w nas."
Pobladłszy na twarzy, stał przez chwilę jak wryty. Doczekał się! Miał przed sobą to,
czego się obawiał! Kiedyś nie przejąłby się taką kartką, zniósłby ją z pobłażliwością jako
kaprys, jako niewinne i ostatecznie każdemu dozwolone upodobanie, może jako drobny,
wymagający zrozumienia sentymentalizm. Teraz jednak było inaczej. Czuł, że słowa te
zostały napisane nie dla przelotnego poetyckiego nastroju i nie dla kaprysu. Erwin wrócił po
tak wielu latach do nawyku młodości. To, co zostało tu wypisane, wyznanie tego, co obecnie
zajmowało jego przyjaciela, było mistyką! Erwin się sprzeniewierzył.
Powoli odwrócił się ku niemu, a uśmiech Erwina znowu jasno zabłysnął.
 Wyjaśnij mi to!  zażądał.
Erwin skinął uprzejmie głową.
 Nigdy nie czytałeś tej sentencji?
 Owszem!  wykrzyknął Friedrich.  Oczywiście, że ją znam. To mistyka, to
gnostycyzm. Może to i poetyckie, ale... Proszę cię, wyjaśnij mi tę maksymę i powiedz,
dlaczego wisi na twojej ścianie.
 Chętnie  powiedział Erwin.  Sentencja ta jest pierwszym wprowadzeniem do
nauki poznania, która obecnie mnie zajmuje i której zawdzięczam już niejedną radość.
27
Friedrich przemógł swój gniew. Spytał:
 Jakaś nowa nauka poznania? Czyżby istniało coś takiego? A jak się ona nazywa?
 Och  odparł Erwin  nowa jest tylko dla mnie. Jest bardzo stara i czcigodna.
Nazywa się magia.
A więc padło to słowo. Friedrich, mimo wszystko głęboko zaskoczony i przerażony
tak otwartym wyznaniem, poczuł ze zgrozą, że oto stanął oko w oko naprzeciw odwiecznego
wroga w osobie własnego przyjaciela. Milczał. Nie wiedział, czy bliższy mu jest gniew, czy
płacz, uczucie bezpowrotnej straty przepełniało go goryczą. Dalej milczał.
Potem ze sztuczną drwiną w głosie zaczął:
 A więc zamierzasz teraz zostać magiem?
 Tak  powiedział Erwin bez wahania.
 Kimś w rodzaju ucznia czarnoksiężnika, tak?
 Oczywiście.
Friedrich znowu zamilkł. Z pokoju obok dochodziło tykanie zegara, tak było cicho.
Po chwili powiedział:
 Wiesz chyba, że tym samym porzucasz wszelką wspólnotę z poważną nauką  a
więc również i wspólnotę ze mną?
 Mam nadzieję, że tak się nie stanie  odparł Erwin.  Jeśli jednak nie da się tego
uniknąć, co mam począć?
Friedrich wykrzyknął w dzikim wybuchu:
 Co masz począć? Porzucić te igraszki, zerwać z tą smutną i niegodną wiarą w cuda,
definitywnie i ostatecznie! To masz zrobić, jeśli chcesz zachować mój szacunek.
Erwin uśmiechnął się nieznacznie, choć teraz również i on nie wyglądał na
pogodnego.
 Mówisz tak  zaczął tak cicho, że gniewny głos Friedricha zdawał się
pobrzmiewać w pokoju jeszcze przez jego przytłumione słowa  jakby zależało to od mojej
woli, jakbym miał wolny wybór. A jest inaczej. Ja nie mam wyboru. To nie ja wybrałem
magię. To ona mnie wybrała.
Friedrich westchnął głęboko:
 Wobec tego żegnaj  powiedział ciężko i podniósł się, nie wyciągając ku
przyjacielowi dłoni.
 Zaczekaj!  zawołał głośno Erwin.  Nie, nie powinieneś tak wychodzić. Pomyśl
sobie, że jeden z nas jest umierający  bo tak jest w istocie!  i musimy się pożegnać.
 Ale który z nas, Erwinie, jest tym umierającym?
28
 Dzisiaj jestem nim chyba ja, przyjacielu. Kto pragnie ponownego narodzenia, musi
być gotów umrzeć.
Friedrich jeszcze raz stanął przed kartką na ścianie i przeczytał sentencję.
 A więc dobrze  powiedział na koniec.  Masz rację, na nic się nie zda, jeśli
rozejdziemy się w gniewie. Zrobię tak, jak mówisz, i przyjmę założenie, że jeden z nas
umiera. Ale przecież mógłbym nim być także i ja. Nim cię opuszczę, chciałbym skierować do
ciebie ostatnią prośbę.
 Cieszy mnie to  powiedział Erwin.  Mów, co dobrego mogę uczynić dla ciebie
na pożegnanie?
 Powtórzę swoje pierwsze pytanie, jest to jednocześnie moja prośba: objaśnij mi
ową sentencję tak, jak potrafisz!
Erwin zastanowił się przez chwilę, a potem powiedział:
 Nic nie jest poza nami, nic nie jest w nas. Religijny sens tych słów jest ci znany:
Bóg jest wszędzie. Znajduje się w duchu i kryje się też w przyrodzie. Wszystko ma Boski
charakter, bo Bóg jest kosmosem. Wcześniej nazywaliśmy to panteizmem. Następnie sens
filozoficzny: rozróżnianie tego, co na zewnątrz i co wewnątrz, jest właściwe naszemu
myśleniu, ale wcale nie jest dla niego konieczne. Istnieje możliwość, by nasz duch wycofał
się poza granicę, jaką mu wyznaczyliśmy, w drugi wymiar. Po drugiej stronie antynomii, z
jakich składa się nasz świat, bierze początek nowe, inne poznanie. Muszę ci jednak wyznać,
drogi przyjacielu, że od kiedy zmieniłem swój sposób myślenia, nie istnieją już dla mnie
żadne jednoznaczne słowa i sentencje, każde słowo ma dziesiątki, setki znaczeń. Tu właśnie
zaczyna się to, czego się boisz: magia.
Friedrich zmarszczył czoło i zamierzał mu przerwać, lecz Erwin spojrzał na niego
dobrodusznie i kontynuował jaśniejszym głosem:
 Pozwól, że dam ci przykład na to! Zabierz coś ode mnie, jakiś przedmiot, i od
czasu do czasu przyglądaj mu się trochę, a przekonasz się, że owo zdanie o wnętrzu i tym, co
poza nami, niebawem odsłoni przed tobą jedno ze swych licznych znaczeń.
Obejrzał się za siebie, sięgnął po małą glinianą figurkę o szklistej powierzchni i podał
ją Friedrichowi. Powiedział przy tym:
 Wez to jako pożegnalny podarunek ode mnie. Kiedy ten przedmiot, który daję ci do
ręki, przestanie istnieć poza tobą, a zacznie istnieć w tobie, wtedy przyjdz do mnie znowu! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •  
     
    lds of George O
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chude.opx.pl
  •