[ Pobierz całość w formacie PDF ]
a mnie znów ogarnia przerażenie, bierze małą blaszaną
puszkę z tabletkami nasennymi i przelicza je. To są moje
tabletki nasenne, złość mnie bierze, ale nic nie mówię,
w ogóle dzisiaj nic już nie mówię.
Malina mówi: Wzięłaś już trzy, sądzę, że to wystarczy.
Zaczynamy się spierać, czuję, że się pokłócimy. Teraz
pokłócimy się nieuchronnie.
Mówię: Nie, dopiero półtorej, przecież widzisz, że
jedna jest przepołowiona.
Malina mówi: Liczyłem je dzisiaj rano, brakuje trzech.
Mówię: Wzięłam najwyżej dwie i pół, a połówka wcale
się nie liczy.
Malina zabiera tabletki, chowa do kieszeni marynarki
i wychodzi z pokoju.
Dobranoc.
Wyskakuję z łóżka, oniemiała, bezradna, on trzasnął
drzwiami, nie mogę znieść trzaskania drzwiami i tego prze-
liczania, nie prosiłam go dzisiaj rano, żeby sprawdził, mogło
się co prawda zdarzyć, że właśnie dzisiaj prosiłam go, żeby
je przeliczył w tych dniach, ponieważ ja już nic nie mogę za-
pamiętać. Ale jak Malina śmie teraz wyliczać mi te tabletki,
nie wie przecież, co się stało, i nagle krzyczę, otwierając
drzwi: Ale ty przecież nic nie wiesz!
On otwiera swoje drzwi i pyta: Powiedziałaś coś?
309
Proszę Malinę: Daj mi jeszcze jedną, naprawdę jest mi
potrzebna.
Malina mówi stanowczo: Nie dostaniesz już żadnej.
Idziemy spać.
Od kiedy Malina tak mnie traktuje? Czego on chce?
%7łebym piła wodę i chodziła tam i z powrotem, parzyła her-
batę i chodziła tam i z powrotem, piła whisky i chodziła tam
i z powrotem, ale w całym mieszkaniu nie znajdzie się butel-
ki whisky. Pewnego dnia zażąda jeszcze ode mnie, żebym
nie telefonowała i nie widywała się więcej z Ivanem, ale
nigdy tego nie osiągnie. Znów kładę się, znów wstaję i zasta-
nawiam się. Po cichu idę do pokoju Maliny, szukam w ciem-
ności jego marynarki, sięgam do wszystkich kieszeni, ale nie
znajduję tabletek, obmacuję każdy przedmiot w jego poko-
ju, a potem wreszcie wpadają mi w ręce, na stosie książek,
z blaszanej puszki odsypuję na dłoń dwie sztuki, jedną na
teraz i jedną na pózniej w nocy, z ostrożności, udaje mi się
też zamknąć drzwi tak cicho, że on w żaden sposób nie
może mnie usłyszeć. Obie tabletki leżą obok mnie na
nocnym stoliku, pali się światło, nie biorę ich, bo to dawka
o wiele za mała, ale wdarłam się do Maliny i oszukałam go,
on dowie się o tym niedługo. Zrobiłam to jednak tylko po to,
żeby się uspokoić, z żadnej innej przyczyny. Niedługo
wszystko będziemy wiedzieli. Bo to nie może już długo
trwać. Nadejdzie dzień. Nadejdzie dzień, gdy będzie już
tylko suchy, pogodny, dobry głos Maliny, ale już ani jednego
pięknego słowa, wypowiedzianego przeze mnie w wielkim
wzburzeniu. Malina niepotrzebnie się tak martwi. Już ze
względu na Ivana, żeby na Ivana nic nie padło, żeby Ivana
nic nie dotknęło, ani cień winy, bo Ivan nie ponosi żadnej
winy, nie zażyłabym czterdziestu tabletek, ale jak powiem
310
Malinie, że chcę tylko zachować spokój, że nic sobie nie
zrobię, aby nic nie zrobić Ivanowi. Muszę tylko uspokoić
się, bo nie jest powiedziane, że Ivan przypadkiem nie
zadzwoni.
Ekscelencjo, generalissimusie, Malino Esq., jeszcze raz
muszę cię o coś zapytać. Czy jest jakiś testament?
Po co ci testament? O co ci chodzi?
Chciałabym zachować tajemnicę pocztową. Ale chciała-
bym też pozostawić coś po sobie. Czy ty umyślnie mnie nie
rozumiesz?
Ponieważ Malina śpi, zaczynam pisać. Panna Jellinek
dawno wyszła za mąż, nie ma już kto pisać za mnie listów,
porządkować i wpinać.
Wielce Szanowny Panie Richter,
zechciał mi Pan kiedyś najuprzejmiej okazać pomoc
w paru, całkiem dla mnie błahych, kwestiach prawnych.
Myślę tu przede wszystkim o sprawie B. Naturalnie nie ma
ona dla mnie znaczenia. Ale ponieważ jest Pan prawnikiem,
do którego już wówczas mogłam zwrócić się z pełnym zaufa-
niem, a Pan, nie wystawiając rachunków, tak wielkodusznie
mi pomógł, ja zaś dzisiaj, tu w Wiedniu, nikogo nie mogę
zapytać, chciałabym zapytać Pana, jak się sporządza testa-
ment. Mam parę spraw do uporządkowania, ciągle przecież
żyłam w wielkim nieporządku, ale chyba nadchodzi czas,
w którym i ja muszę doprowadzić się do porządku. Sądzi
311
Pan, że wystarczy spisać ostatnią wolę odręcznie czy też po-
winnam spotkać się z Panem, czy...
Drogi Panie Doktorze Richter,
piszę do Pana w panicznym strachu i szalonym pośpie-
chu, bo... piszę do Pana w panicznym strachu, chciałabym
jeszcze uporządkować parę spraw, o niewielkim zakresie,
dotyczą one tylko moich papierów, nielicznych przedmio-
tów, do których jednak jestem bardzo przywiązana, i nie
chciałabym, żeby one, te przedmioty, dostały się w obce
ręce. Ja niestety nie umiem sobie poradzić, mogę jednak
Panu powiedzieć, że wszystko sobie bardzo dokładnie ob-
myśliłam. Ponieważ nie mam żadnych krewnych, życzę
sobie (czy to już jest prawomocne?), by sześcian z niebie-
skiego szkła, a zwłaszcza mała filiżanka do kawy z zielonym
szlaczkiem i stary chiński talizman, który przedstawia po
prostu niebo, ziemię i księżyc, przypadły komuś na zawsze.
Potem podam jego nazwisko. Papiery natomiast, a na tyle
zna Pan zapewne moje nieznośne położenie... Od kilku dni
nic nie jadłam, nie mogę już jeść ani spać, nie chodzi też
o pieniądze, gdyż nie mam ich wcale, jestem w Wiedniu cał-
kowicie izolowana, oddzielona od reszty świata, w którym
zarabia się pieniądze i jada, a ponieważ moje położenie jest
Panu być może...
Wielce Szanowny i Drogi Panie Doktorze Richter,
nikt nie będzie wiedział lepiej od Pana, że jestem zmu-
szona, przez różne okoliczności, do sporządzenia testamen-
tu. Testamenty, cmentarze, ostatnie wole w każdym wypad-
ku, od dawien dawna, przejmowały mnie największą zgrozą,
312
nikt chyba nie potrzebuje testamentów. Mimo to zwracam
się dzisiaj do Pana, ponieważ Pan, jako prawnik, zdoła może
zrozumieć moje niewyjaśnione, a kto wie, czy w ogóle dające
się wyjaśnić, położenie i doprowadzić do porządku, którego
ogromnie pragnę. Wszystkie moje osobiste, moje najbar-
dziej prywatne rzeczy należy przekazać osobie, której na-
zwisko załączam na osobnej kartce. Staje przede mną inny
problem, dotyczący papierów. Nie są to niezapisane papie-
ry, to papiery bez wartości, papierów wartościowych nigdy
nie posiadałam. Mimo to jest sprawą bardzo dla mnie
ważną, żeby moje papiery zostały przekazane tylko panu
Malinie, którego Pan, o ile wiem, widział kiedyś w czasie
jakże krótkiego pobytu w Wiedniu. Ale nie przypominam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]