[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Oliver lodowatym tonem.
- Panie Brandon, lepiej będzie, jeśli omówimy to na
osobności...
- Zadałem pani pytanie, panno de Coverdale. Widziała
pani pana Wymingtona w Steep Abbot albo gdzieś w okolicy?
Helen westchnęła, wiedząc, pełna bolesnych przeczuć, ze
musi powiedzieć mu prawdę.
- Tak, umówiłam się z nim... w piątek po południu w
Abbot Giles.
- Umówiła się pani - powtórzyła Gillian z
niedowierzaniem. - Nic nie rozumiem. Dlaczego pani to
zrobiła?
- Mo\e zanim pani na to odpowie, otworzy pani
paczuszkę i zobaczy, co pan Wymington pani przesłał -
poradził Oliver.
Helen odwinęła papier dr\ącymi palcami i, ku swemu
zdziwieniu, ujrzała jedną ze swych nowych rękawiczek z
kozlej skóry.
- To pani rękawiczka, panno de Coverdale! -
wykrzyknęła Gillian. - Parę razy widziałam, jak ją pani nosiła.
Helen wpatrywała się w ten kawałek skórki, zupełnie
zbita z tropu. Z pewnością była to jej rękawiczka, lecz jak pan
Wymington wszedł w jej posiadanie? Nie zostawiła jej w
domu tego popołudnia, gdy poszła wraz z Gillian na spotkanie
w domku wuja Wymingtona, nie zdejmowała jej te\, gdy
spotkała się z nim w Abbot Giles.
- Jest bardzo podobna, przyznaję, ale nie mogę mieć
pewności, \e to ta sama.
Oliver podniósł rękawiczkę i ją obejrzał.
- Skąd pani ma te rękawiczki, panno de Coverdale?
- Przysłała mi je serdeczna przyjaciółka.
- Z Londynu?
- Tak.
Oliver skinął głową.
- Znam pracownię, w której je wyrabiają. Robota jest
bardzo wykwintna i nie jest to tani wyrób. Takich rękawiczek
nie kupi się na prowincji. Muszę przyjąć, \e nale\ą do pani.
- Pan Wymington w \aden sposób nie mógł wejść w jej
posiadanie.
- Dlaczego nie? Miała je pani ze sobą, gdy się pani z
nim spotkała w Abbot Giles?
- Tak, ale ich nie zdejmowałam. I nie mogłam ich
zostawić w powozie pana Wymingtona, poniewa\ w ogóle do
niego nie wsiadłam.
- Dlaczego więc powiedział, \e pani w nim była? -
zapytała Gillian.
Głowiąc się nad sensowną i prawdopodobną
odpowiedzią, Helen mogła tylko ze zdziwieniem potrząsnąć
głową. Coś jej mówiło, \e Wymington to sobie zaplanował.
Chciał ją upokorzyć przed Gillian. Pragnął ją
skompromitować, zrobić z niej kłamczuchę, i udało mu się to
a\ za dobrze.
- Wracaj do szkoły z panną Brookwell i czekaj tam na
mnie, Gillian - rzekł nagle Oliver.
- Ale\, Oliverze...
- Zrób, jak powiadam, dziecko. Chcę porozmawiać z
panną de Coverdale na osobności.
Gillian wyglądała na bardzo nieszczęśliwą i mocno
zmieszaną, gdy odwróciła się i z wolna odeszła. Oliver
odczekał, a\ znajdzie się poza zasięgiem słuchu, po czym
odwrócił się do Helen.
- A teraz, panno de Coverdale, mo\e mi pani
wytłumaczyć, o co w tym wszystkim chodzi? - zapytał.
- Doprawdy, sir, nie mam pojęcia...
- Proszę, niech mnie pani nie uwa\a za głupca, panno
de Coverdale. - Twarz Olivera przybrała ponury wyraz.
- Nie jest wa\ne, czy to rzeczywiście pani rękawiczka.
Rzecz w tym, \e skontaktowała się pani w Sidneyem
Wymingtonem i wolała mi o tym nie mówić.
- Ale mogę to wyjaśnić...
- Proszę zatem to zrobić - rzekł ostrym tonem Oliver. -
Skoro umówiła się pani z Wymingtonem, zakładam, \e wie
pani, jak on wygląda. Czy to oznacza, \e miała pani okazję
widzieć się z nim przed spotkaniem w piątek popołudniu w
Abbot Giles?
Helen z niechęcią skinęła głową.
- Owszem, ale...
- Czy Gillian była z panią?
Helen nie miała odwagi powiedzieć mu, \e zabrała
Gillian na spotkanie z Wymingtonem do Abbot Quincey.
Musiałaby mu wyjaśnić, dlaczego to zrobiła. Przyszło jej do
głowy, \e przecie\ mo\e wyjawić mu szczegóły ich
przypadkowego spotkania na drodze. Za to nie będzie jej
winić.
- Owszem, była. Pan Wymington spotkał nas
przypadkowo, gdy wracałyśmy z kościoła.
- Czy nie wydaje się pani podejrzane, \e pan
Wymington znalazł się na terenie tego hrabstwa, i to w
pobli\u szkoły pani Guarding?
- Oczywiście, \e wydaje mi się to podejrzane.
- A jednak postanowiła pani zobaczyć się z nim raz
jeszcze w Abbot Giles?
- Nie, niezupełnie.
- Niezupełnie?
Helen przymknęła oczy. Miała wra\enie, \e z ka\dym
słowem coraz bardziej się pogrą\a.
- Postanowiłam spotkać się z nim znowu... po tym, jak
widziałam się z nim w domku jego wuja w Abbot Quincey.
Zapanowało milczenie, które przerwał wybuch gniewu
Olivera.
- Spotkała się pani w zaciszu domu jego krewnego?!
- Panie Brandon, zapewniam pana...
- Chcę tylko jednego zapewnienia, panno de
Coverdale, \e Gillian nie towarzyszyła pani na tej wizycie.
- Obawiam się, \e doprawdy musi mi pan pozwolić się
wytłumaczyć...
- Do diabła, kobieto, odpowiedz na moje pytanie! Czy
Gillian poszła z panią, gdy udała się pani na spotkanie z
Wymingtonem?!
Helen skuliła się, widząc, \e Olivera rozsadza wściekłość.
- Tak, ale gdyby pozwolił mi pan wyjaśnić...
- Nie! Nie chcę tego słuchać! Powiedziałem chyba
bardzo wyraznie, \e zabraniam Gillian wszelkich kontaktów z
tym osobnikiem, a tymczasem dzisiaj dowiaduję się, \e nie
tylko się pani z nim widywała, ale dopuściła do tego, by
Gillian się z nim spotkała. To mnie nie zadowala, panno de
Coverdale. Jak mi Bóg miły, w najmniejszym stopniu!
Niebawem Oliver szarpnięciem zatrzymał konie przed
szkołą pani Guarding.
- Czy przeło\ona wróciła z kościoła? - zapytał młodego
chłopca, który przybiegł, by potrzymać lejce.
- Tak, sir. Przed paroma minutami.
- To dobrze. - Rzucił chłopcu lejce i kazał mu je
trzymać a\ do swego powrotu, a potem, przeskakując po dwa
stopnie ganku naraz, gwałtownie otworzył frontowe drzwi i
szybkim krokiem udał się do gabinetu dyrektorki. Zapukał i,
nie czekając na zezwolenie, wszedł do środka.
- Pani Guarding, przyszedłem wyrazić swe najwy\sze
niezadowolenie z pani oraz zatrudnionej tu nauczycielki -
wybuchnął.
Powitalny uśmiech, który pojawił się na twarzy
dyrektorki, zgasł w ciągu paru sekund.
- Panie Brandon, có\ takiego się stało?
- Tylko to, czemu usiłowałem zapobiec, ostrzegając
panią przed taką mo\liwością.
- Czy zechciałby pan usiąść?
- Jestem zbyt zdenerwowany, by siadać, szanowna
pani. - Oliver zaczął nerwowo krą\yć po pokoju. - Właśnie się
dowiedziałem, \e moja wychowanka widziała się z panem
Wymingtonem, a panna de Coverdale brała udział w tym
spotkaniu, a niewykluczone, \e je zaaran\owała.
- Panna de Coverdale? - Niedowierzanie na twarzy
dyrektorki było wyraznie widoczne. - To chyba jakaś
pomyłka. Nie wierzę, \e Helen mogła zrobić coś podobnego.
- Z przykrością muszę panią poinformować, \e jednak
zrobiła. Właśnie się dowiedziałem o tej całej nad wyraz
przykrej historii. Chciałem zabrać Gillian i pannę de
Coverdale na przeja\d\kę, ale gdy z nimi rozmawiałem, jedna
z uczennic przekazała pannie de Coverdale przesyłkę.
Okazało się, \e to rękawiczka, którą zostawiła w powozie
pana Wymingtona.
Pani Guarding westchnęła cicho, po czym oparła się o
brzeg biurka.
- Jest pan pewien, \e to jej rękawiczka? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •