[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dycze. Nie ma umiaru, myślała Mali, wciąż nie mogąc się przyjedzie do domu na święta. Bardzo na to liczyli, jednak
nadziwić, jak zmienny potrafi być Johan. Synowi okazywał Margrethe przysłała list, w którym napisała, że rodzina,
anielską cierpliwość, troskę i dobroć. Dlaczego wobec niej u której pracuje, urządza tyle przyjęć świątecznych, że jej
nie potrafił być inny? Może dlatego, że Mały Sivert zawsze chlebodawczyni poprosiła, aby została na ten czas. Obieca
odwzajemniał się mu uśmiechem i radością? Może rzeczy- ła dodatkową zapłatę. Poza tym zimą drogi są zasypane
wiście jest prawdą, że miłość rodzi miłość, a nienawiść nie i podróż się ciągnie, więc pewnie niedługo bym mogła zo
nawiść. Jeśli tak, to ona także ponosi winę za to, że ich wza stać w domu", pisała Margrethe i obiecała, że nadrobią to,
jemne stosunki z Johanem nie układają się najlepiej. kiedy wróci do domu latem.
Szczerze mówiąc, nigdy nie odpłaca mu uśmiechem i cie
- Taką miałam nadzieję, że przyjedzie do domu na świę
płem, a już na pewno nie miłością. Zapędziliśmy się w śle
ta - mówiła mama strapiona, ściskając w dłoniach list.
pą uliczkę, myślała. %7ładnemu z nas nie jest z tym dobrze,
- Margrethe na pewno też by tego bardzo chciała - próbo
ale żadne nie potrafi przerwać tej nieznośnej sytuacji.
wała ją pocieszyć Mali. - Ale to naprawdę długa droga, prze
Zresztą po zastanowieniu Mali ze smutkiem stwierdziła, że
cież wszyscy to wiemy. A do lata czas szybko minie, mamo.
wcale nie dąży do zgody, bo nie potrafiłaby wybaczyć Joha-
- Mnie się to wszystko wydaje jakieś dziwne - żaliła się
nowi zaznanych od niego upokorzeń.
mama. - Margrethe jeszcze nigdy nie spędzała wigilii poza
Mały Sivert jeszcze nie chodził, ale raczkował po mi domem. A kiedy wyjeżdżała, zaklinała się na wszystkie
strzowsku. Mieli pełne ręce roboty, by upilnować, aby nie świętości, że spotkamy się na Boże Narodzenie. Martwię
przewrócił choinki, nie zniszczył gwiazdkowych ozdób albo się, czy wszystko u niej dobrze.
nie ściągnął obrusu ze stołu. Dobry nastrój utrzymał się na Mali objęła mamę i zachowała przezornie dla siebie, że
wet wtedy, gdy już położyli dziecko spać, przynajmniej na dręczyły ją takie same obawy.
pozór. -Możesz być całkowicie pewna, mamo, że Margrethe
Po wigilii babcia wcześniej chciała wrócić do siebie niż sobie radzi - odparła ze spokojem. - Gdyby coś jej dolega
w ubiegłych latach, więc Mali ją odprowadziła. Coraz czę ło, z pewnością wróciłaby do domu. Wie przecież, że ma
ściej nachodziły ją złe przeczucia, że babcia nie pozostanie w tobie oparcie, tak samo jak my wszyscy - dodała Mali
już długo pośród nich. Nic jednak nie mówiła, podobnie i poklepała mamę po plecach.
zresztą jak inni. Nawet kiedy babcia zrezygnowała z udzia
- Skoro tak mówisz...
łu w tradycyjnych świątecznych wizytach, usprawiedliwia
Ale Mali wiedziała, że święta bez Margrethe nie będą ta
jąc się, że nie ma siły i że jest już po prostu za stara na ta
kie jak zwykle.
kie rozrywki, nikt tego nie komentował.
W tym roku zrezygnowano z tradycyjnych przyjęć w okresie
Mali wybrała się do Buvika na kilka tygodni przed Bożym świątecznym, ponieważ cztery dni po Bożym Narodzeniu
Narodzeniem. Wiozła ze sobą prezenty i kosz świątecznych w Innstad miał się odbyć ślub, na który zaproszeni zostali
spojrzałby dwa razy. Jemu bardziej podobały się takie jak
mieszkańcy okolicznych dworów. Bengt Innstad prowadził
Margrethe, myślała Mali, czując tęsknotę i niepokój na
do ołtarza Eline Viken. Mali siedziała w kościelnej ławce
wspomnienie młodszej siostry, która była zupełnie sama
i przyglądała się młodej parze. Nie widziała Bengta od tam
w Trondheim. Jemu podobały się urodziwe młode dziew
tego letniego dnia na górskim pastwisku i gdy go ujrzała,
czyny o wesołym spojrzeniu, tryskające życiem. Podobne do
poczuła w sercu jakiś dziwny niepokój, jakby przeczucie,
huldry...
a może niejasne wspomnienie czegoś, co powinna pamiętać,
a co całkiem jej uleciało. Eline w niczym nie przypominała huldry, o nie!
Mali siedziała w ławce kościelnej i wspominała, jaka
Myślała o Margrethe, która najwyrazniej była nim wów
rozpromieniona była Margrethe, kiedy przyjechała latem
czas oczarowana.
do Stornes. Przypominała pąk, który dopiero miał rozkwit
Jak wszystkie kobiety, pomyślała Mali, uśmiechając się
nąć i stać się najpiękniejszą różą. Nawet Johan posyłał jej
lekko. Bengt już taki był, że kobiety lgnęły do niego jak
przeciągłe spojrzenia. Krążył wokół młodej dziewczyny ni
muchy do miodu. Stał przy ołtarzu w śnieżnobiałej koszuli
czym pszczoła wokół spodka z cukrem, stary pryk, choć
z kołnierzykiem i w eleganckim ciemnym garniturze, nie
oczywiście nic nie uszczknął. A może jednak? Margrethe by
wyglądał jednak na szczęśliwego. Może nie był jeszcze go
ła jakaś inna w te dni przed sianokosami w górach. Unikała
tów wiązać się z jedną kobietą? Wszyscy wiedzieli, jak bar
[ Pobierz całość w formacie PDF ]