[ Pobierz całość w formacie PDF ]
go i przytrzymując, a wówczas na jego czole i barkach zalśniła warstewka
potu. Z sykiem wciągnął powietrze.
Co jest po dziewięć?
Niezdolny dłużej stawiać oporu, zaczął się w niej poruszać. Otoczyła go
ciasno nogami, głowa opadła jej na bok. Na jej twarzy malowała się czysta
rozkosz.
Och, Devlin, tak za tobą tęskniłam...
Pocałował ją głęboko, namiętnie. O, tak, on również za nią tęsknił.
Ogromnie.
Był już niemal na szczycie, resztką przytomności umysłu chłonął jej
namiętne odpowiedzi.
Powiedz to jeszcze raz wyszeptał w jej ucho.
Powiedz, że za mną tęskniłaś. %7łe chcesz jeszcze więcej.
Powiedziała, ale nie słowami.
Wtem wydała chrapliwy jęk i przytrzymawszy go mocniej nogami, cała
zesztywniała. Z sercem tłukącym się w piersi ujął jej pośladki i przywarł do
niej, jakby walczył o życie.
W głębi jego krtani zrodził się zdławiony krzyk. Po sekundzie wzleciał w
miękki czarny kosmos, z którego nie chciał wracać.
Póznym popołudniem wrócili do bungalowu. Eden promieniała
szczęściem.
Na zachodzie olbrzymia kula słońca chowała się za płonący horyzont,
omywając krwawym blaskiem piasek i migotliwą powierzchnię spokojnego
morza. Powietrze wypełniał koncert świerszczy. Objęci, weszli po schodach na
werandę.
65
R
cL
T
Tuląc się do Devlina, pomyślała, że ten dzień pochodzi z jej marzeń i
snów. Porzuciła już wszelką nadzieję, że jeszcze zazna rozkoszy w jego ramio-
nach. Gdybyż magia trwała wiecznie, gdyby zawsze miała skrzydła u ramion...
Było to, rzecz jasna, niemożliwe.
Bierz tyle, ile możesz, i bądz za to wdzięczna.
Przystanęła na werandzie i skradła mu całusa.
Przebiorę się do kolacji. Powiodła czubkiem palca po jego
owłosionym torsie. Może nalejesz nam wina?
Nie potrzebujesz więcej alkoholu odparł.
Przemyślała jego odpowiedz.
Tianne napisała, że nektar jest bezalkoholowy. Zwietnie się czuję. I
mam ochotę na wino.
Gdy przeszli do pokoju dziennego, poklepał ją po pośladku.
Mam co do tego wątpliwości.
Czy chodziło mu o wyprawę na klif i zdjęcie stanika?
Uważasz, że zrobiłam to pod wpływem alkoholu?
Postawił kosz piknikowy obok rzezby ibisa i wzruszył ramionami.
To jedyne wytłumaczenie.
Ach, więc jeśli ty robisz coś niezwykłego, zaspokajasz ducha przygody,
ja natomiast muszę być wtedy pijana.
Przyznaj, że nie lubisz przygód odparł z uśmiechem.
Przecież tu z tobą przyjechałam.
Bo nie miałaś wyboru. Musnął wargami jej skroń. Przepraszam za
te słowa.
Nie obraziła się, przeciwnie, nadal z rozkoszą obserwowała jego zgrabną
sylwetkę, gdy podchodził do okna.
66
R
cL
T
Masz rację, nie miałam. Mogłam stawić czoła moim demonom, tobie,
albo skazać się na emocjonalny czyściec.
To brzmi poważnie rzekł, nachylając się nad barkiem z alkoholami.
Chodzi mi o to, że być może nie zestarzejemy się razem, lecz z
pewnością jest między nami chemia. Doprowadziłam do końca to, co
zaczęliśmy wczoraj.
Proste.
Chciała być z nim szczera, nawet jeśli odzierało to ich przygodę z
tajemniczości.
Przykucnął, wybierając wino z niższych półek.
Zatem jeśli chodzi o ciebie, nasz wyjazd ma wyłącznie podtekst
seksualny?
Wybieranie wina trwało wyjątkowo długo. Pewnie chciał przed nią ukryć
ulgę i radość.
Chciałam się dobrze zabawić wyjaśniła.
Przepędzić demony przeszłości. Raz na zawsze.
Nie ma sensu udawać, że chodzi tu o coś więcej.
Wciąż odwrócony do niej plecami, wstał i postawił wybrane wino na
kuchennym blacie. Milcząc, otworzył je korkociągiem. Zimny dreszcz
przeszedł jej po plecach.
Może trochę przesadziła. Męskość nakazywała mu elegancko
przedstawić prostą kwestię skutecznego uwiedzenia. Ona jednak była zbyt
dumna, by pozwolić mu myśleć, że nie przejrzała jego gry. Ten weekend był
po prostu romantyczną przygodą.
Jej dalszy ciąg nie został przewidziany. Jeśli jej szczerość uraziła
Devlina, naprawi szkodę szczodrymi pochlebstwami.
67
R
cL
T
Denerwowałam się przed naszym spotkaniem w sprawie Sabriny i
Nate'a oznajmiła, podchodząc doń bliżej. Trzęsłam się cała, obserwując cię
podczas sceny przed restauracją. Udawałam, że czytam menu, lecz w istocie
kołatało mi w głowie jedno słowo. Wiesz jakie?
Domyślam się. Nalał wino do kieliszków.
Nic dziwnego, że byłam niespokojna. Nadal ciągnęło mnie do ciebie,
tkwiłam w przeszłości. Musiałam się z tobą spotkać ostatni raz. Szeptem
dodała: Było mi przykro, gdy ze sobą zerwaliśmy.
Nie patrząc na nią, odstawił butelkę.
Masz na myśli czas, gdy przestałaś odbierać moje telefony.
Drgnęła. Nie chciała się uskarżać. Postanowiła dokończyć innym tonem.
Ale to należy do przeszłości zaszczebiotała. I choć nadal wątpię w
szczere intencje Nate'a wobec Sabriny, cieszę się, że poznałam twoją drugą
stronę.
Niby jaką? spytał, zerkając na nią przelotnie.
Osoby, która potrafi kogoś wesprzeć, nie zaś odwrócić się i odejść w
swoją stronę.
Czy myślisz, że taki właśnie jestem? W jego głosie zabrzmiał twardy
ton.
Serce jej się ścisnęło, mimo to posłała mu kpiący uśmieszek.
Samoświadomość nie jest twoją mocną stroną.
Poczuła, że ta rozmowa zmierza w złym kierunku. Powinni jak
najszybciej wrócić do nastroju beztroskiej zabawy, który dzielili przy
wodospadzie. Mieli przed sobą jeszcze jeden piękny dzień i dwie ekscytujące
[ Pobierz całość w formacie PDF ]