[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Powinniśmy zaprosić twojego ojca - podsunął. - Twoich braci
też.
- To byłoby miłe. Podobałoby im się.
Odstawiła pudło z kosmetykami na jego toaletkę, a szpilki do
szafy. Aaron usiadł na brzegu łóżka i przyglądał jej się.
-Może jutro?
- Co jutro?
- Zaprosimy twojego ojca i braci. W ten weekend Danny jest u
mnie. Przedstawilibyśmy ich sobie.
- Cieszę się na spotkanie z Dannym. - Przerwała na chwilę,
myśląc, jak miły jest synek Aarona. - Będzie jedynym dzieckiem w
mojej rodzinie.
Wszyscy jej bracia byli rozwiedzeni, ale żaden nie miał dzieci.
Aaron odgarnął włosy z twarzy. Miał na sobie znoszone ubranie
i ciężkie buty. Wyglądał tak nieokrzesanie jak jej bracia-robotnicy.
- Będzie więcej - mruknął.
- Więcej czego?
- Dzieci. - Uśmiechnął się do niej łobuzersko. - Kiedy zajdziesz
ze mną w ciążę.
Coś się jej skręciło w środku.
108
RS
- Jest za wcześnie. Nie możemy... nie teraz... nie...
- Co nie? Nie zanim sprawdzimy, czy nam się uda? Już ci
mówiłem, Tai, nie pozwolę ci odejść. Jesteś ze mną na zawsze.
Chciała mieć z nim dzieci, nosić je pod sercem. Ale
potrzebowała więcej czasu.
- Będziesz dobrą mamą - dodał.
- Dziękuję. Ale to nie oznacza, że jestem gotowa. Znów
przechylił głowę.
- Czy twoja mama była dobra? Czuła ucisk w gardle.
- Tak, bardzo.
- Opowiedz mi o niej, Tai. Udała, że jest bardzo zajęta.
- Teraz? Kiedy jestem w samym środku rozpakowywania się?
- Już niewiele zostało do zrobienia, a przyniosłaś album ze
zdjęciami. - Wskazał na plastikowe pudło w szafie. - To on jest w
środku, prawda?
Talia skinęła głową. Wiedziała, że ukrywanie uczuć przed nim,
udawanie, że część jej nie umarła razem z matką, jest głupie.
- To pokaż mi go. Podziel się ze mną swoim dzieciństwem.
Zgodziła się. Wyszli na patio na dachu, skąd roztaczał się
wspaniały widok na miasto. Usiedli przy wyłożonym kafelkami stole,
koło paleniska używanego w zimie. Talia otworzyła wieko pudła i
wyjęła album zawierający fotografie jej matki. Otworzyła go na
pierwszej stronie.
- Mam niewiele jej zdjęć. Większość zatrzymał tata.
- Czy to ona? - spytał Aaron.
-Tak.
109
RS
Talia spojrzała na zdjęcie. Jej matka była blondynką o długich,
prostych włosach i ciemnych oczach. Miała na sobie czarną sukienkę.
- Była piękna. - Podniósł wzrok. - Wytworna. Jak ty.
- Kiedy dorastałam, chciałam być taka jak ona. Zazwyczaj
obserwowałam ją przygotowującą się do pracy, malującą się,
sprawdzającą w lustrze, jak wygląda.
- To wtedy stałaś się tą femme fatale. Nie spodziewałem się.
Odwróciła stronę.
- Gayle Gibson śpiewała w nocnych klubach. Przyglądał się
następnemu zdjęciu przedstawiającemu kobietę jeszcze bardziej
elegancką niż na poprzednich fotografiach.
- To w ten sposób twój tata ją poznał? Zobaczył ją w klubie?
- Nie. - Talia uśmiechnęła się lekko. - Kiedy się zeszli, była
farmerską córką z Iowa marzącą o Hollywood. Mój tata zabrał ją do
Los Angeles.
Aaron też się uśmiechnął.
- Przed czy po ucieczce?
- Po. Wynajęli mieszkanie na Franklin Avenue, on dostał pracę
jako hydraulik, taką samą, jaką wykonywał w Iowa.
- Czyli przeprowadzili się do Kalifornii i mieli czworo dzieci w
czasie, gdy ona pracowała nad swoją karierą?
- Tak, ale zawsze miała dla nas czas. Pakowała nasze drugie
śniadania, wyprawiała nas do szkoły i pomagała nam w lekcjach,
zanim się wystroiła i wyszła do pracy.
Wpatrywał się w jej oczy, jakby chciał jej zajrzeć w duszę.
- Przykro mi, że ją straciłaś, Tai.
110
RS
Miała ochotę się rozpłakać, ale nie potrafiła się przy nim tak
załamać.
-Miałam dwanaście lat, kiedy umarła. Chuda, niezgrabna
dziewczyna, która została z trzema nieokrzesanymi braćmi i ojcem
opłakującym miłość swojego życia.
- Czy ojciec wiedział, że chorowała na serce, czy stało się to
nagle?
- To było nagle, niespodziewanie. - Przerwała i wzięła głęboki
wdech. Przypomniała sobie zapach jaśminowych perfum, których
używała matka. - Pochowaliśmy ją w białej trumnie, w białej sukni.
Musnął jej dłoń.
- Powinniśmy zebrać fotografie naszych rodziców. Stare zdjęcia.
Stare wspomnienia. Rodzina jest ważna.
- Chciałabym, żeby to nic nie znaczyło.
- To ze względu na powód, dla którego się z tobą ożeniłem?
-Tak.
Odwróciła się, by popatrzeć na miasto, zobaczyć inne dachy,
inne domy śródmieścia.
- Wyszłaś za mnie z tego samego powodu - przypomniał.
- Wiem. - Popatrzyła na niego ponownie, myśląc, jak bardzo boli
kochanie go. - Ale powinniśmy się pobrać z miłości. Tak jak nasi
rodzice.
Aaron nie odpowiedział. Milczał. Ale wyciągnął rękę i ujął jej
dłoń.
Sprawiając jej jeszcze więcej bólu.
111
RS
ROZDZIAA JEDENASTY
Kiedy Talia się cofnęła, Aaron nie chciał jej na to pozwolić.
Lecz odrzuciła jego uczucie.
- Co jest? - spytał.
- Nic - odparła.
- Daj spokój. Co się dzieje?
- Nie chcę o tym mówić. - Delikatny powiew zburzył jej włosy.
Kiedy się odwróciła, dotknął jej ramienia i poczuł w niej
napięcie.
- Nie odrzucaj mnie.
- Dlaczego? Dlaczego to ma znaczenie? - Zwróciła się ku niemu
z oczami, tymi zniewalającymi oczami, pełnymi bólu. Nagle Aaron
poznał odpowiedz.
-To się wydarzyło, prawda, Tai? Zakochałaś się we mnie?
- Tak. W noc naszego ślubu. - Wypowiadała słowa z trudem. -
Ale walczyłam cały czas.
Chciał triumfować, powiedzieć a nie mówiłem?", ale jej
wyznanie go przytłoczyło. Bo przeszłość powróciła. Nie te złe
wspomnienia, tylko dobre. Obrazy, które tylko kochankowie mogą
dzielić.
- Rozumiem - powiedział, wyciągając rękę, by jej ponownie
dotknąć.
- Jak możesz? - Odepchnęła go. - Skąd możesz wiedzieć, przez
co przechodzę?
112
RS
Podeszła do barierki otaczającej patio.
- Nie powinieneś był mi się oświadczać w taki sposób. Dopadło
go poczucie winy i ścisnęło mocno niczym pętla, jednak bronił
swojego postępowania.
- To ty zaszczepiłaś mi ideę zemsty. To ty pierwsza o niej
wspomniałaś. Spałaś ze mną dla zemsty za wszystko.
- To nie to samo co małżeństwo. Powinnam być mądrzejsza.
Serce waliło mu jak oszalałe. Sprawiała mu ból, głęboko, jak
zawsze.
- Nie mów tak. Nie mów, że nie powinniśmy być razem.
- Dlaczego ma być istotne, czy jesteśmy razem? Jeśli oboje się
nawzajem nie kochamy, to w czym rzecz?
Walczył o oddech.
- Daj mi szansę, Tai.
- Jak? Dlaczego?
Nie odpowiedział. Milczenie zaległo pomiędzy nimi jak cień, jak
wspomnienia krzyczące mu w głowie: dzień, w którym się spotkali,
kiedy pocałowali się po raz pierwszy, uśmiechali się, śmiali, kochali
się mocno. Pamiętał każdy szczegół, każdy telefon w środku nocy,
każdą chwilę, w której tęsknił do jej głosu.
- Bo myślę, że mnie też to spotkało - wyznał w końcu. Teraz,
pomyślał. Właśnie w tej chwili. Jak nić łącząca z przeszłością, tętnica,
która nie powinna krwawić.
- To nie jest zabawne, Aaron.
- Czy wyglądam, jakbym się starał być zabawny? - Balansował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]