[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to przeżywamy i stajemy się silniejsi.
- To prawda.
Właśnie skończyła pić kawę, gdy otworzyły się drzwi i do pokoju
wpadł Jared Cameron. Był nieogolony i miał zaczerwienione oczy.
Wyglądał na zmęczonego i zdenerwowanego. Nie uśmiechał się.
- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? Dlaczego Tony nie zadzwonił?
Byłaś ich celem z mojego powodu.
Czuła się niepewnie w jego towarzystwie po tym, co zaszło. Nie była
w stanie spojrzeć mu w oczy.
- Nie sądziliśmy, że cię to zainteresuje.
Zaklął.
- Szef policji powiedział, że porywacze śledzili Max aż do księgarni.
Ja jej tam do ciebie nie posyłałem!
107
RS
W końcu spojrzała na niego smutnymi oczami. -I podrobiła twój
podpis na czeku? Zamilkł. Poczuła się odrobinę lepiej, ale niezupełnie.
Sięgnęła po kopertę do szuflady i rzuciła mu do nóg.
- Lepiej zabierz to z powrotem - prychnęła. - Ja nie przyjmuję
łapówek.
Otworzył kopertę, a kiedy zobaczył jej zawartość, jego policzki
nabrały krwistego koloru.
- Przeklęta Max - powiedział pod nosem.
- I nie przewiduję usunięcia - oświadczyła gwałtownie. - Nie masz
najmniejszego prawa zmuszać mnie, żebym narażała swoją duszę.
Patrzył na nią, jakby nie rozumiał, o co jej chodzi, aż w końcu doszło
do niego, i odezwał się:
- Nie chcę innego dziecka.
- To dlaczego się nie powstrzymałeś? - odpaliła.
Zaczerwienił się jeszcze bardziej.
- Nie miałem zamiaru posunąć się tak daleko, przysięgam. - Nie za
bardzo, ale trochę pomogło. - Myślałem, że jesteś starsza - dodał ciężko. -
Mój Boże! - Wsadził ręce do kieszeni. - Wyrzuciłem Max.
- Nie dziwię się.
- Który z tych zatrzymanych cię zranił? - spytał nagle. Znów
powtórzyła swoją opowieść.
- Gdyby Max się nie wtrąciła, nigdy by na ciebie nie wpadli.
Myślałem, że ją uduszę.
- Nie powiedziała ci o czeku, jak przypuszczam?
- Nie - odparł oschle. - Gdyby powiedziała, już by nie pracowała.
Jestem niebezpiecznym przeciwnikiem.
108
RS
O tym Sara już wiedziała z własnego doświadczenia.
- Myślałam, że jesteś niezle zarabiającym właścicielem rancza -
powiedziała powoli - a z tego magazynu dowiedziałam się o spółce
naftowej.
- Jakiego magazynu?
- Max mi go przyniosła - rzuciła. - Byłeś na okładce.
- Robi się coraz ciekawiej - wycedził przez zęby. Do pokoju wszedł
Tony.
- Jak się tu dostałeś? - spytał z wściekłością.
- Frontowymi drzwiami! Powinieneś był do mnie zadzwonić!
- Nie za dużo wymagasz?
Jared spoglądał to na zaciętą twarz Tony'ego, to na twarz Sary.
- Nie wpływa to dobrze na twoją reputację, że Tony siedzi tutaj dzień
i noc.
- Widzisz - zwróciła się do Tony'ego. - On też ma robaczywe myśli.
- Nie mam! - zaprzeczył Jared. - Tylko nie chcę, żeby o tobie
plotkowali.
- To nie słuchaj plotek - poradziła. - To jest małe miasteczko, w
którym niewiele się dzieje i plotki trzymają nas przy życiu.
Jared jakby zapadał się w siebie, patrząc na Sarę. Zerknął na
Tony'ego.
- Czy mógłbyś nas zostawić na chwilę?
Gdyby tego zażądał, Tony by się nie ruszył, ale trudno odmówić
prośbie.
- Będę w kuchni, Saro.
Jared wepchnął ręce w kieszenie jeszcze głębiej.
109
RS
- Kiedy będziesz wiedziała na pewno?
- Doktor Coltrain mówi, że teraz jest za wcześnie, żeby coś
powiedzieć. Za jakieś dwa, trzy tygodnie.
- Cholerne szczęście - zaklął przez zaciśnięte zęby.
- Możesz sobie przeklinać, ile chcesz, ale to wszystko twoja wina.
Jego spojrzenie było smutne i pełne winy. Była taka młoda.
- Wiem o tym, Saro - wyszeptał. - Tylko to nic nie pomaga. Nie
zrobiłaś nic złego poza tym, że mi zaufałaś. To był błąd. Nie miałem do
czynienia z kobietami w ciągu ostatnich miesięcy, więc się zagapiłem.
Przepraszam, jeżeli to coś pomoże.
Trochę pomogło, ale za pózno już było na jakieś przepraszanie.
- Nikt się nigdy tak do mnie nie dobierał - wyznała, nie patrząc na
niego. - Myślałam, że chcesz mnie tylko pocałować.
- Chciałem. Ale pocałunki doprowadziły dalej. Myślałem, że jesteś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]