[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miejscu możliwie najdogodniejszym zatoczył warowny obóz, a chociaż ten sam
przez się nie był wielki, gdyż zaledwie dla siedmiu tysięcy ludzi i w dodatku bez
taborów, mimo to, o ile tylko to było możliwe, pomniejszył go przez zwężenie ulic,
a to w tym celu, by popadł w jak największą wzgardę u nieprzyjaciół.
Równocześnie przez rozesłanych na wszystkie strony zwiadowców badał, jakimi
przejściami mógłby jak najdogodniej przekroczyć dolinę.
50. W tym dniu, poza nieznacznymi utarczkami konnymi nad strumieniem,
obydwie strony trzymały się swoich stanowisk: Gallowie, ponieważ oczekiwali
znaczniejszych sił, które jeszcze nie nadeszły, Cezar, aby rozegrać bitwę z tej
strony doliny przed obozem, jeśli przypadkiem mógłby udawaniem strachu zwabić
nieprzyjaciela na swoje pozycje; a jeśliby nie mógł tego dokonać, to żeby dzięki
wyszukanym przejściom z mniejszym ryzykiem przekroczyć dolinę i strumień. O
pierwszym brzasku nieprzyjacielska konnica podjechała pod nasz obóz i wydała
bitwę naszym jezdzcom. Cezar kazał naszym jezdzcom rozmyślnie ustąpić i
wycofać się do obozu i równocześnie wydał rozkaz umacniania z wszystkich stron
obozu wyższym wałem, barykadować bramy i podczas wykonywania tych robót
bezładnie biegać i stwarzać wrażenie nieopanowanego strachu.
51. Nieprzyjaciele tym wszystkim zachęceni przeprawili swoje siły i na
niekorzystnych pozycjach ustawili się w szyku bojowym, a gdy nasi zostali
ściągnięci z wału, wtedy podeszli bliżej i z wszystkich stron zasypali wewnętrzną
stronę umocnień pociskami a przez rozesłanych dookoła heroldów kazali ogłosić:
każdy, czy Gall czy Rzymianin, gdyby zechciał przejść do nich przed godziną
trzecią, jest to bez ryzyka możliwe; po tym terminie tej możliwości nie będzie". A
przy tym tak naszych lekceważyli, że jedni poczęli gołymi rękoma rozbierać wał, a
drudzy zasypywać rowy, ponieważ im się wydawało, że nie będzie można
przedrzeć się przez bramy zatarasowane darnią, choć w rzeczywistości była dla
pozoru jedna jej warstwa. Wówczas Cezar zrobił wypad z wszystkich bram,
wypuścił konnicę i szybko zmusił nieprzyjaciół do ucieczki, i to tak, że nikt z nich
nawet nie zatrzymał się dla walki i wielką ich liczbę położył trupem, a wszystkich
pozbawił broni.
52. Pościgu za nimi na dalszą odległość obawiał się, ponieważ na
przeszkodzie były lasy i bagna, a także widział, że nie bez małych bynajmniej strat
porzucili oni swoje pozycje, i jeszcze tego samego dnia z wszystkimi swoimi
nienaruszonymi siłami przybył do Cycerona. Z podziwem oglądał zbudowane
przez nieprzyjaciół wieże, szopy oblężnicze i umocnienia; podczas przeglądu
legionu stwierdził, że nawet co dziesiąty żołnierz nie był bez ran. Na podstawie
tego wszystkiego mógł ocenić, z jak poważnym niebezpieczeństwem i z jak
wielkim bohaterstwem prowadzono obronę. Cyceronowi i legionowi udzielił
zasłużonej pochwały; indywidualnie wyróżnił tych centurionów i trybunów
wojskowych, o których wspaniałym bohaterstwie dowiedział się z oceny Cycerona.
Z losem Sabina i Kotty zapoznał się poprzez jeńców. Następnego dnia, na
zwołanym zgromadzeniu przedstawił przebieg wydarzeń, żołnierzy pocieszył i
natchnął otuchą; wykazał, że do owego nieszczęścia doszło z winy i
lekkomyślności legata i że należy je znieść z większym spokojem, gdyż dzięki
łaskawości bogów nieśmiertelnych oraz osobistemu męstwu żołnierzy klęska ta
została pomszczona, a nieprzyjacielowi zabrakło podstaw do długotrwałej radości,
a im do dalszego smutku.
53. Tymczasem wieść o zwycięstwie Cezara z niewiarygodną szybkością
dotarła przez Remów do Labienusa Chociaż obóz zimowy Cycerona znajdował się
w odległości około sześćdziesięciu tysięcy kroków i Cezar dotarł do niego po
dziewiątej godzinie dnia, przed północą u bram obozu rozległy się wołania,
którymi Remowie dawali znać o zwycięstwie i składali Labienusowi gratulacje.
Gdy ta wieść została przekazana Trewerom, Inducjomarus, który zamierzał
zaatakować obóz Labienusa, następnej nocy u ciekł i ściągnął wszystkie siły z
powrotem do kraju Trewe rów. Cezar odesłał Fabiusza razem z legionem na leża
zimowe, sam z trzema legionami postanowił spędzić zimę w trzech obozach
zimowych nie opodal Samarobrywy i zdecydował się pozostać przy wojsku przez
całą zimę , ponieważ w Galii doszło do tak poważnych zaburzeń. Albowiem po
rozejściu się wieści o owej klęsce razem ze śmiercią Sabinusa wszystkie niemal
plemiona radziły nad wojną, rozsyłano gońców i poselstwa na wszystkie strony,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]