[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Francescą. W takiej sytuacji każda rodzina przeżywałaby rozpacz,
jednakże w rodzinie królewskiej tragedia przysporzyła dodatkowych
problemów, których rozwiązanie stawało się coraz bardziej naglące.
Od czasu wypadku król Giorgio znacznie podupadł na zdrowiu.
Prawdę mówiąc, jego zdrowie pogarszało się z dnia na dzień.
Ponieważ był dumnym człowiekiem, nie chciał, by państwem rządził
schorowany starzec. Postanowił abdykować, lecz wcześniej wskazać
72
anula
ous
l
a
and
c
s
swojemu ludowi osobę, która godnie go zastąpi. Mieszkańcy Niroli
wraz ze swoim władcą opłakiwali śmierć następców tronu; już dość
się nacierpieli. Nadszedł czas na zmiany.
Wezwawszy rozsianych po świecie członków rodziny, król
oznajmił, że spośród ich grona zamierza wyłonić nowego władcę,
który będzie przestrzegał surowych norm obowiązujących osoby
zasiadające na nirolijskim tronie.
Przeczesując ręką włosy, Luca próbował sobie wyobrazić siebie
w roli króla.
Kochał swój kraj. Gotów był dla niego umrzeć. Nie były to puste
słowa: od wieków sąsiednią wyspą rządzili władcy Niroli. Po zaciętej
walce stracili nad nią władzę; Mont Avellana ogłosiła się republiką.
Do dziś między oboma państwami istniała ostra rywalizacja. Wulkany
na Niroli wygasły, ale nie wrogość jednych sąsiadów do drugich. Luca
wiedział, że gdyby do czegoś doszło, bez wahania stanąłby w obronie
ojczyzny i walczył o jej honor.
Westchnął ciężko. Tak, umarłby za swój kraj, ale czy mógłby dla
niego żyć?
Czy mógłby wszystko dla niego poświęcić?
- %7ładnych więcej skandali, Luca - powiedział król i pogroził mu
chudym, powykręcanym od reumatyzmu palcem.
Ten jeden gest i krótkie zdanie podsumowały barwne życie,
jakie Luca wcześniej wiódł. Jako nastolatek miał na sumieniu liczne
drobne przestępstwa i skandale niegodne księcia. Przez wiele lat był
ulu-bieńcem prasy brukowej; tabloidy rozpisywały się o jego
73
anula
ous
l
a
and
c
s
wybrykach i niczym sępy czekały na kolejne skandale, a on prędzej
czy pózniej zawsze im ich dostarczał.
- Dotychczas żyłeś w Niroli tak, jak chciałeś. Miałeś wszystko,
szybkie samochody, piękne kobiety. Popełniałeś błędy, a ludzie ciągle
ci je wybaczali. Naród cię kocha, Luca. Nadszedł czas, żebyś mu się
odwdzięczył. %7łebyś zrezygnował z życia birbanta
i hulaki, i zrobił, co do ciebie należy. Jesteś jednym z
pretendentów do tronu, musisz więc zmienić swoje postępowanie.
Powinieneś się ustatkować, scedować na innych firmy, zacząć bywać
w odpowiednim towarzystwie. Odtąd musisz wystrzegać się plotek i
skandali. Najlepiej by było, gdybyś się ożenił. Jesteś to winien nie
tylko mnie, ale także poddanym. Niech się ludzie ucieszą, niech
ucztują!
- Każesz mi się ożenić? - spytał Luca pewien, że się przesłyszał.
Wprost nie mógł uwierzyć, że dziadek wydaje mu takie polecenie.
Ale dobrze słyszał. Król Giorgio nie żartował.
- Mówię, że koniec z beztroskim życiem. Mówię, że żona będzie
dla ciebie bardziej odpowiednią towarzyszką niż kobiety, z którymi
się zadajesz. Mieszkańcy Niroli powinni zobaczyć, że jesteś
odpowiedzialnym człowiekiem. Udowodnisz im to, wstępując w
związek małżeński.
Luca otworzył usta, by zaprotestować, a przynajmniej wyrazić
własne zdanie, lecz król mimo zmęczenia i choroby nie dopuścił go do
słowa. Kontynuował coraz bardziej stanowczym głosem, dając
74
anula
ous
l
a
and
c
s
wnukowi do zrozumienia, że nie przemawia do niego jako dziadek,
lecz jako król Giorgio, władca Niroli.
- Nie proszę cię, Luca. Rozkazuję ci. Nie chcę kiedykolwiek
więcej czytać w gazecie, że jesteś wplątany w jakąś aferę. Zapamiętaj
sobie: te czasy się skończyły. To już zamknięty rozdział.
Luca siedział w swoim eleganckim gabinecie, wpatrując się tępo
przed siebie. Słowa króla wciąż dzwięczały mu w uszach. Czuł, jak
powoli zamyka się za nim brama więzienia. Oczami wyobrazni ujrzał
przyszłość - bez kasyna, bez licznych firm, które dziś prowadzi, za to
z licznymi obowiązkami reprezentacyjnymi, które sumiennie
wypełnia z piękną żoną u boku. %7łycie dostatnie, opływające w
luksusy,życie, o jakim wielu ludzi marzy, ale on czuł się tak, jakby
dostał dożywotni wyrok.
- Nie masz wyjścia, przestań się roztkliwiać - powiedział sam do
siebie. - To twoje przeznaczenie.
Wrócił myślami do rzeczywistości. Nie było sensu zadręczać się,
wykłócać, zastanawiać, co i jak. Musi zaakceptować fakty. Nie mógł
pomóc Meg, nawet gdyby chciał; po prostu miał związane ręce. Każąc
mu zmienić styl życia, król Giorgio przemawiał nie tylko w swoim
imieniu, także w imieniu przeszłych i przyszłych pokoleń.
Przypomniał sobie pierwszą zasadę postępowania członków
dynastii Niroli. Przyszło mu do głowy, że ustanowiono ją, mając jego,
Lucę, na myśli:
Władca Niroli jest obowiązany do przestrzegania zasad
moralnych, musi pilnować porządku na dworze królewskim. Ten, kto
75
anula
ous
l
a
and
c
s
niegodnym zachowaniem bądz nieetycznym lub nielegalnym czynem
okryje monarchię złą sławą, zostanie wykluczony z sukcesji do tronu.
Zasad, których władca Niroli musi bezwzględnie przestrzegać,
było dziesięć. Tę pierwszą Luca złamał wielokrotnie. Miał opinię
podrywacza, uwodziciela, playboya; wszyscy mieszkańcy wyspy o
tym wiedzieli. Jako nastolatek kilka razy trafiał do aresztu za drobne
kradzieże i inne wykroczenia. Chociaż nikt nigdy nie wnosił
przeciwko niemu oskarżenia, a zatem fakt jego zatrzymania nie
widniał w żadnych rejestrach, ludzie mieli długą pamięć. Król
słusznie powiedział: dotąd żył tak, jak chciał, popełniał błędy,
a Nirolijczycy mu wybaczali. Teraz nadszedł czas, aby im się
odwdzięczyć. Niroli potrzebuje zdrowego, silnego władcy. Najwyższa
pora, aby zaczął przestrzegać zasad.
Meg musi sobie radzić sama.
Skoro podjął decyzję, to dlaczego nie może skupić się na pracy?
Dlaczego nie wyłączył pagera? Dlaczego podskoczył, gdy pager
zadzwonił? Dlaczego, gdy Dario poinformował go, że Meg zbliża się
do kasyna, wybiegł na korytarz?
Dlaczego ta kobieta tak zawróciła mu w głowie?
- Signorina Donovan?
Wracała z plaży zatopiona w myślach. Z zadumy wyrwał ją huk
klaksonów i widok podjeżdżających z piskiem opon radiowozów z
migoczącymi na dachu światłami. Nie wystraszyła się. Uznała, że
wydarzył się jakiś wypadek, może doszło do awantury albo bijatyki.
76
anula
ous
l
a
and
c
s
W każdym razie nie miało to z nią nic wspólnego. Tak sądziła, dopóki
nie usłyszała swojego nazwiska.
- Alex? - Była to pierwsza myśl, jaka przyszła jej do głowy.
Najbardziej odpowiedzialny człowiek na świecie nie pojawił się
wczoraj w porcie, a teraz policja upewnia się, czy ona to Meg
Donovan. Serce jej zamarło. Coś strasznego musiało przytrafić się jej
bratu! - Co z Aleksem? Czy on...
Nie uzyskała odpowiedzi na swoje pytanie, nawet nie zdążyła go
do końca zadać. Tak brutalnie pchnięto ją na ścianę budynku, że
uderzyła w nią głową.
Zrobiło się jej czarno przed oczami. Obce ręce zaczęły ją
obmacywać, wodziły po jej ciele, sprawdzały, czy nic nie schowała w
szortach i pod cienką bluzką. Strach o brata ustąpił miejsca wstrętowi,
a potem przerażeniu.
- Puśćcie mnie! - wyszeptała przez drżące usta. Krew z rozbitej
głowy popłynęła jej po twarzy. - Zabierzcie łapy...
Miała wrażenie, że to koszmar, z którego nie może się wybudzić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]