[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Andreasa. Za kilka dni Kris będzie operowany, a kiedy wyzdrowieje, ona zrezygnuje z
pracy i wróci do Wirginii.
Andreas będzie mógł robić, co zechce.
Dwanaście godzin pózniej, na dachu biurowca, Gabi z małą torbą podróżną wsia-
dała do helikoptera. W drodze na Milos poinformowała pilota, że zostanie tam bardzo
krótko, a następnie polecą do Heraklionu.
Andreas czekał na lądowisku w rezydencji Simonidesów. Pomógł jej wysiąść.
Przenikliwe spojrzenie, jakim ją obrzucił, przyprawiło ją o przyspieszone bicie serca.
Miała na sobie letnią wzorzystą spódnicę, bluzkę bez rękawów i sandałki. W tym stroju
widział ją po raz pierwszy.
- Cieszę się, że jesteś. Pachniesz tak samo ślicznie jak wyglądasz - powitał ją.
- Dziękuję.
- Na pewno spieszy ci się do dzieci. Są na patio. Chodzmy.
Gabi znała już drogę schodami biegnącymi obok kwitnącego ogrodu. Na jednym
ze stopni zatrzymała się, by podziwiać widok.
- Wiem, że powtarzam to za każdym razem, kiedy przyjeżdżam - usprawiedliwiała
się - ale tu jest tak pięknie. Mam wrażenie, że to wszystko jest jakieś nierzeczywiste. - Ty
też jesteś nierzeczywisty. - Mając takiego ojca jak Leon, dzieci są największymi szczęś-
ciarzami na świecie.
- Największym cudem jest to, że zaraz po urodzeniu mogły być z tobą i twoimi ro-
dzicami. Czekają na ciebie.
Kątem oka Gabi zobaczyła dwa hamaki ustawione w cieniu rozpiętej na ramie pas-
siflory. Zbiegła ze schodów, lecz w ostatniej chwili zwolniła, by nie przestraszyć chłop-
ców.
- Przytyli!
Andreas wyjął Krisa z hamaka i jej podał.
- Zobacz, kto tu jest, mały.
Gabi obsypała chłopca pocałunkami. Tymczasem Andreas wziął na ręce Nikosa.
R
L
T
- Stęskniłam się za wami. Pamiętacie mnie? - Kris zamrugał oczami. - Chyba mnie
nie poznał - przeraziła się.
- Daj mu trochę czasu - tłumaczył Andreas. - Słońce go razi. Podejdz z nim tutaj.
Albo zamieńmy się.
Wziął od niej Krisa, a podał jej Nikosa.
- Słodcy jesteście.
Gabi pocałowała Nikosa w brzuszek, potem podniosła na wyciągniętych rękach
nad głowę.
- Kris poznaje twój głos. - Andreas zaśmiał się. - Zobacz, odwraca głowę w twoją
stronę.
- Naprawdę?! - zapytała ucieszona.
Nagle Nikos także się ożywił i zaczął piszczeć z radości. Gabi pocałowała go w
jeden policzek, potem w drugi. Za każdym razem Nikos śmiał się coraz głośniej.
- Też bym się tak śmiał, gdybyś mnie pocałowała - zażartował Andreas.
Gabi poczuła, że się czerwieni.
- Przyjazd tutaj to nie był dobry pomysł - stwierdziła, ignorując uwagę Andreasa. -
Teraz nie mogę się od nich oderwać.
- Przecież nikomu nigdzie się nie spieszy. Estelle zaraz przyniesie butelki. Nakar-
mimy ich i położymy spać.
- Raczej zrób to z nią sam. Nie chcę, żeby moja obecność zle wpłynęła na zacie-
śnianie więzi między Leonem a synami. - Ułożyła Nikosa w jego hamaku, wyjęła aparat i
zaczęła robić chłopcom zdjęcia. Skorzystała z okazji, żeby uchwycić też i Andreasa.
- Dobrze, że widują cię co kilka dni - zauważył Andreas. - To zwiększa ich poczu-
cie bezpieczeństwa. Wiedzą, że nie zniknęłaś z ich życia na zawsze.
Gabi zerknęła na niego.
- Twoje przypuszczenie ma jakieś naukowe podstawy?
- Nie - zaprzeczył. Kąciki ust mu zadrgały. - Sam to wymyśliłem, bo wiem, jak
bardzo lubisz trzymać ich w ramionach.
Kocham cię, Andreasie.
R
L
T
Gabi z powrotem wyjęła Nikosa z hamaka i usiadła z nim pod pergolą. Andreas
zajął drugi fotel i posadził sobie Krisa na kolanach. Wzięli chłopców za rączki i zaczęli
się bawić w kosi kosi łapci. Gabi roześmiała się. Andreas jej zawtórował.
- Może nie powinnyśmy im przeszkadzać, Estello. Tak dobrze się bawią.
Na dzwięk nieznanego kobiecego głosu Gabi obejrzała się. Zobaczyła dwie kobiety
z butelkami dla niemowląt, jedną starszą, ubraną w fartuch, drugą młodszą, piękną i
szykowną.
- Irena! - wyrwało się Andreasowi.
Gabi wolałaby nie spotkać swej rywalki. Odkąd dowiedziała się o jej istnieniu, za-
stanawiała się, gdzie się ukrywa. Teraz, gdy ją zobaczyła, wiedziała, że trudno jej będzie
uwolnić się od obrazu tej kobiety.
Mocniej przytuliła Nikosa i biorąc inicjatywę w swoje ręce, odezwała się:
- Nie przerywa nam pani. Gabi Turner, ciotka chłopców - przedstawiła się.
- Miło mi.
- Przyszła pani w samą porę, żeby pomóc Andreasowi nakarmić dzieci. Ja nie mo-
gę zostać dłużej. Rodzice czekają na mnie na Krecie.
Wstała i gestem zaprosiła Irenę, by zajęła jej miejsce, potem podała jej Nikosa.
Andreas spod wpółprzymkniętych powiek, z nieprzeniknioną miną, śledził jej ruchy.
Gabi pocałowała Nikosa i zwróciła się do niego.
- Nie masz nic przeciwko temu, żeby pilot zabrał mnie do Heraklionu, prawda?
- Oczywiście, że nie - odparł niskim głosem.
Jeśli zrobiła coś, czego nie powinna, nie przejmowała się tym. Akurat teraz po-
trzebuje kapsuły ratunkowej, a helikopter doskonale spełnia jej rolę.
Na pożegnanie cmoknęła Krisa w policzek.
- Do zobaczenia w szpitalu, maleńki. - Na jedno mgnienie ogarnęła ją przemożna
chęć pocałowania Andreasa w usta, lecz udało jej się opanować tę pokusę. - Nie odpro-
wadzaj mnie. Trafię.
Idąc na lądowisko, usłyszała płacz Krisa, a kilka sekund pózniej dołączył do niego
Nikos. Gabi odczuła satysfakcję, chociaż serce się jej krajało.
R
L
T
Andreas i jego przyjaciółka odwrócą czymś ich uwagę i chłopcy zaraz przestaną
płakać, pomyślała.
Ona zaś nigdy nie przestanie. Jej łkanie będzie jeszcze głośniejsze niż malców, lecz
zdusi je w sobie, dopóki nie dotrze do Heraklionu.
Zanim helikopter z Gabi na pokładzie wystartował i przeleciał im nad głowami,
chłopcy uspokoili się na tyle, że pozwolili się nakarmić.
Irena poklepała Nikosa po plecach, czekając, aż mu się odbije, potem ułożyła go w
hamaku.
Spojrzała na Andreasa.
- Wybacz, że wam przeszkodziłam - odezwała się. - Nie wiedziałam, że Gabriella
dzisiaj tutaj będzie.
- Nie musisz przepraszać. Leon wspomniał, że zechcesz zobaczyć dzieci.
Irena skinęła głową.
- Deline miała rację. Chłopcy są prześliczni. Co za tragiczna sytuacja - westchnęła.
Andreas pocałował Krisa w czubek głowy.
- To bolesne chwile dla nas wszystkich, łącznie z tobą. Bóg mi świadkiem, że nie
chciałem cię zranić.
- Z czasem do siebie dojdę.
Musiał jej wierzyć na słowo.
- Słyszałem, że wybierasz się do Włoch.
- Tak, ale cieszę się, że przed wyjazdem przyjechałam i przypadkiem spotkałam
ciebie. Od ostatniego miesiąca zmieniłeś się wprost nie do poznania. Kiedy cię przed
chwilą zobaczyłam z Gabi, poczułam, że bije od ciebie jakaś niezwykła energia. Jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •