[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak, wypadki są zawsze nieszczęśliwe.
I z tych słów przebijała ironia, którą zarówno Cortejo, jak i córka doskonale wyczuli.
W takim razie zapewne poznał pan hrabiankę Rosetę? badała dalej gorączkowo
Josefa.
Oczywiście, hrabianka Roseta jest obecnie moją \oną. Mimo i\ oboje udali
niezwykłe zdumienie, Sternau był przekonany, \e wiedzieli o tym ju\ od dawna.
Co pan mówi, naprawdę? zawołali niemal równocześnie.
Gdy w grę wchodzi miłość, wszystko staje się mo\liwe rzekł Sternau z
uśmiechem. Zlub wzięliśmy w Niemczech.
A więc condesa opuściła Hiszpanię?
Tak jest.
A hrabia Alfonso zgodził się na to?
Nie stawiał przeszkód odparł Sternau. A więc pani zna hrabiego Alfonsa?
Naturalnie, wychowywał się przecie\ od najmłodszych lat u nas, w Meksyku.
Ach tak, zapomniałem o tym.
Pisano nam, \e hrabianka Roseta była cię\ko chora.
Wyzdrowiała, seniorito. Ale muszę państwa przeprosić, lord Dryden mnie wzywa.
Chce mnie z pewnością komuś przedstawić.
Po tych słowach Sternau podniósł się, aby odejść. Cortejo i Josefa równie\ wstali,
ojciec rzekł:
Jaki to miły przypadek, \e spotykamy tu kogoś, kto zna zamek Rodrigandów. Czy
nie zechciałby nas pan kiedyś zaszczycić swoją wizytą?
Jestem do państwa dyspozycji.
A mo\e my odwiedzimy seniora u lorda Drydena? wtrąciła córka. Jestem
serdeczną przyjaciółką Amy.
Odwiedziny państwa będą dla mnie prawdziwą przyjemnością. Gdy Sternau
zło\ywszy ukłon, oddalił się, Josefa rzekła do ojca:
Caramba! To on.
Tak jest.
Czyś mu się dokładnie przypatrzył?
Jak najdokładniej. To przeciwnik, którego nie wolno lekcewa\yć.
Josefa obrzuciła ojca pogardliwym spojrzeniem.
Nie wolno lekcewa\yć? Dziwne słowa. To trudny przeciwnik dla wielu mę\czyzn,
ale czy da sobie radę z kobietą, to się dopiero oka\e. Z jakim spokojem ten człowiek mówił!
A przecie\ zna nas, wie o wszystkim, przybył do Meksyku w jakimś złym zamiarze. Co
robić? Będzie musiał zginąć, choć mi go \al, bo to wróg, za którym mo\na szaleć.
Ty ju\ szalejesz. Jak mogłaś powiedzieć, \e go chcemy odwiedzić?!
Czy naprawdę przypuszczasz, \e do nas przyjdzie? Musimy pójść do niego, inaczej
niczego się nie dowiemy.
A ja ci mówię, \e przyjdzie do nas. To drobnostka dla niego wejść do kryjówki
lwa. Gdybym tylko wiedział, czego chce w Meksyku&
Dowiemy się o tym podczas jutrzejszych odwiedzin.
Oszalałaś? Po tym co zaszło między tobą a tą miss Amy?
To mnie nic nie obchodzi, gdy idzie o tak wa\ną sprawę.
Nie pójdę z tobą.
Więc pójdę sama powiedziała zuchwale.
Tego jestem pewien.
I nie mylisz się, ojcze. Wiem jednak, \e będziesz mi towarzyszyć. Musimy go
wybadać, dowiedzieć się o wszystko, zorientować, jakiej broni nale\y u\yć przeciw niemu.
Podczas tej wymiany słów między ojcem a córką Dryden rozmawiał w drugim pokoju
ze Sternauem.
Co pan powie o tej parze?
Jastrząb i sowa, tylko \e w tym wypadku odwagą i energią sowa przewy\sza
jastrzębia.
Uwa\a pan, \e ludzie ci zdolni są do czynów, o które ich podejrzewamy?
Oczywiście. Obaj Cortejowie pod względem nikczemności to godni siebie bracia.
Ale szkoda psuć sobie wieczór rozmową o ludziach tego pokroju. Ju\ sam ich widok mierzi.
Czy Cortejo zaprosił pana do siebie?
Tak.
I pójdzie pan?
Owszem, o ile ojciec i córka przedtem mnie nie odwiedzą.
Do diabła! Czy pan im to proponował?
Skąd\e znowu! Córka Corteja sama się narzuciła, twierdząc, \e jest przyjaciółką
miss Amy.
Lord wzruszył ramionami i wnet się oddalił. Sternau unikał do końca wieczora
spotkania z Pablem Cortejem i jego córką.
Następnego ranka lokaj zameldował doktorowi przybycie Corteja i seniority Josefy.
Po chwili stanęli w progu.
Niech pan wybaczy, senior Sternau, \e tak prędko odszukaliśmy pana rzekł
Cortejo. Josefa się stęskniła za wiadomościami z ojczyzny. Dawno nie mieliśmy \adnych
wieści, więc korzystamy z zaproszenia.
Sternau przywitał gości z konwencjonalną uprzejmością. Natychmiast rozpoczęła się
indagacja, którą przewidywał.
Senior wylądował w Veracruz? zapytał Cortejo.
Tak, mój panie.
Polecono pana lordowi Drydenowi?
Na zamku Rodrigandów poznałem miss Amy.
Ach, tak Josefę zaskoczyła ta wiadomość. Miss Amy była przyjaciółką
condesy Rosety?
Tak jest.
Więc na zamku panowało bujne \ycie towarzyskie?
Wprost przeciwnie.
Nie rozumiem. Mówi pan, \e była tam miss Amy, oprócz tego dowiedzieliśmy się
z pewnego listu, \e na zamku bawił równie\ jakiś oficer francuski. Czy mo\na więc mówić o
braku \ycia towarzyskiego?
Sternau wiedział, \e teraz przyjdzie kolej na Mariana.
Jednak na zamku było niemal pusto i cicho odparł chłodno.
A tego oficera senior poznał?
Owszem.
Pamięta pan jego nazwisko?
Alfred de Lautreville.
Czy długo był na zamku?
Kilka dni.
A potem wrócił do Francji?
Odjechał, nie mówiąc dokąd.
Josefa zorientowała się, \e tą drogą nic nie wskóra. Sternau nie kłamał wprawdzie, ale
nie dawał tak\e wyczerpujących odpowiedzi. Ju\ miała mu zadać nowe pytanie, gdy wszedł
Unger. Sternau był z tego bardzo zadowolony. Mógł odejść na chwilę, gdy\ Unger znał nieco
hiszpański i od biedy porozumiewał się w tym języku. Sternau przedstawił kapitana swym
gościom i oddalił się pod wyszukanym naprędce pozorem. Wyszedłszy z pokoju, pośpieszył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]