[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gorąco, ale postawiłem basen, żebyście mogły korzystać, jak
przyjedziecie.
- Jasne, tato. Możesz być pewny.
- Aha, niedawno Lucena, Bicharrón i ja poszliśmy się zapisać
na święto Puerto Real. Zmiażdżysz ich.
Myśl o tym mnie ożywia. Mój ojciec i jego przyjaciele
uwielbiają co roku brać udział w tym święcie i ani nie chcę, ani
nie mogę im tego odmówić. Robimy to, odkąd byłam
dzieckiem. Cały rok o tym mówią i kiedy tylko widzą mnie w
lecie w Jerez, poziom adrenaliny podskakuje im w żyłach.
- Zwietnie, tato. Będziemy.
- A właśnie, rozmawiałem wczoraj z twoją siostrą.
- I?
- Nie wiem, dziecko. Wydawało mi się, że jest przygnębiona.
Wiesz, co się z nią dzieje?
Udaję nieświadomość.
- Tato, o niczym nie wiem. Wiesz, że ona do wszystkiego
podchodzi histerycznie. - Próbuję zmienić temat. -Gdzie
będziesz dziś oglądał mecz?
- W domu. A ty?
- Umówiłam się z Azu i innymi przyjaciółmi w barze. -
Uśmiecham się na tę myśl.
- Z jakimś szczególnym, czarnulko?
- Nie, tato. Nic z tych rzeczy.
- Oj, córciu, to się cieszę. Bo kolejnego narzeczonego, jak ten,
którego miałaś, z kolczykiem w nosie i drugim w brwi, bym nie
zdzierżył.
- Taaaaatoooo... - mówię, zanosząc się od śmiechu. Kiedy
sobie przypomnę, jak patrzył na Lolo, mojego
byłego chłopaka, kiedy go poznał, do tej pory chce mi się
śmiać. Ojciec jest w wielu kwestiach bardzo konserwatywny, a
najbardziej w kwestii chłopaków. Udaje mi się zmienić temat i
w końcu wracamy do piłki nożnej.
- A ja, córciu, zorganizowałem grill na tarasie. Wiesz, przyjdą
przyjaciele, ci sami, co zawsze, i będziemy kibicować na cały
głos. A właśnie, parę dni temu Bicharrón powiedział mi, że
niedługo do Jerez przyjedzie Fernando. Aha! I chyba dziś jest
gdzieś w Madrycie i do ciebie wpadnie.
Znowu Fernando!
Mój ojciec i Bicharrón całe życie robią wszystko, żebyśmy
stali się formalnie parą. Fernando pozbawił mnie dziewictwa,
kiedy miałam osiemnaście lat. Był to mój pierwszy związek z
mężczyzną i zawsze, kiedy sobie to przypominam, uśmiecham
się. Byłam strasznie zdenerwowana, a on bardzo ostrożny. Jest
słodki i spokojny w łóżku i chociaż dobrze mi z nim, inni
mężczyzni, z którymi byłam, dawali mi większą rozkosz.
Kilka chwil rozmawiamy o Fernando, jego wspaniałej pracy
w policji w Walencji i o tym, jakim wspaniałym jest
chłopakiem, aż w końcu zmieniam temat i wracam do piłki
nożnej. Mój ojciec bardzo się emocjonuje tematem, a mnie
sprawia to radość. Uwielbiam wyobrażać sobie tatę i jego
przyjaciół, jak śpiewają rozbawieni: Jestem Hiszpanem...
Hiszpanem... Hiszpanem".
Pięć minut pózniej żegnamy się i odkładam telefon. Patrzę na
Curro, który leży na podłodze, i kładę go na
kanapie. Ma trudności z oddychaniem, serce mi się ściska.
Dwa miesiące temu weterynarz powiedział, że gaśnie w nim
życie i że z każdym dniem będzie coraz gorzej. Jest stareńki i
mimo leków niewiele można dla niego zrobić poza głaskaniem
i okazywaniem miłości.
Odzywa się mój telefon. Wiadomość. Fernando!
Jestem w Madrycie. Może do Ciebie wpadnę, obejrzymy
razem mecz?"
Odpisuję mu: Dobra!", i rzucam się na fotel. Około wpół do
drugiej po południu postanawiam odgrzać sobie w mikrofali
miseczkę białego ryżu i kiełbaski. Nie mam ochoty gotować.
Nie jestem w nastroju. Po obiedzie zwijam się w fotelu i od
razu padam w ramiona Morfeusza, aż budzi mnie dzwięk
komórki. Moja siostra.
- Cześć, dowcipnisiu, co robisz?
- Spałam, ale mnie obudziłaś. - Przeciągam się.
- Imprezowałaś wczoraj?
Myślę o wczorajszym dniu i kiwam głową.
- Można tak powiedzieć.
- Z kim?
- Z kimś, kogo nie znasz.
- Coś poważnego? - dopytuje. Uśmiecham się, słysząc to
pytanie.
- Nie. Nic ważnego - odpowiadam, kręcąc głową. Wiszę na
telefonie przez pół godziny. Upierdliwa ta
Raquel. Dzwoni co dwa dni. Ja mam luzniejsze podejście. Na
szczęście, ona zawsze szuka okazji, żeby się ze mną spotkać,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]