[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kiedy usłyszałem, że mnie wołacie.
Kto strzelał?
Kraszakow. Ma wyszkolenie snajperskie.
Dlaczego sprzątnął tylko Hartwicka? Dlaczego zostawił mnie i Joego przy ży-
ciu?
Powiedziałem im, dokąd zaszliście ze śledztwem i powiedziałem, że jeśli da-
dzą mi kilka dni, to może uda mi się znalezć panie Weston i kasetę. Hartwick był zbyt
niebezpieczny, żeby... Głos mu się załamał, ale wiedziałem, jakie miało być zakoń-
czenie zdania. Zbyt niebezpieczny, żeby przeżyć.
A kiedy znalazłem Julie, ty zadzwoniłeś do Kraszakowa i powiedziałeś, gdzie
może nas zastać? Pomyślałem o Betsy Weston śpiącej samotnie w pokoju hotelo-
wym, na kilka minut przed przyjazdem Kraszakowa i jego zbirów. Przepełnił mnie
wielki gniew. Kinkaid zadzwonił i powiedział, gdzie mogą nas znalezć, a potem po-
zwolił im odlecieć, żeby dokończyli dzieła zabijania.
Odszedłem na trzy kroki, gotów walić nim o ścianę, dopóki jej nie przebiję, ale
zanim go tknąłem, otworzyły się drzwi i weszła Julie Weston.
Lincolnie... Popatrzyła na zakrwawioną twarz Kinkaida. Co tu się dzieje?
Wyjdz powiedziałem. Jeszcze nie skończyłem.
Zaczęła protestować, potem popatrzyła na krew na podłodze, szybko się od-
wróciła i zamknęła za sobą drzwi. Odwróciłem się do Kinkaida. Wzrok miał wbity w
podłogę.
Muszę ci coś powiedzieć rzekł.
Nie pieprz, Aaronie. Mnóstwo rzeczy powinieneś mi powiedzieć wcześniej.
To ważne. Kraszakow wie, gdzie jesteśmy.
Co?
Zadzwoniłem do niego, kiedy się dowiedziałem, że pojechaliście do biura
prokuratora. Wściekł się i kazał mi powiedzieć, gdzie jest dziewczynka.
Ty sukinsynu. Jak dawno to było?
Może godzinę temu. Próbowałem go uspokoić, ale groził, że mnie zabije. Nie
chciałem, żeby wylał całą złość na mnie, ale teraz, kiedy zobaczyłem to dziecko...
Spojrzał na mnie. Perry, musisz ją stąd zabrać. Kraszakow ją zabije. Zabije was
wszystkich.
Odstąpiłem od niego. W głowie słyszałem głos Thady'ego Cody'ego, który
opowiedział mnie i Joemu o żądnej zemsty rosyjskiej mafii. My, Włosi, zabijemy cie-
bie cytował z podsłuchu ale Rosjanie zwariowali, zabiją całą twoją rodzinę . Jeśli
Kraszakow wiedział, że poszliśmy do prokuratora, to przyjedzie tylko po to, żeby zabi-
jać.
Cholera, mamy mało czasu.
Otworzyłem szeroko drzwi i wyszedłem z sypialni. W ręku trzymałem pistolet
Kinkaida. Betsy zobaczyła go i schowała się za matkę.
Wsadz Betsy do ciężarówki poleciłem. Odjeżdżamy.
Kiedy to mówiłem, usłyszałem chrzęst opon na żwirze podjazdu. Wbiegłem z
powrotem do sypialni, ignorując Kinkaida, który kulił się na podłodze, podejrzewając,
że znowu go uderzę, i podszedłem do okna wychodzącego na podjazd. Między so-
snami zauważyłem czarną terenówkę. Nie było czasu na myślenie, działałem odru-
chowo. Nie możemy odjechać, a maleńka chatka nie zapewni ochrony przed ogniem
Rosjan. Możemy uciekać do lasu, ale nas zobaczą i w końcu nas złapią.
Wszedłem do salonu i wcisnąłem Julie do ręki pistolet Kinkaida.
Są tutaj. Wez Betsy i zejdz tylnymi schodkami do dziury pod domkiem, gdzie
schowała się wczoraj. Niech zachowa całkowitą ciszę. Jeśli ktoś będzie chciał za wami
wejść, skorzystaj z tego, ale nie marnuj kul.
Patrzyła na mnie z otwartymi ustami. Odwróciłem ją i popchnąłem za drzwi, na
taras. Chwyciła Betsy, zbiegła ze schodów i znikła za rogiem. Chatka osłaniała je od
strony podjazdu, ale jeśli odbiegną od niej, znów będą widoczne. Zostałem sam, z
Kinkaidem, ale bez broni. Mój pistolet nadal leżał w konsoli ciężarówki. Nie zdołałbym
tam dobiec.
Co zrobimy? zapytał Kinkaid, wychodząc z sypialni. Wyglądał na równie
przerażonego, jak Julie. Wiedziałem, że się bał, a to mi podpowiadało, że powie Kra-
szakowowi, dokąd wysłałem Julie i Betsy. Zrobiłem szybki krok w jego stronę i uderzy-
łem go sierpowym w szczękę, wkładając w to całą siłę barków i nóg, tak jak to należa-
ło robić. Cios padł czysto na podbródek. Kinkaid runął do tyłu i opadł na podłogę.
Rąbnąłem go na wszelki wypadek w tył głowy i zostawiłem. Przynajmniej teraz będzie
spokojny.
Zostawiłem Kinkaida i poszedłem do kuchni; otwierałem szuflady, szukając no-
ża. Zanim zdołałem znalezć coś bardziej użytecznego niż korkociąg, Aleksiej Krasza-
kow wszedł z tarasu i wycelował berettę w moją pierś.
Rozdział 26
Stałem i patrzyłem, jak Kraszakow wchodzi do kuchni. Za nim szedł Rakic z Ma-
łaknikiem. Zwietnie. Cała banda tutaj się zjechała.
Kraszakow przez cały czas celował w moją pierś. Ostatni raz widziałem go twa-
rzą w twarz na ganku jego domu.
Uśmiechnął się.
Jesteś mi winien dwadzieścia dolarów.
Dam ci pięćdziesiąt, żebyś sobie tylko poszedł.
Pokręcił powoli głową.
Obawiam się, że to nie będzie takie łatwe.
No to stówa.
Uderzył mnie berettą w głowę, przed oczami przeleciały mi gorące błyskawice.
Kiedy znów odzyskałem jasność widzenia, stałem na czworakach na tanim linoleum
pokrywającym podłogę. To był silny mężczyzna. Niewielu ludzi jest w stanie powalić
mnie na czworaki jednym ciosem. Ledwie widziałem, jak poruszył ręką.
Przystawił lufę do mojej potylicy, a Rakic zaczął chodzić po pokojach. Wrócił i
pokręcił głową.
Nikogo tu nie ma poza nim. Pokazał na nieruchome ciało Kinkaida.
Niezły jesteś zwrócił się do mnie Kraszakow. Kawał solidnej roboty odwa-
liłeś w hotelu.
Miło mi, że ci się spodobało.
Nie. Nie spodobało mi się. Zabiłeś mi przyjaciela. Walnął mnie chwytem pi-
stoletu w plecy. Ból rozszedł mi się po plecach i ramionach. Gdzie one są? rzucił.
Nie odpowiedziałem, a Rakic rzekł:
Lepiej powiedz nam szybko. Im dłużej to będzie trwało, tym więcej będzie
bólu. Miał gruby, miękki głos, jak człowiek cierpiący na chroniczny katar. Gdzie
jest pani Weston?
Pani, kto?
Zły pomysł. Kraszakow znów uderzył mnie w głowę berettą, znów zobaczyłem
gorące błyskawice. Tym razem dłużej trwało, zanim odzyskałem ostrość wzroku. Moje
pole widzenia zaczynało przypominać teksaskie niebo w burzliwą noc z piorunami.
Gdzie jest ta kobieta? cedził słowa Kraszakow.
Skończone, chłopcy odezwałem się. Prokurator wie, co się stało i media
[ Pobierz całość w formacie PDF ]