[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czło wiekowi na kanapie wyjęto paszport z kieszeni.
McCready obejrzał wszystkie po kolei, kiwając głową z dezaprobatą.
Nie są sfałszowane stwierdził Johnson ze spokojem i przeko naniem.
Jak pan widzi, wszyscy moi współpracownicy legalnie zna lezli się na Sunshine.
Fakt, \e są oni obywatelami Jamajki, nie ma \ad nego znaczenia.
Niezupełnie odparł McCready.
śaden nie dopełnił obo wiązku zgłoszenia swojej kryminalnej przeszłości, łamiąc
przepisy para grafu czwartego, podpunkt B-l, Ustawy Imigracyjnej.
Johnson oniemiał, zresztą miał prawo, poniewa\ McCready na po czekaniu
wymyślił całą rzecz.
W rzeczywistości zaś ciągnął swój wywód wszyscy ci ludzie nale\ą do
gangu kryminalistów znanego pod nazwą "podwórzowców".
"Podwórzowcy" zaczynali jako banda ulicznikóww slumsach Kingston; ich nazwa
pochodzi stąd, \e wiedli prym na podwórzu.
Z początku zajmo wali się ściąganiem haraczu za "ochronę" i szybko zasłynęli
bezwzględ nością i okrucieństwem.
Pózniej zostali dostawcami haszyszu oraz pochod nej kokainy, zwanej "crack", na
skalę międzynarodową.
W ka\dym razie są to notowani "podwórzowcy".
Jeden zjamajczyków stał przy ścianie, o którą oparty był kij basebal
lowy.
W stronę kija powoli pełzła ręka.
Wielebny Drakę zauwa\ył jej ruch.
Alleluja, bracie powiedział cicho i uderzył.
Tylko raz.
Za to bardzo mocno.
W seminariach baptystów uczą co prawda ró\nych rze czy, lecz na pewno nie metod
nawracania niewiernych krótkim ciosem.
Jamajczyk z oczami w słup osunął się na ziemię.
402
Ten incydent podziałał jak sygnał.
Czwórka z sześciu pozostałych "podwórzowców" sięgnęła do pasków pod luznymi
koszulami.
Stać!
Nie ruszać się.
Newson i Sinclair odczekali, a\ na piętrze nie będzie nikogo prócz
dziewczyn, i wtedy weszli przez okno.
Stali teraz na podeście piętra i cała powierzchnia poni\ej znajdowała się w
zasięgu ognia ich pistoletów ma szynowych.
Ręce zamarły w bezruchu.
Oni nie odwa\ą się strzelać syknął Johnson.
Bo wszyscy byście oberwali.
Favaro przeturlał się po marmurowej posadzce i wstał za plecami
Johnsona.
Strona 288
forsyth Fa szerz.txt
Lewym ramieniem chwycił go pod brodę, lufę colta zaś wpa kował mu w nerki.
Być mo\e odparł.
Ale ty będziesz pierwszy.
Proszę unieść ręce nad głową powiedział McCready.
Johnson przełknął ślinę i kiwnął głową.
Sześciu "podwórzowców" podniosło ręce.
Kazano im przejść pod ścianę i oprzeć się o nią wysoko rękami.
Dwaj sier\anci policji uwolnili ich od cię\aru pistoletów.
Podejrzewam zachrypiał Johnson \e mnie te\ nazwie pan podwórzowcem.
A ja jestem obywatelem tych wysp, szanowanym człowie kiem interesu...
Nie uciął McCready.
Jest pan przemytnikiem kokainy.
W ten sposób pan się dorobił fortuny.
Przerzucając towar dla kartelu Medellin.
Od momentu opuszczenia wyspy jako ubogi nastolatek większość czasu spędził pan w
Kolumbii albo zakładał pan fikcyjne spółki w Euro pie i Ameryce Północnej, \eby
uwiarygodnić zyski z kokainy.
A teraz, jeśli pan pozwoli, chciałbym zobaczyć się z pańskim głównym
podwykonawcą z Kolumbii, seniorem Mendesem.
Nigdy o nim nie słyszałem.
Nie ma tu takiego człowieka oświad czył Johnson.
McCready podsunął mu pod nos zdjęcie.
Johnson zamrugał oczami.
To jest senior Mendes, obojętne, jak się teraz nazywa.
Johnson milczał.
McCready spojrzał w górę i dał głową znak Newsonowi i Sinclairowi.
Obaj widzieli ju\ to zdjęcie.
Znikli z pola widzenia.
Parę minut pózniej z górnego piętra dobiegł odgłos dwóch wystrzałów i kobiece
piski.
U szczytu schodów pojawiły się trzy dziewczyny o urodzie Latynosek i
zbiegły na dół.
McCready nakazał dwóm policjantom wyprowadzić je do ogrodu i tam pilnować.
Na piętrze Sinclair i Newson popychali przed sobą mę\czyznę.
Miał proste czarne włosy, był chudy i blady.
Sier\anci pchnęli go w dół po schodach, lecz sami zostali na górze.
403 .
Mógłbym oskar\yć pańskich Jamajczyków o rozmaite wykroczenia wobec tutejszego
prawa zwrócił się McCready do Johnsona.
Ale wolałem zarezerwować dziewięć miejsc na popołudniowy lot do Nassau.
Przekona się pan, \e bahamska policja z wielką przyjemnością odprowa dzi was
wszystkich na samolot do Kingston.
Tam ju\ na was czekają.
Przeszukać dom.
Pozostali miejscowi policjanci dokonali przeszukania.
Znalezli jeszcze dwie prostytutki schowane pod łó\kiem, dodatkową broń i du\ą
sumę w dolarach.
W sypialni Johnsona kilka uncji białego proszku.
Pół miliona dolarów syknął Johnson do McCreadyego.
Puścisz mnie i jest twoje.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]