[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sama powiedziała.
Nic nie powiedziałam, zupełnie nic...
O tak, powiedziałaś stwierdziła Esa. Są to słowa, które słyszałam na wła-
sne uszy... a uszy mam dobre, chociaż oczy słabe. Powiedziałaś, że wiesz coś o Horim.
A więc co takiego wiesz o Horim?
Hori był lekko zdumiony.
Tak, Henet wtrącił. Co wiesz o mnie? Posłuchajmy.
Henet usiadła na piętach i otarła oczy. Była nadęta i oporna.
Nic nie wiem. Co miałabym wiedzieć?
Właśnie czekamy, żebyś nam to zdradziła odparł Hori.
Henet wzruszyła ramionami.
Tak tylko mówiłam. Nie miałam niczego na myśli.
Powtórzę ci twoje własne słowa. Powiedziałaś, że my wszyscy tobą pogardzamy,
ale ty wiesz wiele o tym, co się dzieje w domu i że widzisz więcej niż wielu mądrych
ludzi przypomniała Esa. A potem powiedziałaś, że gdy Hori cię spotyka, patrzy na
ciebie, jakbyś nie istniała, jakby zobaczył coś za tobą coś, czego tam nie ma.
Zawsze tak patrzy rzekła Henet posępnie. Mogłabym być owadem, patrzy
na mnie jak na coś, co się zupełnie nie liczy.
Zapamiętałam to zdanie powtórzyła powoli Esa. Coś z tyłu, coś, czego tam
nie było. Henet powiedziała: Powinien był patrzeć na mnie . A potem mówiła o Satipy
tak, o Satipy że była sprytna, a gdzie jest teraz...
Esa rozejrzała się.
Czy to wam coś mówi? Pomyślcie o Satipy o Satipy, która nie żyje... I pamiętajcie,
że należy patrzeć na osobę, a nie na coś, czego nie ma...
Zapanowała śmiertelna cisza, a potem Henet krzyknęła. To był wysoki, cienki krzyk
czystego przerażenia. Darła się niezrozumiale:
Ja nie... ratuj mnie, panie, nie pozwól jej... Nic nie powiedziałam, nic.
Imhotep wybuchnął gniewem.
To niewybaczalne! wrzeszczał. Nie pozwolę straszyć i oskarżać tej biednej
kobiety. Co masz przeciw niej? Sama mówisz, że zupełnie nic.
Jahmose przyłączył się bez swojej zwykłej nieśmiałości.
Ojciec ma rację. Jeśli masz konkretne oskarżenie przeciw Henet, przedstaw je.
Nie oskarżam jej powiedziała Esa.
Oparła się na lasce. Jej postać jakby się skurczyła. Mówiła wolno i ciężko.
Jahmose odwrócił się z powagą do Henet.
123
Esa nie oskarża cię o złe rzeczy, które się wydarzyły, ale jak ją rozumiem, myśli, że
wiesz coś, co próbujesz ukryć. Dlatego, Henet, jeśli wiesz cokolwiek o Horim czy o kimś
innym, nadszedł czas, abyś powiedziała. Tutaj wobec nas wszystkich. Co wiesz?
Henet potrząsnęła głową.
Nic.
Czy jesteś tego zupełnie pewna? Niebezpiecznie jest wiedzieć.
Nic nie wiem. Przysięgam. Przysięgam na dziewięciu bogów Enneady, na bogi-
nię Maat, na samego Ra. Henet trzęsła się. Jej głos nie był już zwykłym lamentem.
Brzmiał szczerze i było w nim przerażenie.
Esa westchnęła głęboko, pochyliła się i mruknęła:
Pomóżcie mi wrócić do domu.
Hori i Renisenb podeszli do niej szybko.
Nie ty. Renisenb. Niech idzie Hori zażyczyła sobie babcia.
Wsparła się na nim i poprowadził ją do jej pokojów. Widziała, że był napięty i smut-
ny.
W porządku, Hori? mruknęła.
Byłaś niemądra, Eso, bardzo niemądra.
Musiałam wiedzieć.
Ale bardzo ryzykujesz.
Wiem. Więc myślisz tak samo?
Myślałem o tym od jakiegoś czasu, ale nie miałem dowodu, ani cienia dowodu.
I nawet teraz, Eso, nie masz dowodu. To tylko domysły.
Wystarczy, że wiem.
To może być zbyt wiele.
Co masz na myśli? Och, tak, oczywiście.
Strzeż się, Eso. Od tej chwili jesteś w niebezpieczeństwie.
Musimy spróbować i działać szybko.
Tak, ale co możemy zrobić? Musimy mieć dowód.
Wiem.
Nic więcej nie zdążyli powiedzieć, ponieważ przybiegła niewolnica Esy. Hori pozo-
stawił ją pod opieką dziewczynki i wyszedł. Był poważnie zmartwiony.
Mała niewolnica trajkotała i krzątała się wokół Esy, ale Esa ledwie ją zauważała.
Czuła się stara, chora, było jej zimno... Raz jeszcze zobaczyła krąg twarzy patrzących na
nią, gdy mówiła.
I jedno spojrzenie, chwilowy błysk strachu i zrozumienia. Czy mogła się mylić? Czy
była tak pewna tego, co widziała? W końcu jej oczy są słabe...
Tak, była pewna. To było mniej niż wyraz twarzy, raczej nagłe napięcie całego cia-
ła. Jej słowa bez związku tylko dla jednej osoby miały sens. Ten śmiertelny, nieomylny
sens prawdy...
Rozdział dziewiętnasty
Drugi miesiąc lata dzień piętnasty
I
Co więc teraz powiesz, Renisenb, gdy sprawa została ci przedstawiona?
Renisenb patrzyła niepewnie to na ojca, to na Jahmosego. Czuła się otępiała i zamro-
czona.
Nie wiem powiedziała drętwo.
W normalnych warunkach ciągnął Imhotep byłoby wiele czasu na dysku-
sje. Mam innych krewnych, moglibyśmy wybierać i odrzucać kandydatów, aż znalezli-
byśmy dla ciebie najodpowiedniejszego męża. Ale tak... życie jest niepewne. Głos mu
zadrżał, ale mówił dalej: Tak się sprawy mają, Renisenb. Dzisiaj wszystkim nam troj-
gu śmierć zagląda w oczy. Jahmosemu, tobie, mnie. Kto z nas będzie następny? Dlatego
też wypada mi uporządkować moje sprawy. Gdyby cokolwiek stało się Jahmosemu, ty,
moja jedyna córka, będziesz potrzebowała mężczyzny, aby stanął przy tobie, dzielił two-
je dziedzictwo i spełniał te obowiązki, których kobieta wypełniać nie może. Kto wie,
kiedy i mnie zabraknie? Zarząd nad majątkiem i opiekę nad dziećmi Sobka pozosta-
wiam w moim testamencie w rękach Horiego. Naturalnie jeśli Jahmose umrze. Również
opiekę nad dziećmi Jahmosego, ponieważ taka jest jego wola. Czy tak, Jahmose?
Jahmose skinął głową.
Hori zawsze był mi bardzo bliski. Jest jak członek rodziny.
To prawda powiedział Imhotep. Ale pozostaje faktem, że nie jest członkiem
rodziny. A Kameni tak. Dlatego też, biorąc wszystko pod uwagę, w tym momencie jest
najlepszym mężem dla Renisenb. Co więc powiesz, Renisenb?
Nie wiem powtórzyła znowu Renisenb.
Czuła okropne znużenie.
Jest przystojny i miły, zgadzasz się?
O, tak.
125
Ale nie chcesz go poślubić? spytał Jahmose łagodnie.
Renisenb posłała bratu pełne wdzięczności spojrzenie. Zdecydowanie obstawał, aby
jej nie przynaglać czy zadręczać i zmuszać do zrobienia czegokolwiek wbrew jej woli.
Naprawdę nic wiem, czego chcę powiedziała spiesznie. To głupie, wiem, ale
dzisiaj jestem głupia. To przez... przez napięcie, w którym żyjemy.
Z Kamenim u boku będziesz się czuła bezpiecznie zauważył Imhotep.
Czy myślałeś o Horim jako ewentualnym mężu dla Renisenb? spytał ojca
Jahmose.
Cóż, tak, jest taka możliwość...
Jego żona umarła, kiedy był jeszcze młodym człowiekiem. Renisenb zna go do-
brze i lubi go.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]