[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaledwie kilka cali od wyciągniętej dłoni rozciągniętej na podłodze
kobiety. Leżące na podłodze nieruchome ciało nie należało jednak
do przysadzistej madame Waleńskiej. Było to smukłe ciało Pameli
St. Leger, a jej stężała twarz i szeroko otwarte oczy wyrażały grozę
śmierci.
Drogi Boże. Przez dłuższą chwilę Stephen patrzył bez
ruchu na Pamelę.
Podszedł mechanicznie do ciała i przykucnął, żeby zbadać
puls, choć już dotyk zimnej skóry potwierdził najgorsze obawy.
Nie żyje.
Stephenie szepnęła Olivia ze współczuciem. Tak mi
przykro.
Położyła mu rękę na ramieniu.
Nigdy bym nie przypuszczał&
Olivia zmusiła się do spojrzenia na zwłoki. Grymas
przerażenia wykrzywiał martwe rysy.
Jak myślisz& jak zmarła?
Nie wiem odparł. Nie widać żadnych śladów. Ale jej
twarz!
Wiem.
Jakby umarła ze strachu. Biedna, chciwa kobieta.
Myślisz, że to sprawka Waleńskiej?
Stephen usiadł na brzegu łóżka i oparł ręce o skronie.
Możliwe odrzekł. W końcu nigdzie jej nie ma.
Jeśli jednak zabiła Pamelę dla skarbu, dlaczego go nie
zabrała? zastanawiała się Olivia. A Pamela& Czy ona też&
Chciała ukraść skarb? Nie widzę innego powodu, dlaczego
by się tu znalazła. Pamela często dawała wyraz temu, że jej
wdowia pensja ledwie starcza na utrzymanie. Roderick zostawił
hojny zapis na jej rzecz, ale dla takiej kobiety jak ona to nie było
dość. Miała do siebie żal, że nie urodziła dziedzica, bo wtedy
przypadłby jej w udziale cały majątek. Mimo to& Stephen
pokręcił głową. Nie mogę się pogodzić, że upadła tak nisko.
Może jednak to Waleńska próbowała ukraść złoto, a
Pamela ją zaskoczyła& ?
Nie ma co jej wybielać. Wiem lepiej niż ktokolwiek, jaką
kobietą była lady Pamela.
Pozostaje jednak pytanie zastanowiła się Olivia. Jak
którejkolwiek z nich udało się otworzyć komnatę?
Być może Roderick zdradził jej sekret przed śmiercią
podsunął Stephen. Nie wiem, czy znał jej prawdziwe oblicze.
Ale w takim wypadku mogła zabrać skarb w każdej chwili.
Dlaczego wybrała moment, kiedy dom jest pełen ludzi?
Kto wie, może obawiała się, że się ugnę i oddam skarb
Waleńskiej? Albo straciła nadzieję, że mnie znowu zdobędzie i
odzyska majątek St. Legerów?
Och! Olivia poczuła ukłucie zazdrości na myśl, że
Pamela próbowała go uwieść. Od razu zrobiło się jej wstyd, że
myśli o takich sprawach, kiedy zimne zwłoki rywalki leżą za
ścianą.
Stephen zacisnął zęby i podniósł się energicznie.
Determinacja malowała się na jego twarzy.
Czas poznać prawdę powiedział.
Otworzył drzwi i skinął na Rafe a.
Dzięki Bogu, że nadal tu jesteś powiedział. Potrzebuję
twojej pomocy.
Czego ci trzeba? To ta Waleńska?
Nie. Pamela wyjaśnił Stephen. Nie żyje.
Co? Rafe nie posiadał się ze zdumienia. Stephen dał mu
znak, żeby poszedł za nim, i zaprowadził go do tajemnej komnaty.
Rafe spojrzał na ciało i podniósł na niego wzrok.
Co teraz? zapytał.
Na początek trzeba wezwać szefa policji. Niedługo
przyjedzie do Babingtona lekarz. Może zbadać zwłoki. W
międzyczasie porozmawiam z młodą Waleńską. Chciałbym cię
prosić, żebyś stanął w drzwiach.
Nikogo tu nie wpuszczę, możesz na mnie liczyć.
Stephen, Olivia i Rafe wyszli na korytarz. Rafe zamknął za
sobą drzwi i oparł się o futrynę. Podeszła do nich Irina.
Czy znalezliście moją matkę? zapytała drżącym głosem.
Muszę z tobą porozmawiać odparł Stephen i dodał pod
adresem Belindy i stryja Bellarda: Rafe wam wszystko
wytłumaczy. Panno Waleńska, proszę za mną.
Wziął ją pod ramię i niemal siłą zaprowadził na dół, do
bawialni, gdzie lady St. Leger czekała na wiadomości. Po drodze
Irina zasypała go gradem pytań, ale Stephen zacisnął usta i milczał
jak zaklęty. Olivii było jej trochę żal. Wydawało się jej okrutne, że
Stephen trzyma ją w tak strasznej niepewności, ale rozumiała, że to
część planu. Aatwiej przyjdzie Irinie wyznanie prawdy.
Kiedy otworzyli drzwi do bawialni, Irina kurczowo zaciskała
pięści i była bliska histerii.
Dlaczego nie chcesz mi nic powiedzieć?
Nie znalezliśmy tam twojej matki.
Słucham& ?
Stephenie, na litość boską, co tu się dzieje? Lady St.
Leger wstała z fotela.
Przykro mi, matko, że muszę cię zdenerwować, ale czas
skończyć z tymi bzdurami. Ktoś nie żyje&
Nie żyje! Hrabina zbladła. Olivia w mgnieniu oka
znalazła się przy niej. Kto& madame Waleńska?
Nie, nie Waleńska. Spojrzał na Irinę i dodał: To Pamela.
Lady St. Leger zachwiała się, a Olivia posadziła ją z
powrotem na fotelu.
Ale jak? Co się jej przytrafiło?
Nie wiem. Nie było żadnych śladów. Ale możemy
bezpiecznie przyjąć, że została zamordowana.
Stephen z kamienną twarzą popatrzył na Irinę. Miała otwarte
usta, nie mogła się poruszyć.
Milczałem, kiedy robiłyście z matką swoje sztuczki
zaczął.
Wcale nie&
Nawet nie próbuj. Nie mam czasu ani cierpliwości na
gierki. Pamela nie żyje i dowiem się, co się stało. Jak wybrałyście
matkę na swoją ofiarę?
Nie, nie& Irina patrzyła na Stephena, jakby chciała się
zapaść pod ziemię.
Matko? obrócił się do lady St. Leger. Jak poznałaś
madame Waleńską?
Jak możesz, Stephenie? zapytała przez łzy. W takiej
chwili? Pamela nie żyje&
Olivia wzięła hrabinę za rękę.
Wiem, że to dla ciebie trudne, milady, ale Stephen właśnie
stara się dowiedzieć, jak do tego doszło.
A co ma z tym wspólnego moje spotkanie z madame
Waleńską?
Znalezliśmy Pamelę w komnacie ze skarbem, o którym
Waleńska ciągle mówiła. To raczej nie przypadek. Kto ci
przedstawił Waleńską?
Lady St. Leger osuszyła łzy chustką.
Poznałam ją u lady Entwhistle. To było małe przyjęcie.
A dlaczego ta Entwhistle cię zaprosiła?
Nie wiem& Przysłała mi zaproszenie, ale ja jej prawie nie
znałam. Nawet chciałam odmówić.
Więc dlaczego poszłaś?
Pamela była strasznie znudzona. Przekonała mnie, że
wyjście dobrze nam obu zrobi. I tam była madame Waleńska. Ktoś
zaproponował seans i to było cudowne przeżycie. Mówiła, że
straciłam bliską osobę i opowiedziała mi dużo o Roddym&
Pamela raczej nie była zainteresowana spirytyzmem
zauważył ze złością Stephen.
Też byłam zaskoczona. Ale ona chciała się tylko rozerwać.
Biedna, straciła męża i nie była całkiem sobą. To była zimna
kobieta. Nie powinnam tego mówić o zmarłej, ale to prawda. A po
śmierci Rodericka płakała dniami i nocami.
Obawiam się, że bardziej z żalu za tytułem i fortuną niż
Roderickiem.
Stephenie! Jak ci nie wstyd!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]