[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mu kark.
Jakoś udało mu się przetrwać posiłek, uśmiechać
się i uprzejmie rozmawiać.
Haley starannie poprawiała swój tekst. Po raz
kolejny przeczytała go od początku do końca i wes-
tchnęła. Odchyliła się razem z krzesłem i odrzuciła do
tyłu ciężkie włosy przysłaniające jej kark. Czuła się
tak, jakby wzięła udział w bijatyce. Wstała, sięgnęła
po gumkę do włosów i ściągnęła je z tyłu głowy.
Tekst nie był zły, lecz Haley myślała o czym
innym. Zastanawiała się, jak się poczuła po rozmowie
z Dylanem, jak zareagowała na jego słowa. Miała
świadomość, że nie powinna zwierzać się czytel-
nikom z osobistych przeżyć. Między nią i Dylanem
wydarzyło się coś szczególnego i cudownego. Wie-
działa, że jeszcze długo będzie tęskniła do tych chwil.
Ponownie usiadła przy komputerze, podświetliła
tekst i jednym uderzeniem klawisza go skasowała.
Teraz już wiedziała, że Dylan wykroczył poza
Naga prawda 227
świat z jej fantazji. Nie mogła temu zaprzeczyć,
zapomnieć o tym ani przeinaczyć faktów. Wszystko
było zbyt realne, zbyt żywe w jej pamięci.
Podeszła do okna i wyjrzała na dwór, wpatrując się
w cichą brooklyńską ulicę. Oparła się ramieniem
o framugę i podziwiała księżyc w pełni. Jego pełne
oblicze uśmiechało się do niej z nieba.
 Dlaczego jesteś taki zadowolony?  burknęła do
jego roześmianej twarzy.  Jak to się dzieje, że
problemy sercowe są znacznie boleśniejsze w świetle
księżyca?  Ku rozczarowaniu Haley księżyc nie
przestawał się uśmiechać.
,,Gdybyś zmieniła zdanie, możesz jednak wpaść  .
Podeszła do szafy i dotknęła palcami czarnej koron-
kowej sukienki, której wcale nie zamierzała kupować.
Mimo to uległa pokusie, kiedy podczas przechadzki
w porze lunchu ujrzała ją na wystawie niewielkiego
butiku.
Wcale nie potrzebowała tak pięknej i drogiej sukni.
Gdy weszła do sklepu, jakby popchnięta tam przez
diabełka w jej głowie, liczyła na to, że sukienka okaże
się za mała lub będzie brzydko leżała. Tymczasem
wyglądała w niej doskonale.
Haley miała wrażenie, że budzi się ze snu. Dopiero
teraz docierały do niej straszne fakty.
Dylan zaproponował, aby poszła na przyjęcie,
a ona nagle nabrała na to ochoty. Chciała go ujrzeć
z inną kobietą. Dzięki temu poradziłaby sobie
z rozterkami sercowymi. Liczyła na to, że uświado-
mi sobie brutalną prawdę  bez względu na to, jak
bardzo chciała spędzić z nim życie, Dylan miał inne
plany.
228 Karen Anders
Wcale nie zamierzała tam iść.
Bzdury, kogo oszukiwała? Wiadomo, że chciała
iść na przyjęcie i pokazać tym wszystkim zadufa-
nym w sobie Westinom, że ma więcej klasy w ma-
łym palcu niż oni w całych swoich nadętych cia-
łach.
Dylan myślał o Haley i o tym, co mógł bezpowrot-
nie utracić. Wiedział, że nie może bezczynnie stać
i czekać, aż Margo podejdzie do niego, aby poroz-
mawiać. Musiał znać prawdę. Wszedł na parkiet
i delikatnie wziął dziewczynę za rękę.
 Margo, posłuchaj, muszę z tobą porozmawiać.
To ważne  stwierdzi, po czym zaprowadził ją pod
ścianę.  Wyjaśnij mi, co miałaś na myśli, kiedy
mówiłaś, że Haley za mną szaleje?
 Sama mi to powiedziała w zaufaniu. Jestem jej
najlepszą przyjaciółką i nie powinnam ci tego po-
wtarzać.
 Nie gadaj bzdur  warknął.  Kocham ją. Właśnie
zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, że nic nie jest
dla mnie ważniejsze. Mów szybko!
Haley czuła się tak, jakby ziemia usuwała się spod
jej stóp. Przyglądała się, jak Dylan sprowadza Margo
z parkietu, i myślała, że nie powinna była przy-
chodzić. Wiedziała, od początku się domyślała. Dylan
interesował się Margo i ogarnęła go zazdrość, kiedy
tańczyła z innym mężczyzną. Dlaczego od razu nie
wyjaśniła z nim tej sprawy?
Jak mogła szaleć z miłości do takiego człowieka?
Zostanie na przyjęciu i będzie udawała, że nie dałaby
Naga prawda 229
za niego złamanego grosza. Nie miała zamiaru okazy-
wać, jak bardzo boli ją serce.
Zanim Dylan zdążył do niej podejść, zatrzymał się
przed nią jakiś jasnowłosy, nieznany mężczyzna.
 Czy mogę panią prosić do tańca?  spytał.
Haley popatrzyła na Dylana, zdobyła się na najbar-
dziej promienny uśmiech, jaki miała do dyspozycji,
i przyjęła wyciągniętą dłoń mężczyzny.
Haley słyszała, że nieznajomy coś do niej mówi
i udawało się jej grzecznie odpowiadać półsłówkami
na jego pytania. Zapamiętała nawet, że miał na
imię Matt. Starała się skoncentrować na czymkol-
wiek, tylko nie na niezadowolonej twarzy Dylana,
którą widziała za każdym razem, gdy wirowała
nieopodal niego w tańcu. Wytworna sala hotelu
Ritz-Carlton okazała się na tyle przestronna i za-
tłoczona, że Haley mogła bez trudu zniknąć wśród
licznie zgromadzonych gości. Pod ścianą ustawiono
dwa długie stoły z potrawami, w rogach dwa
wolno stojące bary, oprawę muzyczną zapewniała
orkiestra grająca pięknego walca, a rozmowy toczo-
no przy okrągłych stołach.
Kiedy taniec dobiegł końca, Haley pozwoliła męż-
czyznie zaprowadzić się do baru, gdzie poznała kilko-
ro innych ludzi, z którymi podeszła do jednego
z okrągłych stołów. Nie zwracała uwagi na to, co
porabia Dylan. Pomyślała, że to jego sprawa i nic jej
nie obchodzą jego odczucia.
Udało jej się nawet włączyć do rozmowy o mu-
zyce.
 Steven Wilde był po prostu rewelacyjny w Don
 
Giovannim  Mozarta  zauważył ktoś.
230 Karen Anders
Kiedy Haley zabrała głos, wszystkie głowy od-
wróciły się w jej stronę.
 Jeśli chcecie zobaczyć naprawdę fantastyczne
przedstawienie, powinniście się wybrać do opery
kameralnej w Bowery  zasugerowała.  Występuje
tam zespół Chadwick s Opera, pod dyrekcją Josepha
Chadwicka. On także jest producentem przedsta-
wień. Wierzcie mi, ten człowiek to geniusz. Gdyby
ktoś pytał mnie o zdanie, Chadwick powinien trafić
do Metropolitan, i to jak najszybciej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •