[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łazience...
Pozwoliła, by mężczyzna ją kupił.
Nie dał jej co prawda pieniędzy, ale korzystała z jego gościnności. Ani
przez chwilę nie wierzyła, że kwota, którą mu wręczyła, choć częściowo po-
krywała dotychczasowe wydatki.
Musiała wyjechać.
Choć za nim szalała, on chciał od niej tylko seksu. To nie był partnerski
związek.
Nie mogła tego zaakceptować.
Angelos opróżnił trzecią filiżankę kawy i próbował się skoncentrować na
słowach ojca, gdy Chantal z wahaniem weszła na taras.
Nikt nie miałby wątpliwości, jak spędziła ubiegłą noc. Oczy miała za-
S
R
spane, usta miękkie i opuchnięte, a sposób upięcia włosów sugerował, że fry-
zurę robiła drżącymi dłońmi.
Proste szorty podkreślały jej szczupłą talię i hojną wypukłość bioder.
Uosabiała jednocześnie zmysłowość i niewinność.
Patrząc na nią, Angelos zaczął się zastanawiać, czemu postanowił dołą-
czyć do ojca przy śniadaniu, zamiast zostać w łóżku. %7łałował, że nie obudził
dziewczyny, by kontynuować odkrywanie zalet jej fantastycznego ciała w bla-
sku dnia.
Chantal najwyrazniej myślała o tym samym, bo zarumieniła się, gdy ich
oczy się spotkały.
- Przepraszam za spóznienie - mruknęła, a on patrzył z rozbawieniem, za-
stanawiając się, czy ona wie, że właśnie oznajmiła światu ich stopień zażyłości.
Wstał i podsunął jej krzesło.
- Kalimera. - Ich ręce spotkały się przelotnie.
Usiadła szybko, a widok jej kremowej skóry i zapach włosów sprawił, że
poczuł nagły przypływ pożądania. Było tak silne, że cofnął się o krok.
Costas zachichotał i odstawił kawę.
- Zostawię was samych.
- Nie przesadzaj - zaoponował Angelos.
Starszy pan uśmiechnął się szeroko.
- Powinnaś sobie pogratulować, Chantal - powiedział wesoło. - Osiągnę-
łaś to, co nie udało się dotąd żadnej kobiecie. Odciągnęłaś myśli mojego syna
od ceny udziałów. Wreszcie nie zanudza mnie na śmierć rozmową o rynkach
finansowych. Tak naprawdę wcale nie zwraca na mnie uwagi. Najwyrazniej
myśli o czymś innym.
Angelos zignorował głód zmysłów i zastanowił się, co zwykle robiłby po
seksie. Oczywiście pracowałby, a kobietę zostawiłby samą, by zajęła się sobą
S
R
według własnego uznania. Najczęściej oznaczało to zakupy. Powinien zatem
zrobić to również teraz. Wysłać Chantal na zakupy. Dzięki temu będzie mógł
się skupić, a jej zrobi przyjemność.
Zadowolony z takiego rozwiązania, oparł się na krześle, uśmiechając się
lekko.
- Wbrew nadziejom ojca muszę dziś pracować - powiedział uprzejmie. -
Możesz zostać w willi albo Jannis zabierze cię łódką na ląd. Tam mamy samo-
chód, więc możesz, jeśli chcesz, gdzieś się wybrać. Może na zakupy? - Czekał,
aż jej twarz się rozjaśni z radości, ale ledwo na niego spojrzała.
- Jakie zakupy? Nic nie potrzebuję.
- To kup sobie coś, czego nie potrzebujesz. - Rozbawiła go jej naiwna
uwaga. Coraz bardziej mu się podobała. Była zupełnie inna niż kobiety, z któ-
rymi zwykle się spotykał. - Wasza potrzeba zakupów zwykle przewyższa po-
trzeby.
- Niczego nie chcę.
Nie wiedział, co odpowiedzieć. Pierwszy raz musiał namawiać przedsta-
wicielkę płci pięknej do wydawania pieniędzy.
- Oferuję ci moją kartę kredytową, agape mou.
- Nie chcę twojej karty.
Costas się zaśmiał.
- Oto kobieta, która niczego od ciebie nie chce. Dobrze ci radzę, trzymaj
się jej, Angelosie.
Jego syn zmarszczył brwi. Czy grała w jakąś grę? Czy to miało związek z
jego uwagą o łowczyniach fortun? Starała się mu zaimponować?
- Jeśli zmienisz zdanie, powiedz o tym Jannisowi. Zawiezie cię, dokąd-
kolwiek będziesz chciała. Kawy?
- Chętnie. - Sięgnęła po dzbanek, nie czekając, aż Maria ją obsłuży. A
S
R
potem uśmiechnęła się do Costasa.
- Jak się czujesz?
- Jak nowo narodzony. Po śniadaniu zaczynam ćwiczenia z fizjotera-
peutką. - Spojrzał na Angelosa. - Ty ją wybrałeś. Wygląda lepiej niż pielę-
gniarki?
- Jest babcią - odparł tamten sucho, biorąc z miski pomarańczę. - Przy-
jeżdża tu, żebyś szybciej wyzdrowiał.
- Nie przeszkadza mi dojrzała kobieta, ale czy ona jest chuda?
Dostrzegając zdziwienie Chantal, Zouvelekis junior się uśmiechnął.
- Mój ojciec boi się chudych kobiet. - Obrał pomarańczę i położył cząstki
na talerzu dziewczyny. - Spróbuj. Prosto z drzewa. Jest przepyszna.
- W kobiecej naturze nie leży chudość - stwierdził Costas. - Chuda ko-
bieta...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]