[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Szanuję twoje stanowisko, choć uważam, że postąpiłabyś rozsądnie, gdybyś opowiedziała
o tych czarnych owcach w twojej rodzinie. A może nie ma żadnej czarnej owcy?
- Owszem. Ale to wystarczy. Za to ty miałeś do mnie dwa pytania. Nie próbuj się teraz
wykręcić!
Uśmiechnął się.
57
- Myślałem tylko, że ta straszna grozba, która wisi nad nami, nie spełni się tak od razu.
Dlatego...
- Dlaczego nie kończysz?
- Ponieważ nie jestem pewien, czy nie postępujemy niewłaściwie. Ale... czy chcesz, bym
spróbował uporządkować twoje przeżycia z dzieciństwa?
- Odnalezć zródło tego potwornego strachu?
- Tak.
Zastanowiła się.
- Co należałoby w tym celu uczynić?
- Przede wszystkim trzeba wrócić w to miejsce.
Ellen miała wrażenie, że nagle powiało chłodem.
Przystanęli na drodze prowadzącej w stronę zajazdu. Ellen próbowała się skupić, ale
wszystko zlewało się w jedno. Pejzaż, rzeka, blask słońca, świergot ptaków, szum silników
samochodowych... wszystko.
Znów go spotkać... wrócić do tego strasznego miejsca... razem z Natanielem. Na nowo
przejść przez cały ten koszmar...
Nie, to nie wchodzi w grę!
- Dobrze, zgadzam się - oznajmiła niespodziewanie dla samej siebie.
- Zwietnie! Ale nie możemy zabrać się za to od razu, bo najpierw muszę się zająć czym
innym. Zniknęło bez śladu troje dzieci. Kolejno, w tygodniowych odstępach. Podejrzewają
jakieś nieczyste siły, czarną magię.
- Czy mogę jechać z tobą?
Nataniel zastanowił się.
- Do Anglii? Nie. To niemożliwe. Ale jeśli chcesz, mogę do ciebie pisać.
- O, tak, bardzo proszę! Codziennie długie sprawozdanie.
- Mój ty świecie - roześmiał się. - No, dobrze. Wobec tego muszę ci podać moje nazwisko i
adres.
Przy tych słowach wyraznie się zawahał.
58
- Rozumiem - pospieszyła Ellen z zapewnieniem. - Nie wszystkim zdradzasz, jak się
nazywasz. Ale mnie możesz zaufać. Nie powiem nikomu o tobie ani o tym, co się tu
wydarzyło. Nikomu też nie podam twojego nazwiska.
- Doskonale - uśmiechając się wyjął kawałek papieru i długopis. Napisawszy co trzeba,
podał jej kartkę. - Pójdziemy teraz po twój bagaż i zakończymy całą historię  Starego
Zajazdu u Przeprawy ?
- Z przyjemnością!
Ruszyli. Słońce grzało już mocno.
- Ta kartka, którą dostałaś, Ellen... Wezwij mnie, kiedy tylko będziesz mnie potrzebowała!
Choć mam nadzieję, że w przyszłości unikniesz podobnych przeżyć.
- A ty... - powiedziała nieśmiało. - Jeśli kiedyś będziesz potrzebował mojej pomocy... ale
oczywiście tak się nie stanie.
- Ależ tak! - zawołał z głębi serca. - Gdybyś wiedziała, jak bardzo cię potrzebuję,
przestraszyłabyś się.
Ellen zerknęła na karteczkę.
Nataniel Gard z Ludzi Lodu przeczytała, a dalej adres hotelu w Anglii.
Pod spodem Nataniel dopisał w nawiasie: Nie musisz pisać  z Ludzi Lodu na kopercie.
Oficjalnie nie używamy tego nazwiska.
Zcisnęła mocno arkusik w dłoni. Miała wrażenie, że została obdarzona bezgranicznym
zaufaniem.
- Tengel Zły wciąż leży pogrążony w głębokim śnie.
- To dobrze, bo chłopak jest, moim zdaniem, nadal bardzo słaby.
- Może nie słaby, nazwałbym go raczej wrażliwym.
- Pewnie masz rację. Dobrze, że ma okazję poćwiczyć w takich sprawach jak ta w starym
zajezdzie.
- Tak. Postaramy się go wystawić jeszcze na inne podobne próby, zanim przystąpi do
wypełnienia swego życiowego zadania.
- Ale... - zastanawiał się Tengel Dobry. - W historię wkroczyła dziewczyna i wygląda na to, że
Nataniel przywiązał się do niej. Co z tym zrobimy?
59
- Nic - orzekła Dida. - Nataniel nic nie straci na silnych uczuciach do innych ludzi,
przeciwnie. Jeśli nawet między nimi zrodziłaby się miłość, to pamiętajcie, że właśnie miłość
jest ogromnie pomocna w walce z Tengelem Złym!
- Oczywiście - przyznała Sol. - Przypomnijcie sobie, jak Vanji udało się zmienić Tamlina,
Demona Nocy, w ludzką istotę, tylko dzięki sile miłości.
- To prawda - zgodził się z nią Wędrowiec w Mroku. - Zobaczymy, jak się to ułoży. Może
między Natanielem a tą dziewczyną do niczego nie dojdzie. My w każdym razie nie
będziemy im przeszkadzać.
- Zgoda - powiedział Tengel Dobry. - I pozwolimy chłopcu przejść przez kolejne próby, zanim
przystąpi do tych poważnych, które zdecydują, czy ma dość siły. Do tych naprawdę ciężkich
prób dla niego jako człowieka.
Dida pokiwała głową.
- Mamy czas. Gand prosił, abyśmy czekali.
- Jeśli, oczywiście, Zły nie obudzi się pierwszy - z goryczą dodał Wędrowiec w Mroku. - Mam
ochotę zniszczyć wszystkie flety, które istnieją na świecie.
- O, nie ma chyba niebezpieczeństwa - niefrasobliwie zaśmiała się Sol. - Skoro ten idiota,
nasz zły przodek, wybrał sobie tak piekielnie zawiłą melodię, to musi ponieść konsekwencje
swoich decyzji.
- Tak, tym samym dosłownie wykopał sobie własny grób - uśmiechnęła się Dida.
Cztery duchy Ludzi Lodu opuściły Stary Zajazd u Przeprawy, gdzie z uwagą obserwowały
zmagania Nataniela ze strasznymi przeżyciami Ellen.
60
CZZ II
WOAANIE NIEMYCH GAOSW
61
ROZDZIAA VI
Sprawozdanie Nataniela dla Ellen Knutsen. Dzień pierwszy.
 Droga Ellen!
Pisanie listów nigdy nie było moją mocną stroną, kobietom zwykle przychodzi to łatwiej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •