[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mu palec i pobrał kropelkę krwi.
- Trzydzieści - oznajmił po chwili. - Zdecydowanie za mało.
RS
82
- Od dawna nic takiego mi się nie przytrafiło... Glukoza
zaczynała już działać, bo Joshua mówił teraz z mniejszym
wysiłkiem.
Hedda Peabody przyglądała się sąsiadowi ze łzami w oczach.
- Wyjdzie z tego? - zapytała drżącym głosem.
- Zaraz poczuje się lepiej - zapewnił Gavin. - Wziął pan dziś
za dużą dawkę insuliny?
Alison pomogła unieść chorego i oprzeć plecami o drzwi.
- Nie, ale nie zdążyłem niczego zjeść. Otworzyłem okno i
zobaczyłem te cholerne gałęzie. Balem się, że porysują ścianę,
więc chciałem je przyciąć. A wtedy ona wyszła do ogrodu i
zaczęła się awanturować.
- Więc nie mógł pan wrócić do domu, żeby coś przekąsić -
domyśliła się Alison.
- Za cenę własnego honoru? Nigdy.
- Wcale się nie awanturowałam. - Hedda nie zamierzała się
poddać. - Chciałam tylko, żebyś przestał mnie ignorować.
- To akurat świetnie ci się udało. - Joshua przymknął powieki.
- Jesteście pewni, że nic mu nie będzie? - Mimo wszystko
starsza pani była szczerze zmartwiona. - Nie miałam pojęcia, że
jest diabetykiem. Ale teraz przypominam sobie, że gdzieś
czytałam, że wśród ludzi o indiańskich korzeniach cukrzyca
występuje trzy razy częściej niż u innych.
- To prawda. Ale proszę się nie martwić. Pan Grey Horse
musi tylko coś zjeść i zaraz dojdzie do siebie.
- No to na co czekacie? Zabierzcie go do środka na lunch. -
Pochyliła się nad chorym i uścisnęła mu dłoń.
- Nic się nie martw. Jutro rano zadzwonię do ogrodnika, żeby
przesadził te krzewy. Zajrzyj do mnie pózniej, to poszukamy dla
nich takiego miejsca, w którym nie będą ci przeszkadzać.
Joshua przyjrzał się sąsiadce z niedowierzaniem.
- Dziękuję.
RS
83
- Nie ma za co. Jeszcze tego by brakowało, żebym miała mieć
ciebie na sumieniu! - Hedda podniosła się z kolan. - Do
zobaczenia.
- Mam wrażenie, że to koniec pana kłopotów - roześmiał się
Gavin, kiedy zamknęła za sobą drzwi.
- Niebywałe. Chyba naprawdę myśli, że to przez nią zrobiło
mi się słabo.
- I dobrze. Ja w każdym razie nie zamierzam wyprowadzać jej
z błędu.
Joshua uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Do końca życia nie zdołam się wam wywdzięczyć -
oznajmił.
Alison i Gavin odczekali jeszcze parę minut, ale widząc, że po
wypiciu szklanki soku pomarańczowego Joshua Grey Horse w
pełni odzyskał siły, udali się w drogę powrotną do domu.
- A obiecywałaś, że to będzie spokojny spacerek.
- Bo w weekendy zazwyczaj nic szczególnego się nie dzieje.
Chyba że w nocy. Wtedy często dostajemy wezwania na izbę
przyjęć.
- A propos izby przyjęć, opowiedz mi o szpitalu.
- Od twojej ostatniej wizyty niewiele się tam zmieniło. Udało
się tylko sprowadzić trochę nowego sprzętu, ale przy ciągłym
braku lekarzy musimy toczyć walkę, żeby go nam nie zamknęli.
- A co z laboratorium i radiologią?
- Na bardziej skomplikowane badania musimy odsyłać
chorych do innych ośrodków. Raz na dwa miesiące
wypożyczają nam mammograf. Najgorsze jest to, że nie mamy
możliwości wykonania na miejscu rezonansu magnetycznego.
- Rozumiem. Dobrze by było jakoś to zmienić. Będę musiał
porozmawiać z szefem laboratorium i radiologiem. Może
wspólnie zdołamy coś zrobić.
- Będę trzymała kciuki. - Aly ziewnęła szeroko. -
Przepraszam, ale ostatnie dni naprawdę dały mi się we znaki.
- I pewnie dzisiaj w nocy znowu masz dyżur pod telefonem?
RS
84
- Właściwie nie - odparła z wahaniem. - Zresztą, lepiej od
razu ci powiem, bo prędzej czy pózniej i tak się dowiesz.
- Nie rozumiem.
- Dzisiejszy dyżur przypada stryjowi, ale w szpitalu wiedzą,
że...
- Zew razie czego to ciebie mają zawiadomić, tak?
- Skąd wiesz? - zdziwiła się.
- Jesteś zmęczona, wypijasz kawę za kawą, więc zapytałem
Izzie, dlaczego, i o wszystkim mi powiedziała. Od czasu, kiedy
skończyłaś studia, zastępujesz go, kiedy tylko możesz.
- A obiecywała, że dotrzyma tajemnicy.
- Nie zapominaj, że zostałem waszym wspólnikiem. Przecież
nie można mieć sekretów przed szefem, prawda?
- Staram się oszczędzać stryja.
- Tyle że sama ledwie się trzymasz na nogach. Długo tak nie
pociągniesz.
- Bądz łaskaw mnie nie pouczać.
- Wcale cię nie pouczam, tylko taki układ jest
niedopuszczalny.
Alison zatrzymała się w pół kroku i chwyciła Gavina za rękę.
- Jeżeli mnie wydasz przed stryjem, nigdy ci nie wybaczę.
- Możesz mi wyjaśnić, dlaczego zadajesz sobie aż tyle trudu,
żeby go chronić?
- Bo odkąd pamiętam, był dla mnie jak ojciec. Mój tata zmarł,
kiedy miałam dwa lata. Rok pózniej zginęła żona Oliviera.
Nigdy nie mieszkaliśmy razem, ale stryj zawsze zastępował mi
ojca, a moja mama stała się jakby drugą matka dla Pete'a. Stryj
ostatnio bardzo się zestarzał, a co gorsza, nie potrafi się z tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •