[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jakoś nie miałam czasu.
- To zajrzyj na szóstą stronę - wyszeptała Angie. - Nie mogę mówić,
bo mama się zbliża. Pamiętaj, Cafe Bon, Grand Avenue.
Jeanne wiedziała, gdzie mieści się Cafe Bon. Wydawało jej się mało
prawdopodobne, żeby Potterowie wybrali się właśnie tam. Restauracyjka
oferowała duży wybór sałatek, za którymi nie przepadał Martin. Chyba że
był już zupełnie zdesperowany.
- Powiedz, Angie, co wy tam...?
Nie dokończyła pytania. Siostra odłożyła słuchawkę. Jeanne weszła
do kuchni i spojrzała na wiadro z wodą i umytą do połowy podłogę.
- Przykro mi, ale dziadek nie mógł przyjść - powiedział Ron. - Miał
coś ważnego do załatwienia.
Przez okno, przy którym siedzieli, doskonale widać było Grand
Avenue i Emmetta, który właśnie wsiadał do taksówki i na odjezdnym
pomachał im jeszcze ręką.
Oczy Rona i Angie spotkały się na chwilę i Ron uświadomił sobie,
że ona wie, dlaczego Emmett musiał odjechać. - Czy ona jedna?
- Wobec tego nie potrzebujemy takiego dużego stolika - zauważył
Martin. - Ale nie będziemy się chyba przesiadać, chociaż trochę tu tłoczno.
- Och nie, przecież mamy stąd świetny widok na ulicę - stwierdziła
Angie. - Wszystko widać. To znaczy, całą świąteczną dekorację.
- A jak tam Brad? - spytała ją Catherine.
96
R S
- Co, Brad? - zdziwiła się córka.
- Przecież do niego dzwoniłaś - przypomniała jej matka.
- Ach tak, nie będzie mnie potrzebował aż do trzeciej - powiedziała
Angie.
- Przecież wiedziałaś o tym wcześniej! - westchnęła Catherine, a
następnie postanowiła dać spokój córce i przeniosła wzrok na Rona. - Mam
nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko temu, że wtrącamy się w pańskie
sprawy.
Ron co prawda nie bardzo wiedział, o jakie sprawy chodzi, ale
pokręcił głową.
- Nie. Zupełnie.
- Właśnie - ciągnęła Catherine - bo Jeanne jest strasznie skryta i w
ogóle nie chce o tym rozmawiać, więc postanowiliśmy załatwić całą
sprawę za jej plecami.
- O czym nie chce rozmawiać? - spytał nieco zdezorientowany Ron.
- O waszym związku, oczywiście - wtrącił się Martin.
- Aha - powiedział tylko Ron.
Nigdy dotąd nie zetknął się z ludzmi, którzy by tak bezpośrednio
przystępowali do rzeczy.
- Oczywiście wie pan o Davidzie - zaczęła Angie. Ron skinął głową.
- Tak, słyszałem.
Tym razem Catherine uciszyła wszystkich gestem ręki i sama
przejęła inicjatywę:
- Właśnie. Chodzi więc o to, żeby nie skrzywdzić Jeanne. Zwłaszcza
teraz, po tym, co się stało. To muszą być dla niej naprawdę dobre święta.
- Tak, tak - potwierdziła Angie. - Jednak powinniśmy doceniać
Jeanne. Ona też potrafi zająć się swoimi sprawami.
97
R S
Wzrok Angie padł na puste miejsce. Tylko Ron mógł dokładnie to
zaobserwować. Kiedy jednak to dostrzegł, poczuł, że ma gęsią skórkę.
Właśnie zabierali się do jedzenia sałatek, kiedy Jeanne wpadła do
restauracji. Towarzyszył jej zimny podmuch wiatru. Ron stwierdził, że
oczy ma jak dwa olbrzymie spodki, ale chyba widok, jaki zastała,
usprawiedliwiał tak olbrzymie zdziwienie.
- Jeanne!? - wykrzyknęli jej rodzice. Byli naprawdę zdumieni.
- Witam wszystkich. - Jeanne zdołała jeszcze zachować resztki
przytomności, po czym opadła na krzesło zarezerwowane dla Emmetta, w
obawie że za chwilę zemdleje.
Wyglądała naprawdę ślicznie. Miała zaróżowione od mrozu policzki
i zdrową, rześką cerę. Włosy opadały w nieładzie na niebieską kurtkę. Była
bez szalika. Wkrótce też wstała, żeby powiesić okrycie na wieszaku.
- Angelo, dlaczego nam nie powiedziałaś, że Jeanne tu przyjdzie? -
Catherine zwróciła się oficjalnie do córki.
- Chciałam, żeby to była niespodzianka, mamo.
- Chyba nie macie nic przeciwko temu? - Jeanne ponownie zbliżyła
się do stolika.
- Ależ nie, nie - powiedział tubalnie Martin. - Po prostu moglibyśmy
ci coś zamówić.
- Na razie zadowolę się herbatą. Więc podpisujesz książki w
pobliskiej księgarni? - Jeanne zwróciła się do Rona.
- Właśnie - odparł zagadnięty. - Zresztą głównie ze względu na
Emmetta. Dziadek lubi publiczne występy.
- Znowu ten Emmett - westchnęła Jeanne.
98
R S
- Znasz go? - wtrąciła się Catherine. - Mnie też wydał się skądś
znajomy.
Jeanne już otworzyła usta, żeby powiedzieć skąd, ale Ron spojrzał na
nią błagalnie.
- To znany aktor - wyjaśniła zatem matce. - Musiałaś go widzieć w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]