[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nogę na mojej.
Zaczerwieniła się po same uszy. Zrobiła to, o co prosił, ale aż zesztywniała ze
strachu. Zciskała go za ramiona tak mocno, że spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Nigdy nie kochałaś się w takiej pozycji? - szepnął jej do ucha, zaczynając ją
pieścić.
- Nie - wyznała zdławionym głosem i była to święta prawda: nigdy nie
kochała się w tej ani w żadnej innej pozycji.
- Patrz na mnie.
Z wysiłkiem podniosła na niego przerażone spojrzenie, a on podejrzliwie
zmrużył oczy. Gdy dotknął jej najbardziej intymnego miejsca, musiała zacisnąć
zęby, żeby nie zacząć krzyczeć.
Rozchylił jej wargi sromowe i dotykał delikatnie, badawczo, przez cały czas
patrząc w oczy. Zciągnął brwi: coś jest inaczej. Zupełnie inaczej.
- Zamierzasz... zamierzasz coś założyć? - spytała drżącym głosem, chcąc
odwrócić jego uwagę.
100
S
R
Sztuka się jednak nie udała. Nawet gdyby Hunter nie był mężczyzną
doświadczonym, musiałby się domyślić, z czym ma do czynienia. Przez chwilę
trudno mu było w to uwierzyć...
- Mój Boże... - szepnął zdumiony, przestając ją pieścić, ale nie cofając dłoni.
- Hunter... - zaczęła przerażona, widząc, jak zmienia się wyraz jego twarzy.
Szukał jej spojrzenia, a gdy je odwzajemniła, jego dłoń znowu się poruszyła.
Jenny przygryzła usta, żeby się nie rozpłakać.
- Boli cię, maleńka? - wyszeptał czule, a jego palce znów się poruszyły. Nie
chciała się przyznać, ale śmiałość tej pieszczoty oraz zawstydzenie wzięły górę i nie
zaprzeczyła. - Tak - odpowiedział na własne pytanie, a na jego twarzy pojawił się
wyraz zdumienia, wręcz szoku.
Patrzył na nią, jak gdyby nigdy wcześniej jej nie widział, i wciąż nie mógł w
to uwierzyć. Kobieta o takiej urodzie, w tym wieku i dziewica?
- Miałam nadzieję, że może nie zauważysz - powiedziała zdławionym głosem.
- Wciąż jesteś nietknięta, maleńka. Rozumiesz? Jeszcze nic się nie stało.
Wciąż jesteś dziewicą.
W gardle ją ściskało. Wlepiła wzrok w jego opaloną pierś, która unosiła się i
opadała w rytm niespokojnego, szybkiego oddechu.
- Ode mnie zależy, z kim stracę cnotę.
- I chcesz stracić ją ze mną? - spytał miękko.
- Tak.
Przewrócił ją na plecy i wpatrywał się w nią mrocznymi, zagadkowymi
oczami.
- To na początek zróbmy to tak - szepnął, całując ją tak czule, że serce się w
niej rozśpiewało; równocześnie jego dłoń zaczęła się poruszać, pomaluteńku, z
wielką wprawą.
Zaskoczona nagłą falą przyjemności spięła się i usiłowała się odsunąć, ale
unieruchomił ją, przerzucając nogę przez jej uda.
101
S
R
- Nie - szepnął z ustami tuż przy jej ustach. - Zabiorę cię do gwiazd. Nie walcz
ze mną - prosił ledwie słyszalnie.
Zadrżała, gdy rozkosz przeszyła jej ciało. I jeszcze raz. I znowu. A przez cały
ten czas całował ją czule, błądził ustami po jej twarzy, a jego palce wciąż czyniły
swoje czary. Widział jej lęk i uśmiechnął się uspokajająco, przemawiał do niej
cicho, szeptał czułe słowa. Wiedział, co zrobić i kiedy. Czuł, kiedy podniecenie
narosło w niej do granicy wytrzymałości, i kiedy osiągnęła spełnienie. Wygięła
plecy w łuk, pojękując i płacząc z rozkoszy, a on wpatrywał się w nią zachwycony i
zafascynowany. W chwili, gdy krzyknęła, rozlała się po nim fala gorąca i zadygotał,
przed oczami mając tylko oślepiające światło. Miał wrażenie, że minęły wieki,
zanim ucichła i przestała drżeć. Scałował z jej policzków gorące słone łzy, potem
ucałował jej powieki. Był znacznie spokojniejszy i spełniony, gdyż osiągnęli orgazm
niemal w tym samym momencie, ona dzięki jego pieszczotom, on podniecony
burzliwością jej reakcji. Pomyślał, że nigdy dotąd nie doświadczył czegoś równie
wspaniałego. A przecież nie posunęli się do niczego ponad niewinną grę wstępną.
Uniósł głowę i szukał jej spojrzenia; było senne i zawstydzone.
- Seks jest dla ciebie grzechem? - spytał cicho. - Dlatego wciąż jesteś
dziewicą?
- Nigdy nie było w moim życiu kogoś, kogo pragnęłabym dostatecznie mocno
- wyszeptała, wciąż płacząc. - A ciebie tak. Pragnęłam cię tak bardzo, że zabiłabym,
żebyś ze mną był...
Musnął jej usta czułym pocałunkiem.
- Dziewictwo to wielki dar - wyszeptał szczerze. - I masz rację, możesz z nim
zrobić, co chcesz. Ale nie bez ślubu. Mam swój honor, Jennifer. Pozbawienie cię
niewinności bez podjęcia poważnych zobowiązań byłoby sprzeniewierzeniem się
wszystkiemu, co dla mnie ważne. - Z twarzą tuż przy jej twarzy spokojnie patrzył jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • g4p.htw.pl
  •